Biedny nie może

Kiedy przez Polskę przetaczały się dyskusje (często, niestety, bardziej zasługujące na nazwę wylewania pomyj) o uchodźcach, ze strony jednostek -delikatnie rzecz ujmując – niechętnych ich przyjmowaniu padał taki oto „argument” (cudzysłów nieprzypadkowy): „Co to za uchodźcy, skoro mają smartfony?”. W ostatnich tygodniach jakieś kanalie przyuważyły, że ludzie próbujący przedostać się przez polską granicę wschodnią celem ratowania własnego życia, nosili dobre ubrania, byli w miarę czyści (przynajmniej tak to pokazywano na zdjęciach; ile w tym prawdy, trudni mi orzec, skoro nie jestem na miejscu), a co najgorsze, dziewczynka miała kota, który składał się z czegoś więcej niż skóra i kości – a zatem też „nie mogli być uchodźcami”. Pokutuje bowiem przekonanie, że uchodźca musi być wygłodzony, tonąć w brudzie i wszach, nosić łachmany oraz nie posiadać przy sobie niczego, co miałoby jakąkolwiek wartość materialną, o zwierzętach nie wspominając (to, że ktoś może cenić życie psa czy kota na równi z własnym, sytuuje się poza pojmowaniem moralnych degeneratów). Do ludzi głoszących tego typu brednie nie dociera, iż człowiek, który ucieka przed wojną, terrorem, głodem, prześladowaniami, itd., bierze ze sobą ciepłe ubrania, ratuje swoich bliskich, zwierzaki wliczając, a smartfon służy mu za mapę, tłumacza, kartę płatniczą, itd.; taka osoba jak najbardziej może też – w zasadzie, to powinna, jeśli chce zachować jaką taką kondycję i pokonać dłuższą trasę – dbać o higienę, na ile to możliwe.

Jednakże podobnie durne oraz, co gorsza, pogardliwe stereotypy dotyczą nie tylko uchodźców, ale też osób niezamożnych mieszkających w Polsce. Nawet nie całkowitych nędzarzy, tyko po prostu ludzi, którym ledwo starcza od pierwszego do pierwszego. Ze strony burżuazji płynie w ich kierunku wielkie zdziwienie, że chodzą oni – od czasu do czasu przynajmniej – do kina czy (o zgrozo!) teatru, bywa, iż wyjadą na wakacje, kupią sobie coś kosztowniejszego, mają w domu komputer podłączony do internetu, telewizor, pralkę, lodówkę, no i jeżdżą samochodem (co z tego, że z reguły kilkunastoletnim lub jeszcze starszym?).

Według bowiem burżuazyjnego toku myślenia, wpojonego tej klasie przez kapitalistyczną propagandę, ludzie nieposiadający ogromnych sum na kontach w ogóle nie powinni choćby myśleć o przyjemnościach, rozrywce czy „luksusach” (do tych ostatnich zaliczane są sprzęty konieczne do codziennej egzystencji i aktywności zawodowej), lecz całe ich życie wypełniać winna praca, przerywana co najwyżej snem i spożywaniem jak najtańszych posiłków.

Wszelkiego bowiem rodzaju uciechy – jak nakazuje ideologia kapitalizmu - przysługują jedynie burżuazji, i to głównie najbogatszym jej warstwom. Czyli, wedle kapitalistycznej załganej propagandy, ludziom „najbardziej pracowitym”, „najaktywniejszym”, „najzaradniejszy”. Ktoś, kto nie ma milionów, a przynajmniej setek tysięcy na koncie, według tego, co wciskają ideolodzy tegoż nieludzkiego systemu, jest „leniwy”, „niezaradny”, „mało kreatywny”, itd. - słowem, „zbyt lekko” pracuje, toteż przyjemności, rozrywka lub normalne życiowe standardy winny pozostawać poza jego/jej zasięgiem.

Oczywiście, rzeczywistość wygląda dokładnie odwrotnie; właśnie ludzie mało- i średniozamożni w większości przypadków zasuwają najciężej, milionerzy zaś i miliarderzy ciągną swoje fortuny z ich pracy w procesie wyzysku. Na ich jachty, prywatne samoloty, złote sedesy, loty w kosmos, rekiny w akwariach, limuzyny wyposażone jak wille, itd. zasuwają całe armie robotników, nader często źle opłaconych. Bieda jest kwestią systemową, zatem bardzo rzadko wynika z lenistwa, znacznie za to częściej – z naturalnych patologii nieludzkiego systemu kapitalistycznego: prywatnej własności środków produkcji, wyzysku, nierówności dochodowych, złych systemów podatkowych i im podobnych. Ludzie ubodzy wcale nie są leniwi ani niezaradni; przeciwnie, ciężko zasuwają na dobrobyt gardzących nimi bogaczy, natomiast konieczność zapewnienia sobie środków do życia zmusza ich do rozwinięcia kreatywności.

A więc to ubogim należą się życiowe przyjemności: odpoczynek, kino, teatr/opera, samochód, wyposażenie domu, dobre ubrania, biżuteria, wycieczka… Niech i oni mają coś ze swojej pracy, nie tylko pasożytujący na tejże kapitaliści.

Co zaś się tyczy uchodźców, to trzeba im pomóc, bez względu na ich status materialny.

PS. W przyszłym tygodniu i być może jeszcze następnym z notkami może być różnie. Czeka mnie bowiem ważny wyjazd oraz dużo spraw do załatwienia. Za ewentualną nieregularność dostaw serdecznie z góry przepraszam.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor