Propozycje z lewej strony
Najważniejszym
politycznym wydarzeniem minionego weekendu była – z dawna,
dodajmy, wyczekiwana – konwencja programowa Lewicy, czyli komitetu
wyborczego SLD, z którego startują również Razem, Wiosna, Polska
Partia Socjalistyczna, itd. (niestety, zabrakło w tym gronie
Zielonych, którzy przyłączyli się do Koalicji Obywatelskiej,
czyli też formacji demokratycznej). Całość wypadła fajnie
(jedynym zgrzytem było uruchomienie się alarmu przeciwpożarowego),
działaczki i działacze wygłaszali treściwe, ciekawe i
merytoryczne przemówienia, pogrupowane tematycznie. Dobre było to,
że nie skupiono się na liderach (jak to zrobił swego czasu Robert
Biedroń podczas konwencji Wiosny, która zredukowana była w
zasadzie tylko do niego samego), ale wypowiadały się też inne
rozpoznawalne osoby związane z ugrupowaniami lewicowymi. Miło się
oglądało, miło się słuchało, ale w polityce liczy się nie
tylko dobre wrażenie, ale przede wszystkim program, czyli to, co
dana formacja ma do zaproponowania nam, wyborcom.
Zanim
przejdę do oceny programu Lewicy, zapodam małą dygresję. Otóż,
od dawna powtarzałam – w ślad za wieloma mądrymi ludźmi – że
aby pokonać PiS, dana partia czy koalicja potrzebuje dobrego
programu, zwłaszcza w dziedzinie polityki społecznej. I opozycja
(mam to na myśli Koalicję Obywatelską i Lewicę) chyba zaczęła
wyciągać z tego wnioski. Cokolwiek bowiem by sądzić o Szóstce
Schetyny, to w kwestiach społecznych znacząco wykracza ona poza
„ciepłą wodę w kranie” Donalda Tuska czy idiotyczne „Niech
siostra znajdzie lepszą pracę i weźmie kredyt” Bronisława
Komorowskiego. Muszę wszak przyznać, iż wobec formacji lewicowej
żywiłem wyższe oczekiwania pod tym względem.
I
tak szczerze, w znacznej mierze zostały one spełnione. Lewica
zaprezentowała całkiem fajny, spójny, merytoryczny, dość szeroki
program. Nie będę go tutaj szczegółowo omawiał, gdyż możecie
go przeczytać na stronie: https://lewica2019.pl/program
.
Na
konwencji politycy lewicowy WRESZCIE jasno zdefiniowali się jako
socjaldemokraci. I faktycznie, to, co nam obiecują, mieści się w
tym, czego oczekiwałbym od nowoczesnej europejskiej
socjaldemokracji.
Mamy
tu zatem dość sporo propozycji związanych z ochroną środowiska i
prawami zwierząt (najbardziej podoba mi się postulat likwidacji
ferm futerkowych, brakuje za to zakazu polowań dla rozrywki) czy
ekologiczną polityką klimatyczną: stopniowe przestawianie
energetyki na OZE, zakaz importu węgla (na szczęście nie ma
głupiego pomysłu Wiosny, jakim było zamykanie polskich kopalń)
czy możliwość produkowania prądu na własny użytek i łatwej
sprzedaży nadwyżek przez gospodarstwa domowe (przyznam, że to
akurat bardzo mi się podoba). Są propozycje dla rolników:
powszechny system ubezpieczeń, ułatwienia w zrzeszaniu się i
dopłaty do paneli słonecznych tudzież farm wiatrowych (tak, by
rolnictwo produkowało nie tylko żywność, ale też „czystą”
energię).
Są
postulaty związane z rozwojem intelektualnym społeczeństwa, np.
znaczące zwiększenie dotacji na naukę (baaaaaaaaardzo w Polsce
potrzebne!), godna praca dla nauczycieli czy też reforma
szkolnictwa. Ta ostatnia dotyczyć ma głównie kwestii programowych;
zdaniem lewicowców, szkoła powinna uczyć współpracy, a nie
konkurencji (pełna zgoda), lekcje religii winny zostać zastąpione
lekcjami angielskiego (dobry pomysł, choć innych języków obcych
też bym nie pomijał), mamy propozycję wprowadzenia obowiązkowej
merytorycznej edukacji seksualnej (jestem jak najbardziej za) oraz
lekcji o przeciwdziałaniu dyskryminacji, zmianom klimatu, fake
newsom oraz o cyberbezpieczeństwie (ogromnie istotna rzecz, ale
trzeba by najpierw przeszkolić nauczycieli). Szkoła ma się też
stać bardziej cyfrowa, nowoczesna i innowacyjna. Nic, tylko
przyklasnąć tym ideom.
Nie
mogło zabraknąć poruszenia tematu odbudowy państwa prawa w
Polsce. I tak, Lewica chce rozliczać winnych łamania praworządności
(Włodzimierz Czarzasty mówił o ukaraniu niejakiego Ziobry
Zbigniewa, znanego też jako Zero, co oczywiście z całego serca
popieram), odpolitycznić Trybunał Konstytucyjny (raczej należałoby
go odtworzyć, bo ocenie nie istnieje, w jego zaś miejscu działa
nielegalnie funkcjonująca grupa kolesiów), Sądu Najwyższego i
KRS, jak również rozdzielić funkcje ministra sprawiedliwości i
prokuratora generalnego. A przywracanie praworządności odbywać się
ma na podstawie kalendarza, który dopiero zostanie przedstawiony.
Zaproponowali
lewicowcy odpartyjnienie Spółek Skarbu Państwa, likwidację IPN,
Rady Mediów Narodowych oraz dojącej tylko kasę Polskiej Fundacji
Narodowej, no i zniesienie kultu „żołnierzy wyklętych”. Bardzo
mi się to wszystko podoba.
Zapowiedziano
odtworzenie zlikwidowanych przez PO-PSL posterunków policji, a
kamery noszone przez policjantów na mundurach mają nagrywać w
trybie ciągłym. Słusznie.
Są
też, a jakże, postulaty dotyczące świeckiego państwa:
wprowadzenie kas fiskalnych dla księży (co zasługuje na oddzielne
omówienie), opodatkowanie Kościoła i innych związków
wyznaniowych, likwidacja Funduszu Kościelnego, wycofanie religii ze
szkół publicznych oraz likwidacja klauzuli sumienia. Tak, tak i
jeszcze raz tak! Naturalnie, bez renegocjacji konkordatu się nie
obejdzie…
Jest
podkreślona kwestia wolności i praw kobiet (parytety, równie płace
za tę samą pracę, ułatwienia w dostępie do antykoncepcji,
możliwość przerwania ciąży do 12 tygodnia na podstawie decyzji
kobiety), nieodpłatna procedura in vitro, jak też legalizacja
związków partnerskich. Nie mam uwag.
No
i polityka społeczna. Tu Lewica proponuje naprawdę sporo, i to dla
różnych grup społecznych. Dla dzieci (i oczywiście ich rodziców)
chce chociażby darmowych żłobków (jest to, swoją drogą,
rozwiązanie korzystnie wpływające na dzietność) oraz darmowych
posiłków w szkołach. Dla przedsiębiorców – przykładowo zmian
w składkach na ZUS, tak, aby nie wykańczały one małych firm. Dla
pracowników – wyższych płac minimalnych, zagwarantowania
przestrzegania konstytucyjnych praw pracowniczych, pełnej
odpłatności za chorobowe, zrównania praw osób zatrudnionych na
umowie o pracę i na umowach cywilnoprawnych (co doprowadzi do
faktycznej likwidacji śmieciówek, a zatem już sam ten postulat
wart jest, by na Lewicę głosować), zakazu wyzyskiwania stażystów,
rozszerzenia kompetencji PIP. Dla emerytów – minimalnej emerytury
w wysokości 1600 zł (rosnącej wraz z płacą minimalną) i
przywrócenia emerytur funkcjonariuszom służb mundurowych,
odebranych przez ustawę represyjną. Dla wszystkich – transportu
publicznego (doprowadzenie kolei do każdego powiatu i połączeń
autobusowych do każdej gminy) oraz takiej przebudowy infrastruktury
drogowej, by zapewnić wyższy poziom bezpieczeństwa. Są propozycje
związane z mieszkalnictwem: program budowy tanich mieszkań na raty
i zakończenia reprywatyzacji. Nie zapomniała Lewica o osobach
niesamodzielnych, czyli niepełnosprawnych i starszych, oraz ich
opiekunach; pragnie zapewnić im wsparcie zarówno infrastrukturalne,
jak też finansowe. Dobrze oceniam postulaty związane ze służbą
zdrowia: refundowane leki i instrumenty medyczne w cenie maksymalnie
5 zł (wówczas staną się one rzeczywiście dostępne dla
pacjentów), znaczące zwiększenie finansowania tego sektora,
docelowo do 7,2 proc. PKB, jak też skrócenie kolejek poprzez choćby
redukcję deficytu lekarzy-specjalistów – to ma być osiągnięte
dzięki utworzeniu większej liczby wolnych miejsc na studiach
medycznych, ułatwieniom w kształceniu i ułatwieniom dla lekarzy
zza granicy; padła też zapowiedź wzrostu wynagrodzeń dla
wszystkich zawodów medycznych.
Ogólnie
rzecz biorąc, program ów jako całość oceniam pozytywnie. Lewica
proponuje wdrożenie w Polsce tego wszystkiego, co powinno być
standardem demokratycznego państwa europejskiego w XXI wieku.
Naprawdę nie ma punktów w tym zestawieniu, z którymi bym się nie
zgadzał.
Są
wszelako pewne niedoskonałości. Zabrakło mi chociażby postulatu
wprowadzenia realnej progresji podatkowej i reformy systemu danin
publicznych, które obecnie w (k)raju nad Wisłą bardziej obciążają
biednych i średniozamożnych niż krezusów, jak też zakazu
wyprowadzenia pieniędzy z Polski przez międzynarodowe korporacje.
Dziwnym trafem gdzieś rozmyły się naprawdę świetne postulaty
SLD, takie jak renta/emerytura wdowia czy program rozwoju
mieszkalnictwa spółdzielczego (mam nadzieję, że w kampanii
wyborczej one powrócą).
No
i nie ma poruszonego tematu polityki zagranicznej, a przecież jest
to kwestia ogromnie istotna. I tak, warto by się odnieść do
obecności żołnierzy amerykańskich w (k)raju nad Wisłą,
zaproponować odnowienie poprawnych stosunków politycznych i
gospodarczych z Rosją oraz zwiększenie zakresu współpracy
politycznej, gospodarczej, a może też militarnej z Chinami
(stanowią one nadzieję dla ludzkości, są bowiem jedynym
mocarstwem rozwijającym się w oparciu o naukę i o odnawialne
źródła energii), o przywróceniu Polsce należnej pozycji w Unii
Europejskiej nie wspominając.
Generalnie,
mimo tych „dziur”, pod względem programowym Lewica zasłużyła
sobie na mój głos. Teraz jej działaczki i działacze poprowadzić
muszą dobrą kampanię wyborczą.
Komentarze
Prześlij komentarz