Posty

Wyświetlanie postów z maj, 2024

Fałszywa jedność

Niejaki Duda Andrzej, mylnie nazywany prezydentem Polski, zawetował ustawę przyznającą śląskiemu status języka regionalnego. Oczywiście jest to cios w kulturę Górnego Śląska i jej rozwój, co nie zmienia faktu, że walka trwa. Być może Sejm uchyli prezydenckie weto, choć bardziej prawdopodobne, że z ustawowym uznaniem języka śląskiego trzeba będzie czekać do kadencji nowego, oby tym razem prawdziwego, prezydenta. Nijakiej niespodzianki w tym wecie nie ma. Wszak Duda jest li tylko marionetką podskakującą na sznureczkach, za które pociąga Kaczyński Jarosław, ten zaś Ślązaków nieodmiennie dyskryminował. Pamiętacie „ukrytą opcję niemiecką” i inne bzdury? No właśnie… Warto z kolei zwrócić uwagę na uzasadnienie owej paskudnej decyzji pseudo-prezydenta. Otóż, jednym z „argumentów”, jakie podał, jak to, że gdyby rzeczony akt prawny wszedł w życie, śląskim śladem pójść by mogły pozostałe regiony Polski. Innymi słowy, górale, Małopolanie, Wielkopolanie, Mazowszanie, itd., zdaniem PiS-owców, t...

Nóż na granicy

Polskie (czytaj: działające w Polsce, w zdecydowanej wszak większości obcy to kapitał) media znów popadły w amok. Oto na granicy polsko-białoruskiej ranny został mundurowy. Nożem. Dźgnięty przez migranta/uchodźcę (poszczególne ośrodki masowego przekazu najczęściej mylą te dwa pojęcia; pytanie, czy przez ignorancję, czy ze złej woli). Po raz któryś z rzędu więc biją nas po oczach tytuły w stylu: „Hordy migrantów szturmują Polskę!” i inne brednie, których nie powstydziliby się Kaczyński czy Hitler. Nie tylko media mają używanie, polityczna prawica, zarówno umiarkowana, jak i skrajna, również. Tymczasem przypomnieć trzeba, że migranci, owszem, do Polski przyjeżdżają, nie przedzierając się wszelako przez wschodnią naszą rubież, lecz w zupełności legalnie korzystając z przejść granicznych. Najczęściej szukają pracy (ilu Turków pracuje na budowach, zaś Indusów w transporcie?), a nasze społeczeństwo z ich przybywania powinno się cieszyć. Przez granicę z Białorusią natomiast usiłują się d...

Tablica z podziękowaniem

Polskie drogi do najbezpieczniejszych nie należą. Przeciwnie, mimo zachodzącej z roku na rok poprawy, statystyki wypadków, w tym śmiertelnych, wciąż są wysokie na tle europejskim. Przyczyn ponurego owego stanu rzeczy jest wiele. Piratów drogowych nie brakuje, podobnie jak idiotów wsiadających w stanie nietrzeźwym za kierownicę. Piesi czy rowerzyści też częstokroć zapominają o ostrożności (niektórym wydaje się, że mogą przekroczyć jezdnię bez rozglądania się, rowerzyści jeżdżą pod prąd, nocą bez świateł ani odblasków, itd.; oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale dostatecznie wielu prosi się o kolizję z autem). Niejedna nawierzchnia pozostaje marnej jakości, a złe oznaczenie jest raczej regułą niż wyjątkiem. No i nie czarujmy się, niska zamożność większości spośród nas też robi swoje. Niby jesteśmy najbardziej zmotoryzowanym społeczeństwem Unii Europejskiej (serio!), lecz wynika to z daleko sięgających niedostatków komunikacji zbiorowej, a jeździmy w większości starymi wrakami, któ...

Po dobrej stronie

To, co dobre, dotarło wreszcie do Polski. Mowa o studenckich wystąpieniach w sprawie Palestyny, osoby uczestniczące w których domagają się zakończenia ludobójstwa i uwolnienia tego kraju. Na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczęła się w miniony weekend akcja „Okupacja Dla Palestyny”; nazwa nawiązuje oczywiście do działań studentów najpierw z USA, a później innych państw zachodnich. Podobne demonstracje zorganizowali żacy z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wcześniej był list otwarty w sprawie niepromowania Izraela, popełniającego wszak straszliwą masową zbrodnię (wzbudził liczne kontrowersje). Rzecz jasna, nie jest tak, że dopiero teraz polskie społeczeństwo = a przynajmniej jego świadoma część – otworzyło oczy i przyłączyło się do wspierających Palestyńczyków działań przeprowadzanych na całym świecie. Odkąd w październiku ubiegłego roku Izrael rozpoczął krwawe swe dzieło, także w (k)raju nad Wisła trwały demonstracje pokojowe (tej w stolicy usiłował zakazać rzekomo demokratyczny prezyde...

Groźby za uznanie

Izraelskie ludobójstwo, popełniane na Palestyńczykach w Strefie Gazy, które zaczęło się w październiku ubiegłego roku, a tak naprawdę jest kolejną odsłoną terroru stosowanego od 1948 r., trwa bezustannie. Świat przestaje być na nie obojętny, o czym świadczą nie tylko coraz liczniejsze (również, z czego się cieszę, w Polsce) demonstracje pro-palestyńskie czy wystąpienia studentów domagających się zaprzestania zbrodni, ale też reakcje ONZ, Międzynarodowego Trybunału Karnego i kolejnych państw, nawet tych z Globalnej Północy, dotychczas generalnie wspierających Izrael. Jako pierwsza przywozicie zachowała się Republika Południowej Afryki, składając skargę do MTK na masowe zbrodnie popełniane przez faszystów izraelskich, następnie dyplomatyczne działania podejęło kilka krajów latynoamerykańskich… a potem już poszło. W ostatnich dniach Norwegia i Irlandia, a nieco wcześniej Hiszpania ogłosiły, że uznają państwo palestyńskie. Przedstawiciele ich władz potępili przy okazji masowe zbrodnie p...

Kosiarką ku zagładzie

Mamy suszę. Co prawda, przez Polskę przechodzą opady deszczu i burze, niemniej jakoś nie przypuszczam, aby przyniosły wymierną poprawę sytuacji hydrologicznej. Nie jest to bowiem jednorazowy problem; (k)raj nad Wisłą wysycha od dawna, ma mniej wód gruntowych niż taki na przykład Egipt. A katastrofa klimatyczna powoli dokłada swoje, mimo iż NA RAZIE nie w tak tragicznej skali, co w rejonach bliżej równika, gdzie życie ludzkie staje się w coraz mniejszym stopniu możliwe, na dalekiej Północy, gdzie z kolei topnieje wieczna zmarzlina, czy na biegunach, gdzie oczywiście topią się lodowce. Tak czy owak, mamy sucho, czyli jest niewesoło. Odbije się to na rolnictwie, cenach żywności, wody… W związku z suszą pojawiają się w mediach, od portali społecznościowych po telewizyjne prognozy pogody, apele, aby nie kosić trawników. A jeśli już, to nie do gołej ziemi. Mocno skoszoną trawę słońce bowiem wypali, co w dłuższej perspektywie czasowej przełożyć się może na pustynnienie, erozję gleby… n...

Krzyż zastępczy

I znów kroczy (k)raj nad Wisłą drogą krzyżową. Nie chodzi jednak o katolickie nabożeństwo wielkopostne, lecz o to, że po raz któryś w ciągu ostatnich minionych przeszło trzech dekad opinię publiczną ogarnęła debata na temat symboli religijnych, na czele oczywiście z krucyfiksami, w przestrzeni publicznej: urzędach, szkołach, szpitalach, itd. Dyskusje rozgrzewają media, fora internetowe oraz polityków, którzy mają zarąbistą okazję, by nabić sobie punktów przed zbliżającymi się wyborami do Europarlamentu. Z jednej strony padają argumenty, że krucyfiksów ani innej religijnej symboliki w miejscach publicznych zdecydowanie nie może być; powinny się one znajdować w świątyniach poszczególnych kultów, a jak ktoś chce, może sobie dekorować nimi ściany w swoim domu. Po stronie przeciwnej mnożą się deklarację, że „Krzyża ze ściany nie zdejmę”. Rację mają oczywiście wszyscy, którzy chcą świeckiej przestrzeni publicznej. Miejsce symboli religijnych rzeczywiście jest w świątyniach, kaplicach, i...

Złodziej, karierowicz, prezes

Przepraszam za przerwę w zamieszczaniu notek. Wynikła ona z winy człowieka, o którym traktował będzie dzisiejszy tekst. Jest nim Sławomir Kalemba, prezes Administracji Domów Mieszkalnych sp. z o.o. w Chełmku, czyli gminnego przedsiębiorstwa zajmującego się zarządzaniem blokami i punktowcami, gdzie znajdują się wspólnoty mieszkaniowe. Facet jest nie tylko niekompetentny – chyba, że chodzi o kradzieże, bo w nich akurat wyspecjalizował się naprawdę nieźle; mafia reprywatyzacyjna byłaby z niego dumna – ale też nader nieuczciwy oraz potencjalnie morderczy (nie przesadzam!). Sławomir Kalemba długo był urzędnikiem i zapewne w miarę dobrze sobie radził. Kilkanaście wszelako lat temu burmistrz przeniósł go na zajmowane obecnie stanowisko prezesa ADM-u. Jakość usług świadczonych przez to przedsiębiorstwo zaczęła niemal od razu szybko spadać. Początkowo nie wydawało się to dziwne; nowy prezes musiał wszak zyskać doświadczenie. Z czasem jednak zamiast poprawy następowało pogorszenie. Coraz wi...

Pociągowe i nie tylko

Znów Polskę obiegły informacje o sytuacji koni na trasie do Morskiego Oka. Przypomnę, że turystom nie chce się cisnąć z buta (a przecież spacer to przyjemność), toteż bulą ciężkie pieniądze góralom, a ci, korzystając z okazji, zapewniając podaż. Czyli podwózki. Niestety, nie są to riksze ani pojazdy mechaniczne, lecz wielkie wozy, ciągnięte przez konie. Tragedia polega na tym, iż wozy owe są przeładowane (ludźmi oczywiście), a używane jako siła pociągowa zwierzęta częstokroć zapracowują się na śmierć, zaś ich… cóż, nie da się napisać: „opiekunowie”, bo z opieką nie me to NIC wspólnego… potrafią się nad nimi znęcać, byle wlokły się naprzód; może nie wszyscy tak czynią, ale podobnych przypadków i tak jest zdecydowanie zbyt wiele. Sytuacja nowa nie jest; patologia ta – czyli skrajna eksploatacja koni – trwa od lat. Obrońcy praw zwierząt i ogólnie ludzie humanitarni protestują lub przynajmniej mierżą się tym, reszta, jako i zwykle, ma to gdzieś. Moim zdaniem, główną winę ponoszą nie t...

Przeciwnicy szczęścia

Gołym okiem widać, że polska prawica (CAŁA!!!) nurza się w zacofaniu, ciemnocie oraz nietolerancji, nie tak znowu rzadko przechodzącej w nienawiść, zwłaszcza wobec kobiet, osób LGBT+, Żydów, uchodźców, obcokrajowców oraz rzecz jasna lewicy. Dotyczy to wszystkich ugrupowań oraz polityków prawicowych znad Wisły rodem; na tle swoich kolegów z Europy Zachodniej (o lewicy krajowej i zagranicznej nie wspominając) polska prawica stanowi wzorzec straszliwego uwstecznienia. Nawet w miarę umiarkowani prawicowcy, w mediach typu TVN24 i Gazeta Wyborcza prezentowani jako „nowocześni”, a niekiedy wręcz „postępowi” (śmiechu warte!) pod względem zapóźnienia światopoglądowego sprawiają wrażenie wraków ze złomowiska ustawionych wobec najnowszego modelu luksusowego samochodu. Rzecz jasna, w przypadku poszczególnych ugrupowań skala ciemnoty i uwstecznienia nadwiślańskiej prawicy jest różna; skrajni prawicowcy (PiS z przystawkami, Konfederacja, pozaparlamentarni nacjonaliści, faszyści i naziści) mental...

Krótka rzecz o bibliotece

Dziś 8 maja, czyli nie tylko (obok jutra) Dzień Zwycięstwa, ale też Dzień Bibliotekarza i Bibliotek. Z tej okazji wszystkim osobom wykonującym ten piękny i ogromnie pożyteczny dla społeczeństwa zawód składam serdecznie życzenia. Przede wszystkim tego, aby nigdy nie zabrakło osób czytelniczych ani wspaniałych pozycji literackich na bibliotecznych półkach. Ani też pieniędzy na funkcjonowanie owej jakże istotnej instytucji. Tak, jednym z najważniejszych obowiązków władz publicznych – państwowych i samorządowych – jest, a w zasadzie powinno być łożenie na szeroko pojętą kulturę, do czego zalicza się również utrzymywanie bibliotek publicznych (w tym szkolnych). Rzecz jasna, jakość ich funkcjonowania zależy nie tylko od tego, jakie środki otrzymają już to od gminy, już to od rządu (np. z programu Ministerstwa Kultury), już to z Unii Europejskiej, lecz także – czy wręcz PRZEDE WSZYSTKIM – od kadry. Mam to szczęście, że w mojej miejscowości w bibliotece publicznej, wchodzącej w skład ośrodk...

Osądzić zbrodniarzy

Ludobójstwo w Strefie Gazy Trwa, izraelscy faszyści niszczą obecnie Rafah na jej południu, mordując oczywiście jego mieszkańców i przebywających tam uchodźców, których jest ponad milion. Od początku krwawej owej zbrodni, czyli października ubiegłego roku, liczba ofiar grubo przekroczyła czterdzieści tysięcy. O tym, jak to się odbywa, pisałem wielokrotnie. Tymczasem Hamas zgłasza chęć rozpoczęcia oficjalnych rozmów o wstrzymaniu ognia, uwolnieniu zakładników i rozejmie. Skrajnie prawicowe władze Izraela nie chcą o tym słyszeć; wszak postanowiły wymordować wszystkich Palestyńczyków w Strefie Gazy (i, obawiam się, nie tylko tam…). Mord popełniany jest to przy wsparciu większości państw „demokratycznego” Zachodu (poza Hiszpanią i Portugalią), zwłaszcza USA, Wielkiej Brytanii oraz Niemiec, a ściślej rzecz ujmując, ich władz, gdyż osoby obywatelskie coraz intensywniej protestują przeciwko rzezi Gazy, czego wyrazem liczne demonstracje (np. wczorajsza w Oświęcimiu), a szczególnie studenckie...

Czas udoju

Majówka – w sensie: długi majowy weekend – radośnie (faktycznie spędziłem ją bardzo miło i mam nadzieję, że Wy również) nam minęła, maj zaś się rozkręca. A miesiąc ten oznacza sezon komunijny – uroczystości Pierwszych Komunii Świętych odbywały się będą w poszczególnych świątyniach katolickich. Dzieciaczki w białych strojach (ech, w moich czasach, czyli w pierwszej połowie lat 90. ubiegłego stulecia, wystarczał garniturek dla chłopczyka i sukieneczka dla dziewczynki) ruszą przed ołtarze, odbywszy już to na lekcjach szkolnej katechezy, będącej jedną z największych pomyłek polskiego systemu wątpliwej oświaty, już to – uzupełniająco – na salkach katechetycznych uciążliwe raczej przygotowania do przyjęcia owego sakramentu, opierające się na starej niedobrej zasadzie: „zakuj, zdaj, zapomnij”. Rzecz jasna, kapitaliści już zacierają ręce, w Polsce (nie wiem, jak w innych krajach, gdzie katolicyzm jest w miarę rozpowszechniony) okres udzielania Pierwszych Komunii Świętych jest sezonem prezent...

Sprofanowane symbole

Majówka trwa, dziś obchodzimy Dzień Flagi Państwowej, święto wprowadzone w 2004 roku. Zapewne głównie po to, aby wypełnić lukę pomiędzy 1 a 3 Maja, co nie zmienia faktu, iż warto poświęcić mu nieco uwagi. Choć przyczyna ku temu smutna… Biało-Czerwona, jak również Orzeł Biały są bowiem regularnie, ze znaczną częstotliwością profanowane przez prawicę, która rości sobie do tych symboli wyłączne prawo. Nic nowego, dzieje się tak, odkąd polityczne ugrupowania prawicowe się w (k)raju nad Wisłą ukształtowały; pierwszym była konfederacja targowicka pod koniec XVIII, która doprowadziła do upadku państwa. O ile jeszcze taka Platforma Obywatelska profanacji flagi czy godła w zasadzie się nie dopuszcza, a jeśli już, to promuje je w durny, infantylny tudzież żałosny sposób, czego przykładem czekoladowy orzeł prezydenta (ostatniego jak dotąd, gdyż Dudzie Andrzejowi miano to nie przysługuje) Bronisława Komorowskiego, o tyle PiS i partie czy organizacje jeszcze bardziej skrajne (nacjonalistyczne,...

Życzenia dla ludzi pracy

Nastał nam oto 1 Maja, czyli Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, potocznie, acz trafnie określany Świętem Pracy. Ustanowiony został przez II Międzynarodówkę Socjalistyczną w 1889 roku (pierwsze obchody odbyły się rok później), na pamiątkę stłumienia strajku w Chicago trzy lata wcześniej, będącego elementem szerszej kampanii robotniczej na rzecz wprowadzenia ośmiogodzinnego dnia roboczego. W Polsce 1 Maja jest świętem państwowym od 1950 roku, lecz socjaliści i komuniści obchodzili go (niestety, wzajemnie się przy tym zwalczając) już od 1890 r. i w II RP. Zarazem jest to rocznica wstąpienia Polski oraz innych państw środkowoeuropejskich do Unii Europejskiej; dziś przypada dwudziesta. I chyba dobrze, że akcesja odbyła się właśnie 1 maja, gdyby bowiem przeprowadzono ją w jakiś inny dzień kalendarzowy, solidaruchy (prawicowcy postsolidarnościowi, którzy, oszukawszy miliony robotników, dorwali się do władzy w 1989 r.) zrobiłyby wszystko, aby znieść dzisiejsze święto; przymiarki...