Dobre wieści ze świata
Dobrych
wiadomości dociera do nas stosunkowo mało. W sumie nic dziwnego –
media zarabiają głównie na tych złych; zastanawiam się, czy to
dlatego, że skoro nasz gatunek jest barbarzyński z natury (vide
filozofia Roberta E. Howarda wyrażona w opowiadaniach o Conanie z
Cimmerii), lubimy obserwować nieszczęścia i tragedie spadające na
bliźnich, do czego kapitalistyczny rynek po prostu się dostosowuje.
A tragedia w postaci wywalenia Polski z Unii Europejskiej może już
wkrótce nas wszystkich dotknąć; pewien zerowy minister właśnie
nas do niej przybliżył…
Żeby
zatem poprawić nastrój Wam i sobie, napiszę dziś o kilku
pozytywnych wydarzeniach, jakie rozegrały się w minionych
tygodniach na świecie. I tak:
Papież
Franciszek spotkał się z imamem al-Tayyibem
z
uniwersytetu al-Azhar. Owa kairska teologiczna uczelnia muzułmańska
uchodzi za „najbardziej renomowaną instytucję oświaty islamu
sunnickiego”, natomiast imam al-Tayyib to jeden z największych
autorytetów społeczności muzułmańskiej. Niestety,
stosunki między Watykanem a rzeczoną uczelnią zerwane zostały w
roku 2011, przez stronę islamską, dodajmy. Papież Franciszek dąży
do ich przywrócenia, a z imamem al-Tayyibem spotkał się już po
raz czwarty. Nazwał muzułmańskiego przywódcę religijnego swoim
„bratem” i dodał: „(…) dialog między religiami nie może
być strategią do osiągania ukrytych celów, ale drogą prawdy. Ma
on być cierpliwie podejmowany, by przekształcić konkurencję we
współpracę” (źródło:
https://www.facebook.com/islamistablog/photos/a.1504537319855415/1883303208645489/?type=3&comment_id=1883327381976405¬if_id=1539773779528761¬if_t=feedback_reaction_generic).
Bardzo dobrze! Wspomniany
przez Franciszka
dialog
między religiami – oczywiście, jeśli jest szczery – stanowi
nader ważny czynnik zaprowadzenia i utrzymania pokoju na świecie.
No i nie zapominajmy, że rozmowa ZAWSZE jest lepsza niż konflikt.
Toteż brawa i dla papieża, i dla imama. Tak trzymać!
Rosyjscy
saperzy, którzy mają spore osiągnięcia w rozminowywaniu Syrii,
teraz będą oczyszczali z min Laos. W tym dalekowschodnim
socjalistycznym państwie zostało bowiem od czorta niewybuchów,
stanowiących ponure i wciąż jeszcze śmiertelnie niebezpieczne
dziedzictwo wojny domowej, jaka rozpoczęła się tam pod koniec lat
50., a zakończyła w latach 70. XX wieku (jedną ze stron wspierali
Amerykanie). Analogicznie,
na terenie Polski też od czasu do czasu ktoś wykopie jakiś
eksplozywny złom z czasów II wojny światowej. Oczywiście, im
dalej posunie się proces rozminowywania, tym mniej ludzi zginie bądź
zostanie okaleczonych. Tak zatem – brawa dla rosyjskich saperów.
Powodzenia!
Trwają
rozmowy pokojowe Między Koreańską Republiką Ludowo-Demokratyczną
(Koreą Północną) a Republiką Korei (Koreą Południową),
zapoczątkowane na bazie zeszłorocznych igrzysk olimpijskich w
Pjongczangu. Rzecz jasna, cały ów proces odbywa się powoli i nie
bez trudności (nie jest w końcu łatwo przezwyciężyć ponad pół
wieku wywołanej przez amerykański
imperializm
wrogości i przeszkody
wywołane przez różnice ustrojowe), niemniej jednak – i to jest
najważniejsze – trwa. Ostatnio dyplomaci z obu państw koreańskich
zdecydowali, że nie chcą, by do rozmów włączał się amerykański
Sekretarz Stanu. Koreańczycy, i ci z Północy, i ci z Południa,
doskonale wiedzą, że w interesie Waszyngtonu leży utrzymanie
status quo na Półwyspie Koreańskim, czyli podziału na dwa wrogie
wobec siebie państwa. Jak kilkakrotnie pisałem, zjednoczona Korea
stanowiłaby ogromną konkurencję, zwłaszcza na polu gospodarczym,
dla USA, Japonii, Chin, Rosji i Unii Europejskiej; nadto, podział na
dwa kraje stanowi polityczne uzasadnienie dla utrzymywania baz US
Army na Dalekim Wschodzie. Toteż Amerykanie zrobią wszystko, by
utrudnić proces pokojowy. Koreańczycy aż za dobrze o tym wiedzą,
toteż nie ma się co dziwić, iż Sekretarzowi Stanu uprzejmie
podziękowali za „pomoc”. Co ciekawe, Kim Dzong Un, przywódca
Korei Północnej, zaprosił do Pjongjangu… papieża Franciszka.
Wszelkie
informacje na temat dialogu między religiami czy państwami, bądź
też o szeroko pojętych rozbrojeniach, bardzo mnie cieszą. Świadczą
bowiem, że ze światem nie jest jeszcze tak źle, skoro są ludzie
gotowi, by usiąść i rozmawiać, jak też i tacy, co posiadają
odpowiednie kwalifikacje, sprzęt oraz chęć do wykopywania z ziemi
śmiercionośnego złomu.
Na
naszym globie wciąż zbyt wiele krwi jest przelewanej, trwa zbyt
wiele konfliktów, a skutki tych, które ileś lat temu wygasły,
dalej pozostają odczuwalne. Toteż im więcej osób będzie starało
się przezwyciężyć to wszystko, tym lepiej dla całej ludzkości.
PS. Jutro notki może nie być (konieczność wizyty w przychodni), za co z góry serdecznie przepraszam.
PS. Jutro notki może nie być (konieczność wizyty w przychodni), za co z góry serdecznie przepraszam.
Komentarze
Prześlij komentarz