Kto daje i odbiera
Tysiące
Polaków muszą zwrócić, podobno nienależnie pobrane, pieniądze z
programu 500 Plus; łącznie w skali kraju ma to być kwota około 48
mln zł – donosi telewizja TVN24. Chodzi głównie o pieniądze
pobrane na pierwsze dziecko, które przysługują rodzinom jedynie
wówczas, gdy miesięczny dochód na osobę nie przekracza 800 zł
lub 1200 zł, jeśli dziecko jest niepełnosprawne. Zdaniem władz
państwowych, które środki z programu przyznają, oraz
samorządowych, jakie zajmują się zbieraniem wniosków i
wypłacaniem pieniędzy, są przypadki wyłudzenia świadczenia przez
rodziny, które przekroczyły owe progi dochodowe. Ludziom tym albo
przycięte zostaną następne wypłaty z programu (jeśli pobierają
je na drugie, trzecie, itd. dziecko), albo też będą musieli
zwrócić pieniądze już pobrane; może dojść nawet do egzekucji
komorniczych.
Cóż,
wyłudzacze pewnie się zdarzają, obywateli nieuczciwych wszak nie
brakuje. Niemniej jednak, jak można wywnioskować z relacji TVN24,
część osób, które nie tylko stracą świadczenie, ale będą
musiały zwrócić już pobrane kwoty, bynajmniej do kategorii
wyłudzaczy się nie zalicza.
Jestem
w stu procentach pewien, iż są wśród nich ludzie, którzy po
złożeniu wniosku i otrzymaniu wypłaty z rządowego programu,
podjęli pracę albo dostali niewielką, choćby jednorazową,
podwyżkę czy premię, bo firma, gdzie są zatrudnieni, przeżywa
akurat dobrą koniunkturę. Wówczas próg dochodowy przekroczony
może zostać w bardzo niewielkim zakresie (czyli sytuacja
ekonomiczna tych rodzin wciąż pozostaje nader trudna), kilku bądź
kilkunastu złotych na miesiąc, a przecież trudno oczekiwać, że
każdy beneficjent 500 Plus będzie każdego miesiąca siedział i
przeliczał, czy przypadkiem nie zarabia o dychę za dużo (wielu
może się nawet nie zorientować, że akurat przekroczyli próg). Są
wśród nich też ofiary błędów urzędniczych; przy składaniu
wniosku urzędnik się pomylił, i teraz osoba, która przekroczyła
próg o niecałe 5 zł, będzie musiała zwrócić kilka tysięcy
(sic!).
W
najgorszej sytuacji są właśnie ci, od których państwo wymusi
zwrot. A przecież są to ludzie niezamożni, a niekiedy żyjący
wręcz w skrajnej nędzy; jeśli miesięczny dochód w rodzinie jest
niższy niż 800 zł na osobę (bądź niewiele wyższy), oznacza to
niemożność zaspokojenia najbardziej podstawowych, czysto
biologicznych potrzeb. Takie osoby, kiedy tylko uzyskają jakieś
pieniądze, np. z programu 500 Plus, od razu je wydają, czy to na
spłatę zadłużenia, czy to na kupno lodówki, czy to na nową
odzież (dla dzieci i siebie), czy to na pełnowartościową żywność.
Bynajmniej nie wpłacają ich do banku (o ile w ogóle mają konto),
zatem w razie czego nie mogą ich oddać. Niby skąd je zaczerpną,
skoro wszystkie się już rozeszły? Takie rodziny z beneficjentów
mogą się w każdej chwili stać ofiarami rządowego programu, zaś
ich sytuacja, jeśli zmuszone zostaną do zwrócenia paru ładnych
tysięcy, będzie znacznie tragiczniejsza niż przed złożeniem i
akceptacją wniosku.
Albowiem
główną wadą 500 Plus jest to, że program nie przewiduje górnych
progów dochodowych (przez co pieniążki dostają ci, co bynajmniej
ich nie potrzebują), przewiduje za to dolne, i to na absurdalnie
niskim poziomie, który bardzo łatwo jest przekroczyć, choćby
podejmując kiepsko płatną, dorywczą pracę. W ogóle zasady
polskiej pomocy społecznej, nader zresztą mizernej (500 Plus jest
jedynym w miarę sensownym programem socjalnym wdrożonym po 1989
r.), są po prostu chore. Żeby otrzymać maciupki zasiłek, trzeba
zmieścić się w niezmienianych od lat, okropnie niskich progach
dochodowych albo, w wypadku niektórych świadczeń, zrezygnować z
pracy (dlatego właśnie sytuacja rodziców i opiekunów
niepełnosprawnych dzieci jest tak tragiczna). Zasiłek otrzymają
jedynie ci bezrobotni, którzy już wcześniej pracowali, podczas gdy
to osobom dopiero szukającym pierwszej pracy jest on szczególnie
potrzebny (dużo łatwiej jest znaleźć zatrudnienie albo zwiększyć
swoje kwalifikacje zawodowe, mając jakiś dochód; poza tym,
istnieje tzw. bariera wejścia, czyli koszta związane z samym
podjęciem pracy, które dla części młodych bezrobotnych są zbyt
wysokie). Rzekomo takie zasady mają mieć działanie motywacyjne,
nakłaniające ludzi do większej aktywności, w praktyce jednakowoż
powodują one, że osoby najbardziej potrzebujące NIE DOSTAJĄ
pomocy finansowej, która z kolei trafia do obywateli, których
sytuacja jest relatywnie dobra. Prowadzi to do tego, że polski
system pomocy społecznej, mimo iż świadczenia są mizerne, okazuje
się drogi i nieefektywny. Nieefektywny, bo nie pomaga tym, którym
powinien. Program 500 Plus też, niestety, tak działa, choć trzeba
być ślepym i głupim, by nie dostrzec, że wielu rodzinom pomógł
wydostać się z nędzy, nierzadko skrajnej.
Jeśli
jednak nie zmienią się zasady jego przyznawania, a świadczenie
odbierane będzie czy to osobom, które popełniły drobne błędy
lub ich sytuacja zawodowa nieco się poprawiła (nie na tyle
wszelako, aby przestały potrzebować środków z rządowego
programu), czy to padły ofiarą urzędniczych pomyłek, Bezprawie i
Niesprawiedliwość, zamiast paść się na społecznym poparciu,
generowanym przez 500 Plus właśnie, poderżnie sobie gardło tępą
żyletką.
Niby
to dobrze, ale czemu ma się to odbywać kosztem niezawinionego
ludzkiego cierpienia?
Komentarze
Prześlij komentarz