Upał

Od kilku dni męczą nas upały. Jedni się cieszą, inni nie, w mediach ostrzegają przed fatalnymi skutkami przegrzania organizmu i informują, jak im zapobiegać, miłośnicy zaś zwierząt dzielą się radami, jak chronić je przed nazbyt wysokimi temperaturami.

Generalnie, w tym roku upały i tak pojawiły się dość późno (mamy wszak drugą połowę czerwca, a bywały lata, jakie gorąco zaczynało lać się z nieba w maju lub nawet kwietniu), poprzedzone długim okresem chłodu i słoty, przed którym z kolei mieliśmy – po raz pierwszy od kilku ładnych lat – ostrą zimę. Czyli pory roku niby ułożyły się tym razem prawidłowo…

Może i tak, w Polsce, bo gdzie indziej już niekoniecznie. Przykładowo, w Iranie zarejestrowano rekord temperatury – na jednej z tamtejszych pustyń przekroczyła ona 80 stopni... Celsjusza, nie Fahrenheita! Globalnie klimat się zmienia, konkretnie zaś ociepla, co wiadomo od dłuższego już czasu, podobnie jak i to, iż nie mamy tu do czynienia z naturalną zmianą, będącą elementem cyklu egzystencji naszej kochanej planety, lecz z ponurym skutkiem działalności człowieka. Ocieplenie owo następuje bardzo szybko i według części naukowców, jeśli nie zatrzymamy, a przynajmniej nie spowolnimy tego procesu, wymrze wiele gatunków roślin i zwierząt… nasz wliczając.

Jasne, jest cała masa idiotów i zwolenników spiskowych teorii dziejów, jacy fakt globalnego ocieplenia kwestionują, inni, nieco inteligentniejsi, zastanawiają się, czy wpływ ludzkiej działalności na owo zjawisko jest dominujący. W stawianiu pytań i dyskusji nie ma rzecz jasna niczego złego, niemniej jednak wystarczy wyjść na zewnątrz, albo przynajmniej poobserwować to, co dzieje się z pogodą i poczytać o zmianach na świecie, by dojść do wniosku, że coś faktycznie jest nie tak i być może radośnie sobie stoimy na skraju katastrofy klimatycznej. Lata bezsprzecznie stają się coraz gorętsze, tornada pojawiają się tam, gdzie wcześniej ich nie było (w Polsce na przykład), coraz więcej zielonych dotychczas terenów pustynnieje, ubywają zasoby wód gruntowych, a lodowce topnieją, i to szybko… Przykłady można mnożyć.

Zdaniem naukowców, główną przyczyną globalnego ocieplenia jest nadmierna emisja gazów cieplarnianych, wynikająca już to z generującej zanieczyszczenia energetyki (węglowej, dajmy na to), ruchu samochodowego czy masowej produkcji rolnej (fermy hodowlane!) i przemysłowej. Oczywiście, ludzkość próbuje sobie z tym radzić: powstają regulacje dotyczące norm czystości, organizacje międzynarodowe wymuszają elektryfikację motoryzacji (według licznych ekspertów, nie jest to najlepszy pomysł, bo wprawdzie pojazdy elektryczne są bezemisyjne, ale produkcja ich silników generuje o wiele więcej dwutlenku węgla niż normalne używanie spalinowej jednostki napędowej, nadto wiąże się z wydobywaniem potrzebnych surowców i degradacją środowiska naturalnego, a i prąd do ładowania baterii skądś się przecież bierze), stosuje się filtry, coraz bardziej rozpowszechniona jest energetyka oparta na źródłach odnawialnych (liderem pod tym względem stają się Chiny). I tak dalej. To oczywiście dobrze, niemniej jednak realnych zmian nie będzie, a my, ludzie, nie zapobiegniemy katastrofie, jaka wkrótce nas wykończy, jeśli nie uświadomimy sobie podstawowego faktu.

Otóż, globalne ocieplenie i wszystkie jego negatywne konsekwencje wynikają z istnienia kapitalizmu jako systemu społeczno-ekonomicznego oraz kapitalistów jako klasy. To bowiem gospodarka kapitalistyczna, oparta o zasadę maksymalizacji zysku za wszelką cenę, doprowadziła do wyeksploatowania zasobów planety czy wygenerowania nadmiernych ilości zanieczyszczeń powietrza, wody oraz gleby. To w imię interesów prywatnych właścicieli środków produkcji masowo wyrębuje się lasy, będące wszak naturalnymi oczyszczalniami powietrza; im więc ich mniej, tym bardziej przybliża się widmo katastrofalnego ocieplenia klimatu. To kapitaliści dla własnych zysków rozbuchali w ludziach dążenie do nieograniczonej konsumpcji, która również prowadzi do coraz większej skali zanieczyszczenia. I tak dalej.

Powiedzmy sobie wprost – bez obalenia kapitalizmu i wywłaszczenia kapitalistów (rzecz jasna w skali ogólnoświatowej; w jednym tylko państwie nie będzie to skuteczne, co historia już pokazała) nie da się wprowadzić racjonalnego, przyjaznego środowisku naturalnemu, klimatowi tudzież planecie modelu gospodarczego. Dopóki światowa produkcja podporządkowana jest garstce pazernych jednostek, gotowych maksymalizować swoje zyski bez oglądania się na konsekwencje – nawet, jeśli miałyby się one sprowadzić do wymarcia człowieka i, co gorsza, wielu innych gatunków – katastrofie klimatycznej nie zapobiegniemy. Tylko tyle i aż tyle.

Na razie jeszcze nie wymieramy, ale jeśli ktoś z Was lub Waszych bliskich poważnie się rozchoruje – czego oczywiście nikomu nie życzę – z powodu upału, wińcie za to prywatnych właścicieli największych koncernów i korporacji oraz ich pachołków – neoliberalnych ekonomistów i prawicowych polityków.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor