Lektury przedwyborcze

Wybory parlamentarne już w październiku, politycy i politykierzy (tych pierwszych, niestety, ubywa, tych drugich, czego jako obywatel niezmiernie żałuję, przybywa w zastraszającym tempie) ostro się do nich szykują. Warto też, abyśmy przygotowania intelektualne podjęli i my, wyborcy. A że trwają wakacje, będące najlepszym okresem, by poczytać sobie książki, proponuję subiektywną listę takich oto lektur, z jakimi warto bliżej zapoznać się przed październikową elekcją:
1) Tadeusz Dołęga-Mostowicz Kariera Nikodema Dyzmy – klasyka literatury polskiej, a jednocześnie wspaniały paszkwil, literacki kubeł pomyj wylany na sanacyjną ekipę polityczną II RP po tym, jak wysługująca się jej bojówka o mało co nie zatłukła autora na śmierć. Tytułowy Nikodem Dyzma to bezrobotny, który przybył do Warszawy w poszukiwaniu pracy, co wszelako mu się nie udaje. Przypadkowo w jego ręce trafia zaproszenie na raut; Dyzma postanawia odnieść je adresatowi, ale nie zastaje go w domu, postanawia zatem udać się na owo przyjęcie, byle cokolwiek zjeść. Tam dochodzi do drobnego incydentu z jego udziałem, skutkiem czego przed Nikodemem staje otworem droga między zidiociałych polityków oraz zdegenerowanych arystokratów. Tak zaczyna się jego kariera, która doprowadzi go niemal na szczyty władzy, a przy okazji odczłowieczy. Opisy „elit” politycznych, zwłaszcza skrajnie niekompetentnych ministrów, są aktualne po dziś dzień.
2) Bolesław Prus Faraon. I znów klasyka rodzimej literatury. Ramzes to następca tronu starożytnego Egiptu. Egiptu, dodajmy, podupadającego, zagrożonego przez wrogów zewnętrznych oraz wewnętrznych. Młody książę snuje plany wzmocnienia państwa i przywrócenia mu świetności, zwłaszcza militarnego, po tym, jak odziedziczy władzę po ojcu. Na jego drodze stoją jednak kontrolujący Egipt kapłani, bynajmniej niezamierzający dzielić się realną władzą z faraonem, a jednocześnie Ramzes otoczony jest ludźmi, którzy chcą ugrać coś dla siebie, nie bacząc na dobro publiczne. Wspaniałe, acz ponure dzieło poświęcone mechanizmom władzy politycznej.
3) Mario Puzo Ojciec chrzestny. I znów klasyka, tym razem amerykańska. Don Vito Corleone, emigrant z Sycylii, stoi na czele potężnej mafii włoskiej, działającej w Nowym Jorku. Z jednej strony, jest wspaniałym ojcem rodziny i (pozornym) altruistą, z drugiej – bezwzględnym szantażystą (słynne: „Złożę ci propozycję nie do odrzucenia”) oraz zbrodniarzem, wszelako ściśle przestrzegającym pewnego kodeksu moralnego. Kiedy odmawia zainwestowania w handel narkotykami, konkurencyjne grupy przestępcze wypowiadają mu wojnę. Jedyną nadzieję don Vita jest jego syn, Michael, który początkowo bynajmniej nie pali się do zaangażowania w mafijną działalność… Wspaniała powieść, również opisująca mechanizmy władzy, nielegalnej wprawdzie, lecz opierającej się o te same zasady, co polityka państwowa. A przy tym dzieło o zasadach i… satyra na Hollywood.
4) Andrzej Sapkowski Trylogia husycka składająca się z tomów: Narrenturm, Boży bojownicy i Lux perpetua. Polska fantasy historyczna, akcja której dzieje się na terenie piętnastowiecznego Śląska, Czech, Łużyc i Bawarii, a także Polski podczas wojen między katolikami a czeskimi husytami. Główny bohater, Reinmar z Bielawy zwany Reynevanem, to młody i naiwny śląski medyk, który za sprawą swojej nadmiernej kochliwości wplątuje się w poważną religijno-polityczno-szpiegowską aferę z udziałem żądnego władzy biskupa wrocławskiego i jego zbrodniczych pomagierów, inkwizycji oraz pragnących zmienić świat na lepsze husytów. Powieści te potępiają zarówno fanatyzm religijny, jak też cyników, którzy dla zdobycia/utrzymania władzy i wielkich pieniędzmi gotowi są instrumentalnie traktować najszczytniejsze nawet idee. Dlatego warto odnieść ich przesłanie do współczesnej Polski, Europy i ich problemów. W ogóle wszystkie dzieła Sapkowskiego uczą samodzielnego, krytycznego myślenia, i właśnie dlatego należy je czytać.
5) Umberto Eco Imię róży. Dwaj średniowieczni mnisi, Wilhelm i jego uczeń Adso, trafiają do włoskiego opactwa, gdzie odbyć się ma debata na temat tego, czy Chrystus miał sakiewkę, czyli czy Kościół powinien mieć pieniądze, a zatem władzę. Klasztorem wstrząsa jednak seria tajemniczych zbrodni, zagadkę których nasi bohaterowie będą musieli rozwikłać. To w zasadzie też już klasyka, a zarazem świetna powieść detektywistyczna. I ostrzeżenie przed nadmierną potęgą zdegenerowanego wewnętrznie Kościoła katolickiego, który bardzo chciałby wpływać na to, co ludzie mają wiedzieć, i jak oraz o czym myśleć.
Poleciłbym jeszcze swoją powieść RzeczpostApokaliptyczna Polska, ale z wrodzonej skromności…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor