By zapobiec katastrofie
Chyba
nikt przy zdrowych zmysłach nie zaprzeczy, że zmiany klimatu są
faktem. I tak, następowały one również w czasach, kiedy gatunku
ludzkiego na tej nieszczęsnej planecie nie było. Ale faktem jest
też, że właśnie działalność ludzi – a ściślej rzecz
ujmując, dążących do zysku za wszelką cenę kapitalistów,
prywatnych właścicieli bądź udziałowców wielkich koncernów
wydobywczych, energetycznych, odzieżowych (straszliwie trują) i
innych – gwałtownie zmiany owe przyspieszyła – za sprawą
zanieczyszczeń chociażby – nadając im wymiar wręcz
katastrofalny, grożący zagładą wielu gatunków roślin i
zwierząt, w tym i ludzkiego.
Szczęśliwie,
na świecie przybywa osób świadomych owego problemu i nawołujących,
by zbliżającej się katastrofie klimatycznej oraz zniszczeniu,
gwoli gromadzenia zysków przez kapitalistów, środowiska
naturalnego przeciwdziałać. Przykładem są chociażby trwające na
całym świecie Młodzieżowe Strajki Klimatyczne (ostatni odbył się
w miniony piątek, również w Polsce), pro-klimatyczna działalność
gwiazd ekranu (Arnolda Schwarzeneggera czy Jackiego Chana, że tylko
ich wymienię), aktywistów (tu niczym supernowe lśnią Greta
Thunberg i Inga Zasowska – wspaniałe dziewczęta) oraz partii
politycznych. Spójrzmy na te ostatnie, działające na rodzimym
podwórku.
Cóż,
w (k)raju nad Wisłą polityką przeciwdziałania katastrofie
klimatycznej na serio zainteresowane są tylko dwa ugrupowania:
Partia Zieloni i Lewica. Pozostałe albo zachowują się w tej
kwestii neutralnie (żeby gorzej nie napisać), albo są wobec
klimatu i przyrody wręcz wrogie (chodzi o Bezprawie i
Niesprawiedliwość). Jako, że jestem wyborcą Lewicy, zajmę się
dziś zaproponowanym przez nią kilka dni temu Zielonym Paktem Dla
Polski, czyli właśnie programem przeciwdziałania temu, żeby nasze
państwo w ciągu najbliższych lat nie zmieniło się (i to bez
wojny atomowej!) w pustynię z filmów z serii Mad Max.
Pakt
ów składa się z dziesięciu elementów (Lewica widocznie lubuje
się ostatnio w publikowaniu dziesięciopunktowych paktów, w czym
nie ma oczywiście nic złego):
1)
czysta energia w każdym domu;
2)
zakaz importu węgla;
3)
nowy zielony przemysł i zielone miejsca pracy;
4)
Polska wolna od smogu;
5)
koniec suszy – ogólnopolski program retencji;
6)
pakiet dla lasów – więcej parków narodowych;
7)
Fundusz Dzikiej Przyrody;
8)
koniec z „betonozą” – czas na zieleń miejską;
9)
koniec ferm futrzarskich, chowu klatkowego i zwierząt w cyrkach;
10)
Rzecznik Praw Zwierząt.
Z
braku miejsca nie będę omawiał tutaj każdego punktu z osobna; ich
uszczegółowienie znaleźć możecie na stronie:
https://lewica2019.pl/aktualnosci/1034-zielony-pakt-dla-polski
– polecam zajrzeć.
Ogólnie
rzecz biorąc, Zielony Pakt Dla Polski jak najbardziej mi się
podoba. Całkiem ciekawy jest chociażby postulat, by każdy
(przynajmniej każdy właściciel domu rodzinnego) mógł sobie
wyprodukować czystą energię. Pozwoli to ludziom zaoszczędzić na
rachunkach, a jednocześnie pozytywnie przełoży się na czystość
powietrza. Z kolei to, że trzeba ograniczyć betonozę w miastach
(niedawno o tym pisałem) i zwiększać powierzchnię terenów
zielonych, pozostaje wprawdzie truizmem, podobnie jak postulat oraz
program walki ze smogiem, ale dobrze, że Lewica podkreśla kwestie
te w swoich propozycjach dla wyborców. Całkiem ciekawie wygląda
program retencji, który – warto dodać – nie tylko suszy
powinien przeciwdziałać, lecz także powodziom.
Popieram
tworzenie nowych parków narodowych, za fajną ideę uważam
powołanie Funduszu Dzikiej Przyrody, który dzięki środkom
pozyskanym z gospodarki leśnej zająłby się odnową dzikiej
przyrody: zalesianiem nieużytków (wiele, gwoli ścisłości,
zalesia się w sposób naturalny, co obserwuję na Podkarpaciu, ale
rzecz jasna nie zaszkodzi proces ów wspomóc), odtwarzaniem mokradeł
i, tam, gdzie to możliwe, dzikich brzegów rzek. Dopisałbym do tego
jeszcze postulat zakończenia – pod PiS-owskimi rządami
trwającego, niestety, w najlepsze – rabunkowego wyrębu lasów, bo
tego mi w omawianym Pakcie brakuje. Same nowe parki narodowe to może
być za mało w tym zakresie.
Dalej,
wyrazić muszę uznanie dla tego, co Lewica proponuje w kwestii
ochrony zwierząt. Jak najbardziej popieram powołanie Rzecznika Praw
Zwierząt, który będzie
dbać o dobrostan zwierząt domowych, hodowlanych i dzikich, a
także m .in. opiniować poselskie i rządowe projekty ustaw i
rozporządzeń, prowadzić akcje edukacyjne, nadzorować działania
służb i podejmować interwencje w przypadku działań na szkodę
dobrostanu zwierząt. Absolutnie
zgadzam się z postulatem likwidacji ferm futrzarskich (przemysł
tekstylny produkuje bardzo dobre futra bez konieczności
bestialskiego mordowania lisów, norek czy jenotów) oraz zakazu
chowu klatkowego. Co do wykorzystywania zwierząt w cyrkach, to
należałoby doprecyzować, o jakie gatunki chodzi. Dobry jest też
pomysł przeciwdziałania bezdomności psów czy kotów dzięki
sterylizacji na koszt państwa. Jednego mi tylko brakuje, i jest to
moim zdaniem największa wada Paktu – zakazu polowania dla
rozrywki. Są państwa, jakie go wprowadzają, i bardzo bym chciał,
aby Polska do tego wielce szacownego grona dołączyła.
No
i zagadnienia związane z przemysłem. Zakaz importu węgla to dobry
pomysł, zwłaszcza, jeśli mamy własne górnictwo i musimy
zapewnić, żeby
jeszcze przez jakiś czas pociągnęło.
Poza tym, węgiel z Donbasu jest o wiele bardziej zasiarczony, a
zatem szkodliwy dla naszych płuc, niźli
Polski. Od energetyki opartej na węglu trzeba jednakowoż odchodzić,
z tego choćby względu, iż surowiec ów powoli się kończy,
stopniowo zastępując ją OZE i, najlepiej, atomem. Nie może to
wszelako polegać na tym, co niedawno jeszcze proponowała Wiosna,
czyli na li tylko zamykaniu kopalń; był to pomysł straszliwie
durny i dobrze, że Lewica go nie podtrzymuje. Dopóki węgiel da się
w Polsce wydobywać, trzeba to robić, stopniowo wprowadzając OZE, a
jednocześnie rozkręcając „zielony” przemysł energetyczny,
który wygeneruje nowe miejsca pracy (np. dla górników i ich
potomków). Lewica, jak wygląda, ma tego świadomość.
Od
siebie dodam, iż „zielony” przemysł na gigantyczną skalę
wprowadzają obecnie Chiny (jedyne dziś mocarstwo rozwijające się
w oparciu o naukę, a zatem stanowiące nadzieję dla ludzkości i
planety)
–
i tak, przekłada się to korzystnie na powstawanie nowych miejsc
pracy. Podobne inwestycje mają miejsce w Kazachstanie, toteż fajnie
by było, gdyby Lewica postulowała nawiązanie współpracy z tymi
krajami w zakresie „zielonej” energetyki właśnie. I
przyłożyła się do tego, gdy już wróci do Sejmu.
Podsumowując,
Zielony
Pakt Dla Polski, mimo kilku braków, oceniam wysoko. I żywię
szczerą nadzieję, że zawarte w nim propozycje zostaną wdrożone w
życie, co pomoże odwlec chwilę, kiedy (k)raj nad Wisłą
przeobrazi się w jałową pustynię rodem z klasyki kina post-apo.
Komentarze
Prześlij komentarz