Uchodźca i smartfon
Na
początek małe sprostowanie. Pisząc wczorajszą notkę, zaniżyłem
liczbę uchodźców (pewnie natknąłem się na jakieś błędne
dane), których na świecie jest, wedle informacji podawanych przez
ONZ, aż 68,5 mln; w większości są to oczywiście ludzie
uciekający przed wojną.
Jak
pisałem wczoraj, dla wielu z nich nie ma pomocy. Niekiedy dlatego,
że rządy krajów, dokąd oni uciekają, nie chcą albo nie mogą im
pomóc. Szczerze przyznam, iż nie dziwię się (jakkolwiek takiego
postępowania absolutnie nie pochwalam) rządom Włoch i Malty, że
odmówiły przyjmowania kolejnych uchodźców; po prostu
przerastałoby to możliwości tych państw; winę za to ponoszą ci
członkowie Unii Europejskiej, które ludzi tych przyjmować nie
zamierzają. Na słowa potępienia zasługują z kolei rządy krajów
takich jak Polska (która, po objęciu władzy przez Bezprawie i
Niesprawiedliwość, twardo sprzeciwia się przyjmowaniu tych ludzi i
niesieniu im pomocy) czy Węgry (które wprawdzie po cichu przyjęły
wyznaczoną przez UE liczbę uchodźców, niemniej jednak wprowadzają
rasistowskie ustawodawstwo), o USA nie wspominając. Uchodźcy często
też spotykają się z wrogością poszczególnych społeczeństw,
będącą z reguły efektem ciemnoty i prawicowej propagandy, która
zatruwa mózgi takich na przykład Polaków lub Węgrów. A jeśli
nawet wrogości nie ma, to i tak funkcjonują stereotypy, niekiedy
straszliwie wręcz głupie.
Przykładowo,
rozmawiając ze znajomymi bądź czytając internetowe komentarze,
stykam się z wyjątkowo durnym przykładem wskazującym na to, iż
ludzie płynący przepełnionymi dziurawymi pontonami wskroś Morza
Śródziemnego uchodźcami być nie mogą, ponieważ zaraz po wyjściu
na brzeg w ich rękach pojawiają się… smartfony. Urządzenia owe
mają, zdaniem co poniektórych „intelektualistów”, stanowić
rozgraniczenie pomiędzy uchodźcą a nie-uchodźcą. Tak, jakby ten
pierwszy mógł posiadać jedynie torbę (najlepiej pustą) i kij.
Tymczasem
żyjemy w XXI wieku (tak, wiem, że w pogrążonej w ciemnocie
Polsce, gdzie księża egzorcyści „wyganiają demony”, gwałcąc
„opętane” dziewczęta, trudno to zauważyć), a postęp
technologiczny zachodzi nieustannie, nowoczesne zaś urządzenia, w
tej liczbie smartfony, rozprzestrzeniają się po CAŁYM świecie,
także po, dajmy na to, Afryce czy Bliskim Wschodzie. W strefach
ogarniętych wojną czy państwach autorytarnych też one, wyobraźcie
sobie, występują.
Należy
również sobie uświadomić, że większość uchodźców (o ile nie
wszyscy) na ucieczkę do bezpiecznego (przynajmniej w założeniu)
kraju najczęściej inwestuje cały swój majątek, dorobek całego
życia swojego i rodziny. Bo bez odpowiedniej sumy nie ma co marzyć
o wstępie na dziurawy przepełniony ponton, a kiedy już uda się
jakimś cudem dotrzeć do wyśnionej Europy, trzeba tam jakoś
przeżyć. Do tego potrzebny jest sprzęt, za który uciekinierzy
też, podejrzewam, bulą jak za woły, wydając zgromadzone przez
całe życie pieniądze. No właśnie, postęp technologiczny
sprawił, że egzystencja bez smartfonu, komputera czy internetu jest
coraz trudniejsza, o ile w ogóle możliwa. A ludzie uciekający
przed wojną czy prześladowaniem odczuwają to szczególnie
dotkliwie.
Dla
uchodźcy posiadanie smartfonu może bowiem okazać się kwestią…
no, raczej nie życia i śmierci, ale uzyskania prawa do azylu
zdecydowanie tak. Urządzenie to jest dla tych ludzi mapą,
tłumaczem, w jego pamięci zawarte też mogą być jedynie
informacje, jakie mogą potwierdzić tożsamość danej osoby. Mówiąc
wprost, uchodźca ze smartfonem ma wielokrotnie większe szanse, by
sobie poradzić, niż ten, który urządzenia owego nie posiada.
Uchodźców
zaliczających się do tej drugiej grupy jest zresztą o wiele
więcej. Nie oszukujmy się, ludzie ci najczęściej mają to tylko,
co noszą na swoim ciele, czyli odzież, a raczej resztki po niej.
Smartfonami bądź tabletami dysponuje niewielki ich odsetek. Lecz
wrogie, prawicowe media, szerzące negatywne stereotypy, wyłapują i
pokazują właśnie tych uchodźców, co urządzenia owe mają. Służy
to, rzecz jasna, budowaniu i szerzeniu załganej prawicowe
propagandy, wedle której to nie żadni uchodźcy, lecz najeźdźcy,
którzy przyjechali do Europy (spędziwszy oczywiście podróż w
luksusowych warunkach) celem zgwałcenia tutejszych kobiet tudzież
wysadzania się w autobusach, no i wcale tacy biedni nie są, skoro
stać ich na smartfon.
Niestety,
wielu z nas łyka bezkrytycznie ów zakłamany przekaz. I daje się
na niego nabrać, w związku z czym narastają: szowinizm,
nacjonalizm, nietolerancja i wzajemna międzyludzka nienawiść, o
ciemnocie nie wspominając.
No,
ale ludzka głupota i bezmyślność są nieskończone…
Komentarze
Prześlij komentarz