To nie jest opozycja
Wybory
samorządowe zbliżają się wielkimi krokami, i z tej okazji w
mediach coraz więcej słychać utyskiwań, że nie powstaje jedna
wielka opozycyjna lista, skupiona wokół Platformy
(anty)Obywatelskiej. Publicyści i komentatorzy o profilu
prawicowo-liberalnym obwiniają za ten stan rzeczy lewicę w postaci
SLD i Razem, które chcą w wyborach wystartować pod własnym
szyldem (aczkolwiek lokalne komitety SLD-owskie mają pod wym
względem dość znaczną swobodę), zamiast przykleić się do
partii pana Schetyny Grzegorza i dać się jej skonsumować. Taka
strategia formacji lewicowych ma rzekomo „osłabiać opozycję” i
„być krótkowzroczna”.
Inni
z kolei komentatorzy nawołują do powstania szeroko zakrojonej
koalicji „wszyscy przeciw PiS”, która miałaby skupić komplet
środowisk zwanych demokratycznymi: PO, Przestarzałą, SLD,
Inicjatywę Polską, Razem, KOD, Obywateli RP, Akcję Demokrację,
itd.; jej głównym, a w zasadzie jedynym celem ma być odsunięcie
Bezprawia i Niesprawiedliwości od władzy, a co potem – to się
zobaczy (czyli mickiewiczowskie „I jakoś to będzie” w
najczystszej postaci).
Cóż,
pomysł takiej koalicji jest najzwyczajniej w świecie nierealny. I
nie chodzi nawet o to, że jej potencjalnych uczestników dzieliłyby
fundamentalne kwestie światopoglądowe takie jak stosunek do
aborcji, eutanazji, in vitro czy roli Kościoła; nie, do rozpadu
takiej koalicji wystarczyłaby dyskusja na temat programu 500 Plus.
Poza tym, zadeklarowanie chęci (koniecznego przecież, jeśli nie
chcemy pewnego dnia obudzić się w komorze gazowej lub jej podobnym,
wielce paskudnym miejscu) odsunięcia PiS-u od władzy samo w sobie
nie wystarczy. Jak niedawno pisałem, to, że filmowy Kylo Ren zabił
Snoke’a, nie oznacza jego automatycznego (jak naiwnie zakładała
Rey) przejścia na jasną stronę Mocy. Tak też samo obalenie PiS-u
bynajmniej nie musi doprowadzić do tego, iż formacja, jaka po
fakcie tym przejmie władzę, automatycznie przywróci praworządność,
trójpodział władzy, odpolityczni sądownictwo i prokuraturę,
wypuści więźniów politycznych (a są tacy w Polsce!) czy zasadzi
drzewa w miejsce tych wyrąbanych przez Szyszkę. Przeciwnie,
znacznie bardziej prawdopodobne wydaje się, że jeśli ster rządów
ucapi inna partia prawicowa, np. PO, antydemokratyczna polityka
Bezprawia i Niesprawiedliwości będzie kontynuowana, a o
przywróceniu demokracji nie będzie co marzyć.
Ponadto,
jeśli dana partia na poważnie myśli o pokonaniu PiS-u, musi mieć
dobry program polityki społecznej; dobry, czyli ABSOLUTNIE NIE
NEOLIBERALNY! Już wielokrotnie o tym pisałem, toteż nie będę się
powtarzał.
Najbardziej
wszelako mnie śmieszy, że liczni komentatorzy – ludzie przecież
inteligentni, co piszę bez kpiny, sarkazmu ni szyderstwa –
definiują Platformę (anty)Obywatelską i Przestarzałą, które
miałyby (zwłaszcza oczywiście ta pierwsza) być głównymi
składnikami owej hipotetycznej koalicji, jako partie demokratyczne.
Tymczasem, jak często powtarzam, PO to identyczna prawica
postsolidarnościowa, co PiS. Ideologicznych różnic między oboma
ugrupowaniami nie ma; jeśli cokolwiek je różnicuje, to co najwyżej
styl działania oraz oczywiście wzajemna konkurencja o dostęp do
stołków, zachodząca między ich działaczami. Przestarzała z
kolei ma wprawdzie nieco inny rodowód niż Platforma, niemniej pod
względem ideologicznym jest jej gorszą, bo jeszcze głębiej
zanurzoną w thatcheryzmie, kopią.
Przypomnijmy,
że rząd PO w roku 2009 zalegalizował bezpłatne staże, czyli
współczesną formę niewolnictwa, co stoi w jawnej sprzeczności z
demokracją. Partia te wyrzuciła też do kosza blisko trzy miliony
obywatelskich podpisów pod wnioskiem o referendum w sprawie reformy
emerytalnej – czy tak zachowuje się formacja demokratyczna? Z
kolei pierwszą inicjatywą Przestarzałej po jej dostaniu się
(czego bardzo żałuję) do Sejmu, był projekt ustawy ograniczającej
swobodę działalności związków zawodowych. Tych nie lubi również
PO. Dalej, posłowie obu partii walnie przyczynili się do
zablokowania liberalizacji nieludzkiego polskiego prawa
antyaborcyjnego, czyli przyłożyli brudne swe łapy do ograniczenia
praw kobiet – działanie przecież antydemokratyczne. A to tylko
niektóre przykłady tego, jak politycy Platformy (anty)Obywatelskiej
i Przestarzałej wypinali się na demokrację.
Cóż
więc z tego, że te formacje – przy wsparciu innych, dla odmiany
szczerze demokratycznych – pokonałyby w wyborach (o ile oczywiście
nie zostaną sfałszowane) Bezprawie i Niesprawiedliwość, skoro
prowadziłyby taką samą politykę, a może nawet jeszcze gorszą,
bo zlikwidowałyby 500 Plus. Snoke by zginął, ale rządziłby Kylo
Ren, Najwyższy Porządek dalej siałby terror, zaś ciemna strona
Mocy miałaby się świetnie.
A
skoro PO i Przestarzała to de facto jedna i ta sama prawica, co
Bezprawie i Niesprawiedliwość, nie tylko nie da się ich uznać za
partie demokratyczne, ale też za opozycyjne. Jedyna prawdziwa
opozycja znajduje się obecnie POZA parlamentem.
Komentarze
Prześlij komentarz