Głupstwa przedwyborcze

Wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami. A że ich stawka w tym roku jest bodaj najwyższa w historii III RP i bynajmniej nie ogranicza się do tego, czy wybierzemy kandydata obiecującego nowe drogi, czy tego, co chce budować basen, politycy i politykierzy robią, co mogą, by pozyskać nasze głosy.
I tak, stojący na czele rządu Jarosława Kaczyńskiego bankster jeździ po całej Polsce (zupełnie, jakby kampania samorządowa pomyliła się mu z parlamentarną, w którą premier, owszem, powinien się zaangażować), podczas ustawionych „wizyt gospodarczych” obiecując gruszki na wierzbie za ciężkie miliardy; skąd te pieniądze zamierza wziąć, tego oczywiście nie precyzuje. Sam Wódz Jarosław też się zresztą uaktywnił i ruszył w podróże po (k)raju nad Wisłą (kolanko już nie boli?), z tym, że on nie tylko składa obietnice bez pokrycia, ale też obraża nas wszystkich.
Kampania prowadzona przez Bezprawie i Niesprawiedliwość jest brudna i nieuczciwa, mało też jest w niej tematów stricte samorządowych. Ten drugi zarzut można również postawić działaniom wyborczym Koalicji „Obywatelskiej” i, w mniejszym stopniu, Polskiego Stronnictwa niezbyt Ludowego, bo już taki na przykład Sojusz Lewicy Demokratycznej stara się skupiać na tematyce z jednostkami samorządu terytorialnego związanej.
Wybory samorządowe mają wszelako to do siebie, że podczas kampanii politycy nie tylko obiecują, ale też pokazują, jak to fajnie działają. Toteż na krótko przed terminem elekcji ruszają remonty, budowy i inne inwestycje. Fajnie, ale niektóre z nich są tak „sensowne”, że człowiek się zastanawia, jaki kretyn podjął decyzję o ich rozpoczęciu.
Na przykład w mojej miejscowości ruszył wielki remont dróg, w tym na ulicy, przy której mieszkam. Pomijam już kwestię hałasu i ogólnej uciążliwości – każdy remont jest wszak uciążliwy, taka już jego natura, więc nikt o zdrowych zmysłach nie będzie się tego czepiał – za to wkurza mnie co innego. Otóż jezdnie, z których pracownicy firmy remontowej właśnie zdzierają asfalt, wcale napraw nie wymagały. Stan nawierzchni był dobry, do oznakowania też trudno się było się przyczepić; całość spokojnie wytrzymałaby jeszcze od kilku do nawet kilkunastu lat. Znacznie sensowniej byłoby postawić w tym miejscu fotoradar, bo przy wzmiankowanej drodze mieści się szkoła.
Tymczasem niedaleko jest ulica, która remontu domaga się od lat. W asfalcie zieją dziury, wprawdzie w miarę na bieżąco łatane, ale po każdej jesieni i zimie wychodzą nowe, skutkiem czego trzeba tamtędy jeździć slalomem. Takich zresztą miejsc w omawianej jednostce samorządu terytorialnego jest znacznie więcej. Przykładowo, w innej miejscowości wchodzącej w skład tej samej gminy, biegnie ulica, której stan jest fatalny, brakuje tam chodników i poboczy, skutkiem czego dzieci idące do szkoły bądź z niej wracające muszą uskakiwać przed nadjeżdżającymi samochodami do rowów. Włodarze samorządowi obiecują jej remont… i na obietnicach się kończy. Nie, przepraszam, wcale się NIE kończy, bo zamiast naprawiać kiepskiej jakości jezdnie, samorządowcy – gminni i powiatowi, zależnie, do którego szczebla należy dana droga – walą pieniądze na remont tych dobrych. Oczywiście po to, by wykazać się przed wyborcami.
Nie jestem ekspertem od tego typu inwestycji, ale zastanawiam się też, czy akurat jesień jest dobrą porą, by je rozpoczynać?
Oczywiście, nie mam nic przeciwko pracom remontowym, wcale też nie wywołuje mojej niechęci, że ktoś je wdraża, by pokazać, jakim to dobrym jest samorządowcem (między innymi od tego są wszak samorządy, by dbać o infrastrukturę na swoim terenie). Jednakże inwestycje takie powinny być sensowne. W remontowaniu dróg, które tego nie wymagają, sensu nie widzę żadnego.
Jak mówi popularne przysłowie, „dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane”. Przeprowadzane tuż przed wyborami samorządowymi akcje naprawcze z pewnością stanowią efekty czyichś dobrych chęci, jakkolwiek rzecz jasna obliczonych na zysk w postaci głosów wyborców. Jeżeli jednak są one bezsensowne i głupie, to zamiast zachęcić obywateli do pójścia na wybory i głosowania, mogą ich do tego zniechęcić.
Tak zatem, drodzy politycy i działacze samorządowi, myślcie, co robicie, i na jakie inwestycje wydajecie nasze, podatników, pieniądze! Zwłaszcza w okresie przedwyborczym.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor