Śmiertelne zimno w Polsce
To,
że w Polsce ludzie umierają z zimna, nie jest żadną nowością.
Każdej zimy, a nawet jesieni, media donoszą o bezdomnych
zamarzniętych na śmierć. Bezdomność, przypomnijmy, jest jednym z
tragicznych skutków odbudowy w (k)raju nad Wisłą nieludzkiego
systemu kapitalistycznego po 1989 roku; w Polsce Ludowej –
przynajmniej, odkąd podniesiono miasta, miasteczka i wsie z
wojennych ruin – bezdomność, owszem, istniała, ale stanowiła
zjawisko marginalne, na szeroką skalę, idącą w dziesiątki, a
wedle niektórych szacunków w setki tysięcy, powróciła, wraz z
masowym bezrobociem i postępującą pauperyzacją większości
społeczeństwa, po wdrożeniu planu Sachsa/Balcerowicza (konkretnie,
Jeffrey Sachs plan nów napisał, a Leszek Balcerowicz go
zrealizował… a raczej jego najostrzejszy wariant, przez Sachsa
nieprzewidziany do realizacji, powstały tylko dla celów
porównawczych).
Ale
nie tylko bezdomni umierają w Polsce z zimna. Skala śmierci jest
znacznie większa, i tak, stanowi ona ponure dziedzictwo wspomnianej
wyżej transformacji gospodarczej.
Jak
bowiem policzył pan doktor Grzegorz Libor z Instytucji Socjologii
Uniwersytetu Śląskiego, w samym tylko roku 2017 (a więc już pod
rządami, rzekomo prospołecznej, Dojnej Zmiany) w (k)raju nad Wisłą
zimno zabiło aż… 35 tys. osób
(https://strajk.eu/w-srodku-europy-ludzie-umieraja-z-zimna-ubostwo-energetyczne-zabilo-35-tys-polakow/).
To
nie pomyłka – TRZYDZIEŚCI PIĘĆ TYSIĘCY osób, i to takich,
które swoje domy mają. Ale nie stać ich na odpowiednie ogrzanie
czterech kątów. Przyczyną tak wielkiej liczby zgonów jest bowiem
ubóstwo energetyczne – to samo, które przyczynia się do smogu, z
jakim mamy do czynienia.
Tu
warto zdefiniować, czym ów rodzaj ubóstwa jest. Otóż, mamy z nim
do czynienia wówczas, gdy gospodarstwo domowe ponosi wysokie wydatki
na energię, a równocześnie osiąga niskie dochody – czyli,
mówiąc po ludzku, kiedy obywateli nie stać na odpowiednie ogrzanie
mieszkań. W kapitalistycznej Polsce w owej sytuacji znajdować się
może aż 4,6 mln obywatelek i obywateli; najgorzej pod tym względem
wypadają wsie i miejskie kamienice. Na szczęście, liczba ta
stopniowo się zmniejsza… ale nie wiadomo, jak długo pozytywny ów
trend się utrzyma, bo rachunki za gaz i elektryczność są coraz to
wyższe… Na tyle wysokie, że nawet relatywnie zamożne osoby czy
rodziny decydują się na oszczędzanie na ciepełku.
No
i właśnie – stałe przebywanie w niedogrzanym lokalu prowadzi do
chorób: alergii (grzyby, moi mili, grzyby!), zaburzeń hormonalnych,
schorzeń psychicznych (tak, tak!), nie wspominając o chorobach
układu pokarmowego i układu krążenia, które najbardziej
zagrażają życiu, a zatem w największym stopniu generują ogromną
liczbę zgonów. Która mogłaby być znacznie niższa, gdyby nie to,
że ubóstwo energetyczne jest elementem składowym ubóstwa
„ogólnego”; dotkniętej nim osoby najczęściej nie stać też
na leczenie.
Jak
wielokrotnie wspominałem, ubóstwo i bieda są naturalnymi
patologiami, występującymi w nieludzkim systemie kapitalistycznym.
W Polsce stanowią w prostej linii pochodną likwidacji wielu
zakładów pracy (na początku lat 90. zaczęły być wyprzedawane
obcemu kapitałowi, który je po prostu niszczył, co określa się
mianem wrogiego przejęcia; problem ten nie ustał do dziś),
bezrobocia, rozplenienia się umów śmieciowych i innych form
wyzysku… Mamy jedne z najniższych zarobków w Unii Europejskiej
(mimo drugiego, po Grecji, czasu pracy!), a ceny oraz opłaty – na
poziomie zachodnioeuropejskim… lub wyższym. Nie ma się więc co
dziwić, że Polacy nie wyrabiają na rachunki za gaz czy
elektryczność, a niektórzy też na węgiel, toteż szukają
oszczędności w tym zakresie, już to przykręcając kurki, już to
paląc w piecach śmieciami, co powoduje zanieczyszczenie powietrza…
czyli jeszcze więcej zgonów.
Bardzo
to smutne, a jednocześnie bardzo przerażające.
Ciekawe,
o ile więcej osób by żyło, gdyby pierwszy rząd prawicy
postsolidarnościowej, z Tadeuszem Mazowieckim na czele i Leszkiem
Balcerowiczem w składzie, nie złamał postanowień Okrągłego
Stołu w dziedzinie gospodarczej? Gdyby zrealizowano je zgodnie z
ustaleniami, poziom życia w Polsce byłby teraz zapewne o wiele
wyższy, a zatem problem ubóstwa, w tym energetycznego, i
spowodowanego przez nie żniwa śmierci, nie byłby aż tak wielki…
Temat jest poważny, cytowane badania jednak nie - https://smoglab.pl/nierzetelne-niekompletne-i-wprowadzajace-czytelnika-w-blad-informacje-rozpowszechniane-przez-izbe-gospodarcza-sprzedawcow-wegla/
OdpowiedzUsuń