Niezwolnieni
Jedna z krakowskich rozgłośni radiowych wycięła ostatnio numer, którego nawet twórcy dystopii by nie wymyślili.
Oto jej szef zwolnił grupę dziennikarzy, w ich zaś miejsce powołał nowych. Tyle, że ci nowi… nie istnieją, w każdym razie, nie w realnym świecie, stanowią bowiem kreacje tzw. „sztucznej inteligencji” (czyli ŻADNEJ inteligencji, ale to temat na inne rozważania). Mają się „wypowiadać” – co już zakrawa na zaiste chorą ironię, żeby użyć cenzuralnego słownictwa – na tematy społeczne tudzież kulturowe, czyli takie, które wymagają czegoś, czego żaden robot ani program komputerowy nigdy miał nie będzie, mianowicie minimalnej chociażby wrażliwości emocjonalnej. Mało tego, ci sztuczni pseudo-dziennikarze już „przeprowadzili wywiad” z… Wisławą Szymborską, zmarłą w 2012 roku.
Medialne kłamstwa wspięły się zatem na nowy poziom.
Media (te cokolwiek uczciwsze) i portale społecznościowe słusznie się zagotowały. Pojawiły się petycje i listy otwarte w sprawie zwolnionych dziennikarzy, liczne słowa krytyki (w pełni, dodajmy, uzasadnionej) wobec zarządu rozgłośni oraz rzecz jasna liczne memy.
Cóż, cała sprawa z tymi wygenerowanymi pseudo-dziennikarzami byłaby może i śmieszna… ale jednak jest raczej straszna. I nie chodzi tylko o zastępowanie ludzi programami, co samo w sobie jest złe, nieetyczne i antyspołeczne. A przede wszystkim szkodliwe już to dla odbiorców ośrodków przekazu (jak w tym przypadku), już to dla klientów różnych instytucji (jak ja nienawidzę rozmawiać z „wirtualnymi doradcami”!).
W całej sprawie rozgłośni z Krakowa jest jeszcze jeden nader paskudny element, na który komentujący, zwłaszcza ci o lewicowych zapatrywaniach, też zwrócili uwagę. Mianowicie, szefostwo stacji twierdzi, że… nikt nie został zwolniony. Dziennikarzom (tym prawdziwym oczywiście), jacy wylecieli z roboty, po prostu „nie zostały przedłużone umowy”. Te, jak łatwo się domyślić, były śmieciowe, o zwolnieniu zaś można byłoby, zdaniem szefostwa rozgłośni, mówić, gdyby ludzie ci pracowali na etatach, w oparciu o umowy o pracę. A to w ośrodkach medialnych normy nie stanowi, w przeciwieństwie właśnie do śmieciówek i bezpłatnych staży.
Ano tak. Jakiemuś pazernemu durniowi zamarzyła się sztuczna pseudo-inteligencja (uznał ją za tańszą niźli pracujący człowiek, a w dodatku sądził, że rozwiązanie takie spodoba się pokoleniu Z, które, jak łatwo się domyślić, najmocniej z tego guana szydzi), no to po prostu pozbył się z firmy realnie istniejących ludzi, wielu (o ile nie wszystkich) spośród nich pozbawiając środków do życia. I jeszcze taki ośmiela się twierdzić, że „nie było to zwolnienie”, lecz „nieprzedłużenie umowy”.
Taka właśnie jest nowomowa – czyli język ustroju totalitarnego, służący kreowaniu rzeczywistości na potrzeby władzy państwowej i/lub klasy panującej – współczesnego kapitalizmu. A system ten, jak wiemy, ludzi – nazywanych „zasobami” – pozbawia podmiotowości i traktuje li tylko jako bezosobowe narzędzia, służące do mnożenia bogactwa kapitalistycznych wyzyskiwaczy. I których można się w każdej chwili pozbyć, po prostu nie przedłużając im umowy. Po co kapitalista lub jego przedstawiciel (np. dyrektor czy inny zarządca) miałby zawracać sobie głowę formalnościami bądź procedurami prawnymi? Lepiej od razu wywalić proletariuszy z pracy niczym śmiecie. Jak sądzicie, dlaczego umowy cywilnoprawne, stosowane w sytuacjach, kiedy powinny być zawierane umowy o pracę, określa się mianem śmieciowych?
Tak to właśnie działa. Człowiek zasuwa, żeby zarobić parę gorszy na utrzymanie, w pewnej chwili uznany zostaje za zbędnego w firmie, nie przedłuża mu się umowy… a wtedy kaplica.
Być może właśnie to, w jeszcze większym stopniu niż coraz powszechniejsze używanie sztucznej pseudo-inteligencji, czyni kapitalizm systemem tak nieludzkim, okrutnym oraz zwyrodniałym.
Komentarze
Prześlij komentarz