Gniew na Kościół

W Kanadzie odkryto masowe groby indiańskich dzieci – ofiar rządowego programu, który trwał przez dekady (zakończył się dopiero przed ćwierćwieczem!) i polegał na siłowym odbieraniu tychże dziatek z ich rodzin i umieszczaniu ich w specjalnych ośrodkach, gdzie były „cywilizowane”, tzn. (jak łatwo się domyślić) z pomocą brutalnych metod oduczane swojego indiańskiego języka, zwyczajów, itd. Były głodzone, bite, często również gwałcone, przebywały w fatalnych warunkach. Dla wielu spośród nich skończyło się to zgonem, a wówczas trafiały one, czy raczej ich ciała, do zbiorowych mogił, dopiero w ostatnich dniach odkrytych i badanych. Ile było ofiar śmiertelnych tegoż zbrodniczego procederu, nie wiadomo, ponieważ… nie były one rejestrowane, natomiast cmentarze, na których zmarłe, a w zasadzie zamordowane owe dzieciaki grzebano, funkcjonowały nielegalnie, co oznacza, że i one w rejestrach nie figurowały.

A teraz tak – wprawdzie program ten był finansowany przez rząd Kanady, ale ośrodki, gdzie na własną zgubę trafiały indiańskie dzieci, prowadziły różne organizacje społeczne, głównie związki wyznaniowe, Kościół katolicki wliczając. Odkrycie zatem tych masowych grobów (należy przypuszczać, że nieznana ich liczba dopiero czeka na odnalezienie i przebadanie) obudziło wśród współczesnych Kanadyjczyków, bynajmniej nie tylko indiańskiego pochodzenia, gniew, o ile nie furię przeciwko instytucji kierowanej obecnie przez papieża Franciszka; doszło do licznych ataków na kościoły, niektóre poszły z dymem.

Kilka lat temu masowe groby dziecięcych ofiar Kościoła katolickiego odkryto również w Irlandii. Spowodowało to bardzo szybką, masową laicyzację tamtejszego społeczeństwa, jak też państwa, dotychczas mocno przez Kościół skolonizowanego.

W licznych krajach, gdzie katolicy stanowili większość bądź znaczący odsetek obywateli, na ich odchodzenie od wiadomego związku wyznaniowego wpłynęło ujawnianie kolejnych zbrodni pedofilskich kleru oraz ukrywanie ich przez hierarchów. Polski też to dotyczy.

Skoro już nad Wisłę zawędrowaliśmy, to ostatnio część przynajmniej rodzimej opinii publicznej zelektryzowała wieść, że papież Franciszek wezwał w trybie pilnym do Watykanu nasz Episkopat; biskupi raczej nie powinni spodziewać się od niego ciepłego powitania. Dalej, Ojciec Święty powołuje również komisję, jaka zbadać ma dokonania kardynała Dziwisza w zakresie tuszowania pedofilskich zbrodni kleru. Co bardziej podnieceni fani Franciszka już teraz dzielą się nadzieją, że kary zarówno dla obecnego Episkopatu, jak i dla dawnej prawej ręki JPII będą surowe; osobiście w to wątpię – skończy się co najwyżej na kilku dymisjach i odebraniu pewnych symbolicznych przywilejów. Znacznie dla polskich purpuratów i księży boleśniejszy jest szybki, postępujący odpływ wiernych, bo oznacza pustoszenia tacy. No i sami do tegoż odpływu doprowadzili, o czym wielokrotnie pisałem. Ataki na katolickie świątynie, ograniczone do umieszczania na ich ścianach graffiti, też się zresztą w (k)raju nad Wisłą zdarzały, głównie w trakcie Strajków Kobiet.

I tu dochodzimy do wniosków ogólnych. Im więcej kościelnych zbrodni – o zróżnicowanym charakterze – wyjdzie na jaw, tym silniejszy będzie gniew na ową instytucję. Zwłaszcza, jeśli ofiarami będą dzieci. Odnoszę wrażenie (nie wiem, na ile trafne), że mordowanie i gwałcenie tychże przez księży czy zakonników oraz ukrywanie tego przez hierarchów, znacznie bardziej ludzi mierzi niż kościelna obłuda, pycha, chciwość, żądza władzy, itd.; owszem, te patologie również zniechęcają ludzi do Kościoła jako związku wyznaniowego, niemniej jednak ksiądz-pedofil wywołuje znacznie bardziej negatywne emocje niż ksiądz „tylko” pazerny.

Nie ma więc nic zaskakującego w tym, że odkrycie masowych dziecięcych grobów w Kanadzie spowodowało ataki na katolickie świątynie, a podobne znaleziska w Irlandii pomogły jej mieszkańcom w szybkiej laicyzacji, tak jak nie ma nic dziwnego w tym, iż kiedy wierni uświadamiają sobie skalę zbrodni pedofilskich kleru i widzą postawę hierarchów wobec ofiar, odchodzą od Kościoła.

Cóż, podpalania budynków nie popieram (zbyt duże ryzyko, że ktoś niewinny ucierpi albo nawet zginie), ale masowa laicyzacja, podobnie zresztą jak protesty pod świątyniami czy akcje typu Baby Shoes Remember to już bardzo zdrowe reakcje na kościelne zbrodnie, popełniane przez wieki na dzieciach i w ogóle na ludziach. Tak naprawdę, tylko szeroki odpływ wiernych wymusić może reformę Kościoła katolickiego (o ile rzecz jasna jest on reformowalny)… lub jego upadek, jeśli to konieczne. Żaden papież nie naprawi bowiem zła czynionego co najmniej od czasów Konstantyna Wielkiego. Tu potrzebne jest działanie oddolne.

A ono nastąpi, jeżeli katolicy poczują autentyczny gniew na swój związek wyznaniowy, czyli, ściślej rzecz ujmując, jego zawodowych funkcjonariuszy i liderów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor