Znicz używany

W zasadzie na dobre zaczął się już sezon, kiedy po słowiańsku (tak, zwyczaje te wywodzą się z religii naszych przedchrześcijańskich przodków, nie zaś z katolicyzmu, który po prostu je zaadoptował i częściowo przetworzył) wspominamy naszych mniej lub bardziej bliskich zmarłych, między innymi odwiedzając ich groby i paląc znicze.

A te, jak wszystko inne, zdrożały, i to bardzo. Jednakże od czasu pewnego obserwuję związane z tym pozytywne zjawisko.

Otóż, nie wiem, jak to jest na innych cmentarzach, ale na tym, gdzie spoczywają moi rodzice, w ostatnich latach ustawiono półki, na których zostawić można – lub z nich zabrać, zależnie od potrzeb – używane znicze, oczywiście te nadające się do dalszego wykorzystania (rozbite lub zbyt brudne, by je doczyścić, trafić powinny do stojącego tuż obok pojemnika na śmiecie).

Moim zdaniem, jest to bardzo dobry pomysł. Po pierwsze, jest rozwiązaniem przyjaznym dla środowiska naturalnego. Rzecz jasna, dlatego, że mniej zanieczyszczamy świat, rezygnując z wyrzucania przedmiotów, których wyrzucać nie trzeba. Szklane pojemniki, po umyciu, można przecież wykorzystywać wielokrotnie, nawet przez długie lata; w przeciwnym wypadku szklankę trzeba byłoby wymieniać po jednym wypiciu z niej wody czy innego napoju. Sam też zbieram znicze do domu, czyszczę je, a potem odwożę na grób rodziców i kupuję do nich tylko wkłady. Inne odstawiam na rzeczone półki albo ustawiam przy nagrobku, żeby ktoś mógł z nich skorzystać (jak sobie weźmie, to oczywiście się nie gniewam).

Po drugie, w ten sposób, można oszczędzić pieniądze. Jak wiemy, nasze społeczeństwo szybko biednieje, inflacja natomiast rośnie, dotykając również wszystkich przedmiotów związanych z upamiętnianiem zmarłych. Dlatego bardzo dobrze, że ktoś mniej zamożny może sobie wziąć znicze, których inna osoba już nie używa, i może postawić je na nagrobku bliskich. Ogólnie, fajnie jest, kiedy ludzie dzielą się między sobą, a cała ta idea półek na znicze przypomina mi punkty, w których zostawić można przeczytane książki (w mojej gminie też taki jest, w ośrodku kultury) czy jadłodzielnie.

Po trzecie, ogólnie uważam, że niekoniecznie warto pozbywać się – w sensie: wyrzucać na śmiecie , złom, itd. – przedmiotów, jakie wciąż nadają się do użytku. Toteż sam wyrzucam coś, kiedy jest już całkiem zniszczone bądź nienadające się do naprawy, a jeśli pozostaje używalne, ale już z tego czegoś nie korzystam, chętnie oddaję. Zniczy też to dotyczy.

Dalej, w Dziady/Halloween, Wszystkich Świętych i Zaduszki nie chodzi o to, by po burżujsku pokazać się, jakie to wyrąbiste znicze, wiązanki i inne tego typu przedmioty kupujemy, aby zastawić nimi cały nagrobek. Nie, celem jest po prostu upamiętnienie osób, które od nas odeszły. Równie dobrze można to zrobić przy zastosowaniu używanego znicza, pod warunkiem, że go wyczyścimy.

I oczywiście pod warunkiem, że konkretni zmarli zasługują na naszą wdzięczną pamięć (w moim przypadku, na szczęście, tak jest).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Złodziej, karierowicz, prezes

Bez zasług

Współwinni