Obchody tragedii

No i przyszła, jak co roku. 1 Sierpnia, czyli rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. Z tej okazji z ust polityków z Andrzejem Dudą, ksywa Adrian, na czele, i wielu niedouczonych publicystów, płyną potoki wazeliny, niestety, częstokroć suto doprawionej mitami, manipulacjami oraz kłamstwami. A obywatele oddają cześć Powstańcom w swoim zakresie; zauważyłem, że modne stało się dodawania na zdjęcia profilowe na Facebooku nakładek odwołujących się do Powstania.
Zasadniczo nie mam nic przeciwko temu. Powstańcom, którzy walczyli (nie mieli zresztą wyboru, podlegali bowiem rozkazom; gdyby ich nie wykonali lub zdezerterowali, zostaliby rozstrzelani przez własnych kolegów i koleżanki), rzeczywiście należy się chwała, cześć i szacunek. Podobnie jak wszyscy inni żołnierze, którzy stawili zbrojny opór nazistowskiej III Rzeszy, są oni i pozostaną Bohaterami.
Co innego dowódcy Armii Krajowej i politycy Państwa Podziemnego, jacy o wybuchu powstania zdecydowali; posłanie ludzi do walki z uzbrojonymi po zęby Niemcami i Ukraińcami (tak, oni też stacjonowali wówczas w Warszawie i tłumili Powstanie!) w sytuacji, gdy na DZIESIĘCIU żołnierzy – z reguły bardzo młodych, nawet dzieci! – przypadała JEDNA sztuka broni palnej, było nie tylko aktem straszliwej, niewyobrażalnej wręcz głupoty, ale też zbrodnią i zdradą; tu w pełni podzielam opinię generała Andersa.
Skończyło się tak, jak skończyć się musiało – klęską w wymiarze politycznym i militarnym. Politycznym, bo Powstanie Warszawskie ułatwiło stalinistom przejęcie władzy w Polsce (o tym, że znajdzie się ona w radzieckiej strefie wpływów, Alianci postanowili już w 1943 roku, toteż w chwili, gdy omawiany zryw się zaczynał, było już pozamiatane!). Militarnym, bo wszak zostało ono krwawo przez Niemców stłumione. A Stalin nie pomógł, bo Bór-Komorowski groził mu wypowiedzeniem wojny; był to jeden z najbardziej oderwanych od rzeczywistości przywódców w dziejach Polski, no, ale w tej rodzinie to chyba normalne.
Ogólnie rzecz biorąc, mimo iż jestem zwolennikiem oddawania Powstańcom należnych im honorów, to jednak ŚWIĘTOWANIE 1 Sierpnia uważam za pomyłkę. Powstanie Warszawskie było przecież gigantyczną tragedią. Obok wspomnianej wyżej klęski, pociągnęło za sobą całkowite niemal zniszczenie miasta, śmierć blisko 200 tys. cywilów oraz wysiedlenie ponad 600 tys. dalszych; wielu spośród nich Niemcy skierowali na roboty przymusowe lub wsadzili do obozów koncentracyjnych. Ofiara Bohaterów poszła więc na marne. Nie ma czego świętować, jest za to nad czym zapłakać.
Jak wspomniałem wyżej, przy okazji rocznicy owego beznadziejnego zrywu mamy do czynienia z lansowaniem mitów, manipulacji oraz kłamstw. Jednym z bodaj najczęściej powtarzanym jest to o „moralnym zwycięstwie”. A cóż, u diabła, termin ów oznacza?! I co jest moralnego w posyłaniu nieuzbrojonych ludzi, w tym dzieci, na rzeź?!
Dalej, głoszą dzisiejsi prawicowi politykierzy i „historycy”, iż gdyby nie Powstanie, Polska stałby się Republiką Radziecką. Nieprawda. Jak wskazałem, o tym, że kraj nasz znajdzie się w radzieckiej strefie wpływów, zdecydowano już w Teheranie, Amerykanie zaś chętnie sprzedali Stalinowi CAŁĄ Europę Środkową, byle tylko Armia Czerwona pokonała Niemców, z którymi zachodni Alianci sobie, delikatnie rzecz ujmując, nie radzili, a potem zaatakowała Japonię (i faktycznie, pod koniec wojny zajęła ona okupowaną przez Japończyków Mandżurię, zwróconą później Chinom, i północ Korei). Już w 1943 roku postanowiono jednak, że Polska, Czechosłowacja i inne państwa środkowoeuropejskie do ZSRR włączone NIE ZOSTANĄ, toteż Powstanie Warszawskie nie miało tu nic do rzeczy. Oczywiście, Stalin chciał ulokować w tychże krajach przychylne sobie reżimy, i zrobił to za pełnym przyzwoleniem Zachodu, zwłaszcza USA. Powstanie Warszawskie, będące totalną klęską Polskiego Państwa Podziemnego, tylko mu to ułatwiło. Zresztą, już w lipcu 1944 roku jasnym było, że to Armia Czerwona wyzwoli Polskę, którą będą rządziły nowe władze; te zaś 22 lipca wydały słynny manifest, dzięki któremu udało się odbudować i wydatnie zmodernizować nasz kraj po wojnie.
Na sytuację polityczną w Polsce drugiej połowy 1944 roku Powstanie Warszawskie wpływu więc nie miało, a jeśli nawet, to zdecydowanie nie był to wpływ pozytywny. Doprowadziło po prostu do jeszcze większego wykrwawienia wyniszczonego pięcioma latami wojny społeczeństwa i śmierci ludzi, którzy po zakończeniu działań wojennych dokonać mogliby wiele dobrego. Czy zatem jest co świętować?
I jeszcze jedno. Przeraża nas, kiedy informowani jesteśmy o dzieciach wysadzających się bądź strzelających do ludzi w różnych częściach świata. Tymczasem myśmy takiemu dziecku, posłanemu w bezsensowny bój przez oderwanych od rzeczywistości, dbających tylko o własny interes idiotów, postawili pomnik.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor