Cena za agresję

Według doktor Sylwii Spurek, europarlamentarzystki z Wiosny (obecnie, na szczęście, ugrupowanie to wchodzi w skład Lewicy), aż 70 proc. polskich nastolatków LGBT+ ma myśli samobójcze, natomiast u połowy zdiagnozować można objawy depresji (bardzo poważna choroba, przypominam). A wszystko z powodu agresji słownej i fizycznej.
Cóż, trudno mi zweryfikować te dane, niemniej jednak wydają się one wielce prawdopodobne, z tej jakże prostej przyczyny, że taka agresja w (k)raju nad Wisłą występuje, a jej skala stale rośnie. Przedstawicielki i przedstawiciele mniejszości seksualnych na forach internetowych, w mediach, z ambon, mównic sejmowych, itd. wyzywani są od najgorszych (określenie „tęczowa zaraza”, jakkolwiek oczywiście haniebne i odrażające, i tak zalicza się do najłagodniejszych), odzierani z godności i człowieczeństwa, namawia się społeczeństwo do ataków na nich. I do takowych faktycznie dochodzi.
Nie tylko jednak osoby LGBT są atakowane, słownie i fizycznie. W Polsce przybywa (wielokrotnie o tym pisałem) napaści na obcokrajowców i przedstawicieli mniejszości etnicznych bądź religijnych. Ich ofiarami padają nawet... niemowlęta; niedawno w Rzeszowie skrajny prawak skopał wózek z dzieckiem tylko dlatego, że jego mama nosiła hidżab.
Nie ma się zatem co dziwić, że coraz więcej osób (jak sądzę, nie tylko młodych) tego nie wytrzymuje. Kiedy non-stop słyszy się najwstrętniejsze obelgi na temat swój i grupy, do jakiej się należy, przemieszane z powielanymi w nieskończoność kłamstwami, bzdurami tudzież stereotypami, gdy człowiek boi się wyjść na ulicę, bo w każdej chwili może zostać zaatakowany i pobity za to, że ma ciemną skórę, wyznaje taką czy inną religię, jest homoseksualistą (bądź zostanie za takowego uznany; w Polsce coraz częściej zdarzają się pobicia ludzi noszących ubrania uznawane za „gejowskie” lub „lesbijskie”) albo mówi w obcym języku, faktycznie można zwariować i zapaść na jakąś chorobę psychiczną. A jeśli jeszcze z powodu tej fali nienawiści wszyscy, włącznie z rodziną (a są takie przypadki!) się od człowieka odwracają…
Jak już wielokrotnie pisałem, szerzenie owej nienawiści i agresji jest jak najbardziej zinstytucjonalizowane. Prawaccy (PiS, ugrupowania nacjonalistyczne i neonazistowskie) politykierzy szerzą je lub na ich szerzenie przywalają po to, by budować w społeczeństwie lęk przed takimi czy innymi osobami albo grupami (np. homoseksualistami, którzy rzekomo „chcą naszych dzieci”, czy też muzułmanami, jacy „Będą się wysadzać i gwałcić kobiety”), następnie zaś siebie samych kreują na remedium przeciwko temuż „zagrożeniu”, zwiększając w ten sposób poparcie. Prawaccy z kolei publicyści, wylewając ścieki agresji i nienawiści, udają „kontrowersyjnych”, przez co zdobywają popularność i większe, rzecz jasna, pieniądze. A kościelni hierarchowie, którzy prawackim politykierom i publicystom w kwestii pełnych agresji i nienawiści wypowiedzi bynajmniej nie ustępują, pragną w ten sposób zamaskować, odwracając od niego uwagę opinii publicznej, problem pedofilii części kleru i instytucjonalnego ukrywania jej sprawców przez Kościół katolicki.
A zwykli ludzie za to płacą: depresją, paranoją, skrajnym stresem, strachem, bólem, poniżeniem… Nie ma się co dziwić, że padając ofiarami tych chorych patologii, wielu z nich myśli o zakończeniu swojego życia. Zwłaszcza dotyczy to osób wchodzących w dorosłość, które bardzo emocjonalnie reagują na wszystkie negatywne wypowiedzi na swój temat, szukają swojego miejsca w społeczeństwie, itd.
Generalnie, dlatego właśnie popieram postulat walki z nienawiścią i agresją, zwłaszcza poprzez edukację. Bardzo fajny, pomysł w tym zakresie ma chociażby Lewica – wprowadzenie do szkół nie tylko edukacji seksualnej, ale też lekcji o cyberbezpieczeństwie i przeciwdziałaniu cyberprzemocy.
Bo internet, a zwłaszcza portale społecznościowe, faktycznie stały się areną szerzenia nienawiści i niepohamowanej agresji.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor