Po Prostu Mieszkanie

Dziś będzie pozytywnie, na scenie politycznej (k)raju nad Wisłą pojawił się bowiem nowy program mieszkaniowy, tym razem autorstwa działaczy Sojuszu Lewicy Demokratycznej. W odróżnieniu od PiS-owskiego Mieszkania Plus, który to program zakończył się (a szkoda) totalnym fiaskiem, ten SLD-owski ma – o ile zostanie wdrożony, rzecz jasna – szansę realizacji. No i nie zakłada kolejnego prezentu (czyt.: transferu pieniędzy) od państwa dla deweloperów. Adresowany jest też głównie do ludzi młodych.
Ale po kolei.
Po Prostu Mieszkanie, bo tak nazywa się nowe SLD-owskie dzieło, zakłada, że 40 mld zł (czyli kwota, o której w swoich obietnicach wspominał niejaki Kaczyński Jarosław, ostatnimi czasy przez twórców memów kojarzony głównie z cięciem kapucyna) przekazane zostałoby (jak sądzę, na początek; kiedy całość by się rozwinęła, pula środków mogłaby ulec zwiększeniu, podobnie jak liczba beneficjentów) 800 tys. osób wraz z ich ewentualnymi rodzinami. W ten sposób każda taka osoba bądź familia zyskałaby 50 tys. zł BEZZWROTNIE – czyli 20 proc. wkładu własnego wymaganego przez spółdzielnie mieszkaniowe do pozyskania lokalu o powierzchni 50 metrów kwadratowych. Spółdzielnie rozpoczęłyby zatem budowę tych 800 tysięcy mieszkań; resztę potrzebnych środków pokryłyby kredyty bankowe. Powstałoby wówczas 40 milionów metrów kwadratowych nowej powierzchni mieszkalnej w Polsce, a co ważniejsze, rozkręcone zostałyby inwestycje (budownictwo lokali mieszkalnych nie bez przyczyny nazywane jest kołem zamachowym gospodarki), które w ciągu kilku lat od wdrożenia programu osiągnęłyby wartość być może nawet 200 mld zł, czyli połowy budżetu naszego państwa. Polska gospodarka rzeczywiście dostałaby w ten sposób prawdziwego kopa – w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Początkowa inwestycja 40 mld dość szybko by się więc zwróciła, oczywiście w postaci podatków spływających do państwowej kiesy.
Co ważne, kosztu budowy mieszkania spółdzielczego jest niższy niż w przypadku lokali budowanych przez działających komercyjnie deweloperów; wynosi 3-4 tys. zł na metr kwadratowy.
Jasne, lokale spółdzielcze wybudowane w ramach programu Po Prostu Mieszkanie nie będą oferowały aż tak wysokiego standardu jak apartamenty stawiane przez firmy deweloperskie… na które mało kogo stać (stąd paradoksalne zjawisko kapitalistycznej Polski, czyli duża liczba lokali, co stoją puste, bo nie znalazł się nikt chętny – tzn. z odpowiednimi możliwościami finansowymi – by je kupić, co określa się mianem nawisu mieszkaniowego, przy jednoczesnym ogromnym zapotrzebowaniu na nowe mieszkania, zwłaszcza ze strony młodych obywateli, oraz mizernej powierzchni mieszkaniowej przypadającej na Polaka), albo trzeba do końca życia spłacać zaciągnięty na ich zakup kredyt… o ile miało się wkład władny, by go zaciągnąć, rzecz jasna. No i owe lokale byłyby spółdzielcze, nie własnościowe.
Ale czynsz za nie prawdopodobnie i tak byłby (nawet uwzględniając, że zawierałby w sobie środki na spłatę kredytów zaciągniętych przez spółdzielnie na budowę) znacznie niższy niż rata kredytu hipotecznego, czy też porównywalna z nią opłata za wynajem (dlatego w Polsce cieszy się on małą popularnością – jest drogi, a więc nieopłacalny, inaczej niż w Europie Zachodniej czy USA), nadto przyznanego przez państwo wkładu własnego beneficjenci nie będą musieli zwracać. Co do standardu, to nie oszukujmy się – większość z nas chce mieć po prostu solidny dach nad głową, czyli mieszkanko wygodne, praktyczne… ale luksusów ani nie potrzebuje, ani nie oczekuje. Zaś posiadanie czterech kątków na własność, przy jednoczesnym praktycznie dożywotnim spłacaniu kredytu hipotecznego, ogromnie ogranicza mobilność społeczną, czyli z jednostkowego punktu widzenia poważnie utrudnia szukanie pracy lub przyjęcie nowej, lecz w innym mieście.
Co do kredytu hipotecznego, to ma on jeszcze jedną, nader poważną wadę – straszliwie trudno uzyskać go osobom zatrudnionym na śmieciówkach, czyli większości młodych obywateli – tych, co najbardziej potrzebują swojego M. SLD-owski program byłby jak znalazł właśnie dla takich obywateli.
Dalej, wielkim plusem Po Prostu Mieszkanie jest to, że promuje on rozwój nie prywatnych, komercyjnych firm deweloperskich, lecz spółdzielni mieszkaniowych, które działają NIE DLA ZYSKU. Spółdzielczość sama w sobie to wynalazek czysto socjalistyczny (choć przyznają się do niej także anarchiści), alternatywna wobec kapitalistycznej własności prywatnej forma zarówno własności, jak też gospodarowania. Toteż nie tylko warto, ale wręcz trzeba ją wspierać.
Ogólnie zatem, program Po Prostu Mieszkanie oceniam jak najbardziej pozytywnie.
Trzeba jednak pamiętać, że mieszkalnictwo w ŻADNYM państwie nie rozwinie się bez opracowania i wdrożenia długoletniej, państwowej strategii rozwoju tej dziedziny gospodarki, uwzględniającej zarówno interesy i możliwości (potencjalnych) lokatorów, spółdzielni, firm deweloperskich, samorządu i administracji państwowej. W kapitalistycznej Polsce, niestety, mieszkalnictwo zrzucono na barki samorządu gminnego, a że możliwości finansowe większości gmin są w tym zakresie nikłe, de facto tę dziedzinę gospodarki scedowano na prywatnych deweloperów… No to mamy to, co mamy, czyli nawis mieszkaniowy przy jednoczesnym głodzie lokalowym, a także fiasko wcześniejszych, cząstkowych rządowych programów mieszkaniowych, na których paśli się deweloperzy, czyli kapitaliści. Po Prostu Mieszkanie ma bardziej realistyczne, jak również naprawdę prospołeczne założenia, jeśli więc zostanie wdrożony, może przynieść pozytywne efekty.
Cóż, przybył kolejny powód, by głosować na Sojusz Lewicy Demokratycznej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor