Wyborcy i wyznawcy

Może się mylę (chciałbym, aby tak było), lecz czytając wpisy na różnego rodzaju forach oraz portalach społecznościowych, dochodzę do wniosku, że politycy mają coraz mniej wyborców, a coraz więcej wyznawców, w każdym razie wśród osób piszących komentarze. Kiedyś dotyczyło to głównie liderów ugrupowań skrajnie prawicowych, czyli PiS-u i partii neonazistowskich, ewentualnie showmanów pchających się do polityki, ostatnio jednak zjawisko to nasila się również wobec polityków bardziej umiarkowanych, nawet tych, co dawniej kojarzyli się raczej z rozsądkiem.

Czym się różni wyborca od wyznawcy? Ano tym, że ten pierwszy, popierając danego polityka lub formację, dostrzega jego/jej wady. Owszem, w oczach wyborcy zalety przeważają (poparcie skądś się przecież bierze), ale nie przysłaniają wszelkiego rodzaju niedociągnięć. Taki obywatel potrafi trzeźwo ocenić osobę czy partię, na jaką głosuje. Dokonując tejże oceny, myśli, nie przyjmuje też bezrefleksyjnie partyjnej propagandy, wie zatem, kiedy jest wkręcany, okłamywany, manipulowany. Rozumie, że polityk to człowiek, i tak właśnie należy go traktować – czyli można wybaczać błędy, pod warunkiem jednak, iż nie jest ich zbyt wiele i nie przekraczają pewnych granic. Jeśli wyborca straci cierpliwość do swojego politycznego ulubieńca, bez żalu przestanie na niego głosować, i tyle. Przyjmuje również, kiedy inni obywatele krytykują dane ugrupowanie lub działacza, jeśli z nimi polemizuje, to bez agresji, za to posługując się argumentami przynajmniej minimalnie merytorycznymi.

Z kolei wyznawca (jak sama nazwa wskazuje) traktuje popieranego przez siebie polityka/partię niczym bóstwo. Dosłownie – ma to sporo wspólnego z podejściem, jakie człowiek religijny żywi do obiektu swojej czci. W odróżnieniu od wyborcy, wykazuje w tym względzie podejście całkowicie bezrefleksyjne, fanatyczne wręcz, patrzy w danego działacza lub ugrupowanie jak w obrazek, nie dostrzega wad, błędów i ogóle złych rzeczy, a samo jedynie dobro. Nie przyjmuje również krytyki swoich ulubieńców, nawet bowiem tę merytoryczną traktuje niczym szarganie świętości. Łyka partyjną propagandę i stosuje się do niej na zasadzie: „On(i) zawsze ma(ją) rację”. Przyjmuje płynące z góry tłumaczenie wszelkich błędów, wypaczeń, a nawet zbrodni (w systemach totalitarnych i autorytarnych).

Świetnym przykładem jest tu Donald Tusk. Polityk jak polityk, można go popierać lub nie. Przez długie lata miał swoich wyborców, coraz jednak wyraźniej w internecie widać, że przybywa mu wyznawców. I to z gatunku fanatycznych, kierujących się tym samym tokiem myślenia – a raczej bezmyślności, bo to właśnie słowo zdecydowanie lepiej tu pasuje – co wyznawcy Jarosława Kaczyńskiego. Nie tylko nie dostrzegają oni wad byłego premiera (betonowy konserwatyzm, brak wrażliwości społecznej, bezideowość, brak pomysłu na Polskę, itd.), ale też nie uznają krytyki – merytorycznej, bo wylewania pomyj czy mowy nienawiści nikomu uznawać nie wolno – jego rządów czy obecnego postępowania. Mało tego, bardzo agresywnie reagują na argumenty krytyczne (cały czas chodzi o te merytoryczne) wobec pana Tuska; każdego, kto takowe wygłasza, z góry taktują jako wyborcę, a przynajmniej pożytecznego idiotę PiS-u, czyli wroga, i stosują wobec niego mowę nienawiści.

Analogicznie rzecz ma się z wyznawcami wszystkich innych polityków.

Dla kogo stanowią oni największe zagrożenie? Ano, niejako paradoksalnie, dla swoich idoli. Dlaczego? Otóż z tej jakże prostej przyczyny, iż swoją bezmyślnością, zahaczającą o fanatyzm, mogą zniechęcić ich potencjalnych wyborców – tych rozsądnie myślących – do danego polityka/partii. Bo skoro widzą oni, że w jego/jej ocenie dominuje, a ściślej rzecz ujmując, najmocniej rzuca się w oczy, sekciarskie podejście, to mogą dojść do jak najbardziej słusznego wniosku, iż nie ma sensu zamieniać jednej sekty politycznej na drugą. A to w konsekwencji przełożyć się może na klęskę wyborczą.
Dlatego anty-PiS-owskiej opozycji w Polsce szczerze życzę, by pozyskała jak najwięcej WYBORCÓW.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor