Wiek ciemnoty
W
science-fiction – zarówno literaturze, jak też filmie, grach
komputerowych, komiksach, grafice, itd. – od początku istnienia
tegoż gatunku dominował nurt pesymistyczny. Autorzy ostrzegali,
przykładowo, przed wymknięciem się spod kontroli nauki i
technologii; tego dotyczyła już pierwsza powieść
fantastyczno-naukowa, czyli Frankenstein pióra Mary Shelley, jak też
wszystkie książki czy filmy o cyborgach i zbuntowanych maszynach,
niekiedy przejmujących władzę nad światem (co jest zupełnie
nierealne, swoją drogą), typu: Ghost in the Shell, Terminator,
Matrix, itd. Mamy też dzieła przestrzegające nas przed wojnami i
wyścigiem zbrojeń – od monster movies o zmutowanych na skutek
skażenia radioaktywnego potworach, z Godzillą na czele (z czasem
przesłanie cyklu filmów o jaszczurze ewoluowało z antywojennego na
proekologiczne), po cały nurt post-apokaliptyczny. No i są rozmaite
dystopie, wskazujące na zagrożenia już to ze strony totalitaryzmów
(Rok 1984 George'a Orwella, Opowieść podręcznej Margaret Atwood,
itd.), już to dzikiego kapitalizmu i narastającego rozwarstwienia
ekonomiczno-społecznego, jakie wygeneruje patologie typu
przestępczość, albo doprowadzi do rewolucji; mówią o tym filmy z
cyklu Robocop, film Elizjum, komiksy (i ich ekranizacje, oczywiście)
o Batmanie bądź Sędzim Dreddzie, no i Rzeczpost’Apokaliptyczna
Polska mojego, nie chwaląc się, autorstwa. Do dystopii, a
konkretnie wizji przyszłościowej tyranii, odwołują się też
oczywiście Gwiezdne Wojny.
Ale
był też, i nadal chyba jest, znacznie bardziej optymistyczny nurt
science-fiction. Wyrażający nadzieję, że w bliższej bądź
dalszej przyszłości, dzięki postępowi naukowemu i
technologicznemu, na Ziemi zapanuje racjonalizm oraz oparty na nim
ład polityczny tudzież ekonomiczny. Dzięki temu ludzkość się
zjednoczy i, wiedziona dążeniem do nowych odkryć, wyruszy w
kosmos, zanosząc innym cywilizacjom świecką Dobrą Nowinę.
Oczywiście, będą problemy (np. wrogie polityczne siły
sprzeciwiające się owemu racjonalnemu ładowi i chcące go
zniszczyć, czy też cywilizacje jakimś cudem nieuznające ludzkiej
wyższości i niezamierzające się ludzkości podporządkować),
niemniej wszystko dobrze się skończy. Tu mamy serię Star Trek
(której, swoją drogą, nie lubię), a także powieści z wczesnego
okresu twórczości Stanisława Lema: Astronauci i Obłok Magellana.
Co do Lema, to oczywiście dość szybko doszedł on do wniosku, że
rozum ludzki jest ułomny, ograniczony i uwarunkowany czy to przez
kulturę, czy to przez biologię, czego przeskoczyć się nie da,
przeto i oparty na racjonalizmie ład idealnym się nie okaże,
natomiast to, co spotkamy w kosmosie, będzie od nas tak różne, że
ani my nie będziemy poznawalni dla tego czegoś (co najwyżej w
ograniczonym stopniu, vide powieść Eden), ani to coś dla nas
(Solaris, Głos Pana, Fiasko), kontakt nie będzie więc możliwy do
nawiązania. Niemniej jednak najwybitniejszy w dziejach pisarz
science-fiction długo wierzył, że racjonalizm – ułomny, owszem,
ale zdający sobie sprawę ze swoje ułomności – jednak
zatriumfuje, a dążenie do postępu naukowego – jakkolwiek, z
uwagi na nasze ograniczenie umysłowe, nigdy nie zostanie ono do
końca zaspokojone – stanie się motorem napędowym ludzkości;
nadzieję tę daje się wyczytać z opisów solarystyki (fikcyjnej
dziedziny nauki), stanowiącym znaczne fragmenty Solaris.
W
każdym razie, ów optymistyczny nurt fantastyki naukowej w znacznej
mierze wpłynął na popkulturę, a za jej pośrednictwem – na
świadomość społeczną. Jeszcze stosunkowo niedawno królowała
więc rozbudzona przez science-fiction nadzieja, iż postęp
naukowo-technologiczny doprowadzi do nowego Oświecenia, czyli
triumfu, tym razem ostatecznego, racjonalizmu, do pokoju i
zjednoczenia, jak też dobrobytu, a loty w kosmos staną się mniej
więcej tak popularne, jak obecnie podróże samolotami. Początkiem
tejże utopii miał być, wedle częstych w dziełach kultury
wyobrażeń, właśnie XXI wiek, czyli nasze czasy. Niestety,
niewiele z tych nadziei zostało; mamy za to coraz liczniejsze
sygnały wskazujące, iż obecne stulecie będzie czasem ciemnoty.
Oto,
mimo gigantycznego postępu naukowego, przybywa ludzi – nawet, o
zgrozo, formalnie nieźle wykształconych! – którzy święcie
wierzą, że Ziemia jest… płaska. Coraz liczniejsze środowiska
uważające się za naukowe, kwestionują istnienie ewolucji
gatunków, a w szkołach (również wyższych!) nauczają
kreacjonizmu; plaga ta dotknęła chociażby USA. W kolejnych
państwach rozwija się zorganizowany – i finansowany przez
gigantyczne koncerny farmaceutyczne – ruch antyszczepionkowy,
podnoszący szkodliwość szczepień, dzięki którym na
dziesięciolecia wyeliminowano choroby, jakie zbierały żniwo
milionów śmierci (niestety, znów wracają, z winy
antyszczepionkowców właśnie). W telewizji, internecie i prasie aż
gęsto od wróżb i wróżbitów. Znachorzy, a raczej udający ich
szarlatani, w niektórych środowiskach (w Polsce też!) cieszą się
większą powagą niż lekarze… i robią większe niż lekarze
pieniądze. Wiara w duchy, demony, opętania i tym podobne przesądy
bynajmniej nie wygasła, a wręcz przeżywa swój renesans; w Polsce
egzorcyści mają swoje czasopismo i publicznie – bez żadnych
konsekwencji! – głoszą, iż siedliskiem diabłów jest… kobieca
pochwa. Demonologię, swoją drogą, wykłada się na co najmniej
jednym polskim uniwersytecie… Odkrycia naukowe są kwestionowane na
masową skalę. Przykłady ciemnoty można mnożyć, sami z pewnością
potraficie wymienić wiele z nich.
Ludzkość
zatem nie postępuje w rozwoju intelektualnym, lecz mamy do czynienia
raczej z regresem w tym względzie. Racjonalizm nie tylko nie
triumfuje, lecz jest w odwrocie.
A
na tym wszystkim pasie się wielki kapitał. Koncerny farmaceutyczne
po to wspierają ruch antyszczepionkowy, żeby po wybuchu pandemii
sprzedawać państwom leki po zawyżonych cenach. Medialni
kapitaliści, no i ci w sutannach, robią ogromnie pieniądze na
wróżbach, znachorstwie i im podobnej szarlatanerii. Zresztą, im
człowiek ciemniejszy, tym mniej świadomy swoich praw, a więc
łatwiejszy do wyzyskania, o co przecież chodzi prywatnym
właścicielom środków produkcji. I do zmanipulowania, na czym z
kolei korzystają prawaccy politykierzy…
Mamy
wiek ciemnoty. Odgórnie dopieszczanej i przynoszącej krociowe
zyski.
Komentarze
Prześlij komentarz