Uczmy naszej mitologii

Nie wiem, jak teraz, ale za moich szkolnych czasów na lekcjach języka polskiego omawiana była mitologia Greków i Rzymian. Z reguły analizie poddawano jej opracowanie autorstwa Jana Parandowskiego, bardzo dobre, acz mocno ugrzecznione pod względem seksualnym.

Nigdy nie miałem nic przeciwko temu, zawsze bowiem lubiłem opowieści o greckich bogach i herosach, o wyprawie po Złote Runo, wojnie trojańskiej, Prometeuszu, itd. Nie da się też zaprzeczyć, iż stanowią one (przypuszczam, iż w stopniu znacznie większym niż Biblia!) jeden z fundamentów europejskiej kultury, do której przynależymy (lub przynajmniej chcą tego co bardziej świadome, intelektualnie wyrobione jednostki). Odwołania do nich pojawiają się niemal wszędzie: w książkach, filmach (dla dzieci i dla dorosłych), malarstwie, rzeźbie, grach komputerowych… Dobrze jest zatem grecką, a raczej grecko-rzymską mitologię znać, po to choćby, żeby się dobrze bawić.

Toteż jestem ostatnim człowiekiem chcącym usuwać ją z listy lektur szkolnych.

Uważam jednak, że obok mitów greckich i rzymskich, na lekcjach języka polskiego omawiana też powinna być mitologia słowiańska. A tej nie było, i jak przypuszczam, nadal nie ma w programach szkolnych. Więcej, przez bardzo długie lata pozostawała ona w zasadzie zapomniana; wiele zaś jej pozostałości (wrócę do nich w dalszej części notki) rozmyło się w nadwiślańskim wydaniu katolicyzmu, a i nasza kultura temat ów rzadko poruszała (z pewnymi wyjątkami typu Stara baśń Józefa Ignacego Kraszewskiego i jej luźna ekranizacja w reżyserii Jerzego Hofmana), toteż więcej wiemy o Zeusie i Heraklesie niż o Perunie czy Światowidzie.

Ostatnimi wszakże laty sytuacja zaczęła się pod tym względem zmieniać na lepsze. Pojawili się pasjonaci kultury i religii słowiańskiej, wiedzę na ich temat szerzą Kościoły rodzimowierców, mnożą się poświęcone wierzeniom tudzież mitom naszych przodków strony internetowe, publikacje, książki, odwołują się do nich zespoły muzyczne, itd. Mówiąc krótko, w coraz szerszym zakresie wracamy do dziedzictwa pogańskich Słowian. I bardzo dobrze, bo wyrasta z niego – choć niekoniecznie zdajemy sobie z tego sprawę – nasza kultura współczesna.

Otóż, chrześcijaństwo, konkretnie w rzymskokatolickim wydaniu, wykorzeniło we wczesnym średniowieczu religię Słowian; był to najprawdopodobniej nad wyraz brutalny proces, o czym świadczy chociażby stłumienie ogniem i mieczem reakcji pogańskiej przez wojska Kazimierza Odnowiciela (któremu bratniej pomocy udzielili Niemcy i Rusini). Od tamtej pory trwała katolicka indoktrynacja, połączona z internalizacją przez Kościół wierzeń i zwyczajów słowiańskich; spychano je też do poziomu kultury ludowej oraz baśni dla dzieci, odzierając przy tym z ich pierwotnego znaczenia. To niszczenie duchowej polskości (tak!) nie zakończyło się całkowitym sukcesem, ponieważ przedchrześcijańskie, rodzime wierzenia długo mieszkały się z przekazem Kościoła katolickiego, a wiele spośród nich ma się dobrze do dziś, jakkolwiek często nie wiemy, skąd się wzięły.

Przykładowo, w tradycji polskiej nie podaje się ręki przez próg; wynika to z tego, że w danych wiekach wierzono, iż właśnie na progach zamieszkują duchy przodków, domowe bóstwa opiekuńcze i tym podobne istoty, a ludzkie powitania ponad ich głowami miały być dla nich obraźliwe. Bajeczki, jakoby dzieci przynosił bocian, są z kolei dziedzictwem wiary naszych pogańskich antenatów, że ptaki sprowadzały dusze na ten świat, by dać początek nowemu życiu, jak również odprowadzały je po śmierci do Wyraju/Nawii. Pusty talerz w Wigilię też nie ma rodowodu chrześcijańskiego, lecz jak najbardziej pogański – w noc przesilenia zimowego duchy przodków odwiedzały, jak wierzono, swoje domostwa, i właśnie na ich potrzeby wystawiano puste naczynia. Palenie zniczy to również czysto słowiańska i pogańska forma oddawania czci zmarłym; w ogóle polskie Wszystkich Świętych zawiera w sobie więcej elementów zaczerpniętych prościuteńko z religii prasłowiańskiej niż z katolickiej. I tak dalej…

Informacje o tym wszystkim łatwo można znaleźć chociażby w internecie… ale trzeba zainteresować się tematem i samodzielnie poszukać. Tymczasem owa wiedza, dotycząca wszak naszej rodzimej kultury oraz licznych spraw życia codziennego, powinna być dostarczana w szkołach, na lekcjach języka polskiego i/lub historii.

I właśnie dlatego uważam, że mitologia Słowian wręcz musi znaleźć się w programie nauczania, nie zamiast, lecz obok grecko-rzymskiej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor