Posty

Wyświetlanie postów z marzec, 2025

Urzędasy i depresja

Depresja jest (nie tylko oczywiście w Polsce, ale na całym świecie, zwłaszcza w miejscach, gdzie króluje dziki kapitalizm) jedną z najpoważniejszych chorób; specjaliści podnoszą, że w ciągu najbliższych kilkunastu do kilkudziesięciu lat stać się może najczęstszą przyczyną zgonów w skali globalnej. Sam się z tym koszmarem zmagam, toteż obawiam się, że jak najbardziej może do tego dojść. O tym, że patologie nieludzkiego systemu kapitalistycznego – niestabilność bytowa, ciągły stres, bieda, inflacja, przepracowanie, przemęczenie i inne – ogromnie sprzyjają zachorowaniu na depresję, piałem już kilka ładnych razy, z własnego oczywiście doświadczenia. Zastanawiam się jednak, na przykładzie Polski, ile przypadków tejże dysfunkcji zapoczątkował lub wzmocnił aparat państwowy i samorządowy. Nie tylko do bani napisane przepisy prawne – choć i one odgrywają nader negatywną rolę – ale też ludzie je stosujący, czyli urzędnicy. Oczywiście nie zamierzam wrzucać wszystkich do jednego wora, nie brak...

Nie żal Elona

Ojojoj! Jeden z najbogatszych kapitalistów świata – a przy tym wyjątkowo obrzydliwa persona nawet na tle tego obrzydliwego grona – czyli niejaki Elon Musk, ma kłopoty. Nie dość, że niedawno doszło do (niepierwszej zresztą) katastrofy pojazdu jego agencji kosmicznej, bazującej na technologiach wygrzebanych ze złomowiska NASA, to jeszcze… Ano właśnie, Elon Musk znany jest jako właściciel firmy Tesla i platformy X (dawny Twitter). Ta pierwsza zajmuje się produkcją samochodów elektrycznych, z jednej strony naszpikowanych nowoczesnymi technologiami, z drugiej mających opinię wyjątkowo tandetnych pod względem wykonania. Co ważne, wbrew obiegowej opinii, Musk Tesli nie stworzył, lecz przedsiębiorstwo owo kupił… i całkiem możliwe, że doprowadza je właśnie do upadku. Odkąd bowiem kapitalista ów wstrętny zawarł sojusz z innym wstrętnym kapitalistą, faszystowskim zboczeńcem Donaldem Trumpem, i medialnie pomógł mu powrócić do Białego Domu, akcje Tesli lecą na łeb, na szyję, a sam Musk apeluje ...

Koalicja niehumanitarna

Uderzenie w jedno z fundamentalnych praw człowieka – prawo do azylu – przebiegło w kapitalistycznej Polsce, rządzonej przez katolicką, a w zasadzie klerykalną prawicę, wręcz błyskawicznie. Sejm i Senat przegłosowały ustawę zawieszającą owo prawo, dzięki faszystowskiej koalicji KO/PO, PSL, Polski 2050 i Konfederacji, niejaki Duda Andrzej akt ów podpisał, a od razu po tymże jego podpisie rząd ksenofoba Donalda Tuska wydał odpowiednie rozporządzenie, które dziś już obowiązuje. Ustawa ta, przypomnę, łamie Konstytucję RP oraz umowy międzynarodowe, na czele z Konwencją Genewską. To by było na tyle, jeśli chodzi o „praworządność” obecnego obozu rządowego (poza Lewicą, która w tejże kwestii zachowała się bardzo przyzwoicie, i Razem, sytuującego się już wszelako poza owym obozem). Jest też skrajnie niehumanitarna, skazuje bowiem na cierpienie i śmierć ludzi usiłujących dostać się do Unii Europejskiej przez wschodnią granicę Polski. Ludzi, nie zapominajmy, jacy uciekają przed wojnami, ludobój...

Wyrwać kleszcza

Lewica podliczyła i opublikowała, że pod nie-rządami Bezprawia i Niesprawiedliwości aż 10 mld zł – oczywiście z naszych portfeli – państwo polskie przekazało wielkiej ponadnarodowej korporacji, czyli Kościołowi katolickiemu. I to bez jakiejkolwiek kontroli. Chodzi nie tylko o transfery z Funduszu Kościelnego, ale też o pieniądze, jakie spółki Skarbu Państwa czy poszczególne ministerstwa buliły kościelnym osobom prawnym. Podana wyżej kwota to, jak wylicza poseł Tomasz Trela z Lewicy, równowartość 50 tys. mieszkań. Ale nie tylko na budownictwo mieszkaniowe mogłaby ona zostać przeznaczona. Ileż zyskałaby ochrona zdrowia (przykładowo, roczna suma, jaką Warszawa dopłacać musi do szkolnej katechezy, wystarczyłaby na oddłużenie polskich szpitali), transport publiczny czy też wsparcie dla osób w trudnej sytuacji bytowej (którego w Polsce praktycznie nie ma). A tak, 10 mld zł wtopione zostało w wyjątkowo bogatą instytucję, która tak czy owak zdziera pieniądze (taca, moi drodzy, taca, a także...

Samica karakala

Nową gwiazdą internetu – konkretnie, internautów zainteresowanych wydarzeniami na Bliskim Wschodzie – została samica karakala egipskiego. Czyli dużego kota żyjącego na ternach pustynnych i stepowych. Kilka dni temu przekroczyła granicę między Egiptem a Izraelem na Półwyspie Synaj, pokąsała kilku żołnierzy (a raczej terrorystów, bo takie miano znacznie lepiej do nich pasuje) z IDF, po czym z godnością wróciła na ziemię egipską. Wydarzenie jest tym ciekawsze, że karakale unikają kontaktów z ludźmi, przez co nader trudno je zaobserwować, a co dopiero wejść z nimi w bezpośredni kontakt. Krytycy nazbyt ugodowej polityki państw arabskich wobec Izraela komentują – nie bez racji – że kocica zachowała się o wiele odważniej niż ich przywódcy. Niestety, na tym dobre wiadomości się kończą. Rzeź w Palestynie bowiem nie ustaje, o – w zasadzie od początku fikcyjnym – zawieszeniu broni pomiędzy faszystami a Hamasem już nawet się nie wspomina. Na Strefę Gazy (ostatnio Rafah) wciąż spadają bomby,...

Wylazł z libka faszysta

Jak wiemy, Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy po raz drugi kandydujący na prezydenta Polski, jest klasycznym przykładem libka. Czyli konserwatystą – o dość betonowym umyśle – udającym liberała: zwolennika równouprawnienia, postępowca i demokratę. Oczywiście to pozory jeno, wynikające z tego, że taki akurat wizerunek pana Trzaskowskiego wykreowały przed pięcioma laty media, i to głównie te wobec niego nieprzychylne. Tymczasem praktyka pokazuje co innego. Odmowa nadania numeru PESEL dziecku lesbijek czy sprawa Margot dowiodły, że panu Trzaskowskiemu z prawami osób LGBT i walką z ich prześladowaniem nie po drodze. O prawach kobiet mówi… i tyle. Usiłował zakazać pokojowej demonstracji solidarności z Palestyną; na szczęście sąd cofnął jego decyzję – ale nie przeszkadzają mu nazistowskie marsze z okazji różnych świąt państwowych. Pokazywał się na wyścigach konnych, i to w sytuacji, gdy protestujący przeciwko nim aktywiści byli represjonowani. Niby to w warszawskim ratuszu przeszła uchw...

Polityka kulturalna

Jedną z bodaj najbardziej niedocenionych składowych polityki społecznej wydaje się polityka kulturalna. Uskuteczniać ją powinno zarówno państwo (na przykład poprzez finansowanie państwowych instytucji kultury, organizowanie różnych programów czy działania w ramach państwowych mediów), jak też jednostki samorządu terytorialnego. W Polsce różnie to wychodzi i na poziomie państwowym, i samorządowym. Tak naprawdę, wszystko zależy od tego, kto zasiada w Ministerstwie Kultury (obecnie nie jest najgorzej, za PiS-u to była jedna wielka porażka) oraz w samorządowych ośrodkach, no i od tego, jak ludzie ci potrafią się między sobą dogadać. Muszę przyznać, że w mojej gminie jest pod tym względem naprawdę nieźle. Zarówno lokalny ośrodek kultury, jak i podlegająca pod niego biblioteka niemal stale coś organizują, aktywnie też korzystają z rządkowych czy unijnych programów. Odbywają się w ramach ich pracy wydarzenia nieodmiennie zachowują nader wysoki poziom; można poznać twórców, artystów i inne ...

Czynnik zniechęcający

Według kapitalistów – na przykład tego obrzydliwca, co to go Donald Tusk do deregulacji zatrudnił – i prawicowców politycznych tudzież medialnych (a nawet, o zgrozo, naukowych, czy raczej pseudo-naukowych), do pracy zniechęcać mają świadczenia socjalne. W Polsce tychże prawie nie ma, toteż ich prawicowi przeciwnicy czepiają się tego, które akurat jakoś tam funkcjonuje, czyli 800 Plus. Pseudo-logika ich rozumowania jest taka, że człowiek, który otrzymuje czy to 800 Plus (program przeznaczony jest na pomoc dla dzieci, przypominam!), czy to zasiłek, czy jakiekolwiek inne publiczne wsparcie, ma się rozleniwiać, przeto nie chce mu się pracować. A raczej nie tyle pracować, ile zasuwać poza utratę tchu na fortuny kapitalistów. Oczywiście jest to jedna wielka bzdura. Świadczenia socjalne, rzecz jasna te dobrze skonstruowane, do podjęcia zatrudnienia absolutnie nie zniechęcają. Przeciwnie, pomagają przetrwać trudną sytuację i znaleźć lepszą pracę lub rozkręcić własną działalność. Przykładem ...

Mina przeciwpiechotna

Rządy Polski, Litwy, Łotwy i Estonii zarekomendowały wypowiedzenie Konwencji Ottawskiej, obowiązującej od 1999 roku (RP ratyfikowała ją w 2012 r.). Zakazuje ona stosowania, produkowania, nabywania, sprzedawania i przekazywania min przeciwpiechotnych. (K)raj nad Wisłą i Państwa Bałtyckie chcą zaś w owo uzbrojenie wyposażyć swoje armie. Czy to się uda, na razie pozostaje kwestią otwartą, wypowiedzenie konwencji przejść bowiem musi przez parlamenty. Nie wiem, jak w Litwie, Łotwie i Estonii, ale w Polsce rzecz wzbudza ogromne kontrowersje – w pełni, dodajmy, uzasadnione. Nie jestem ekspertem od militariów, z tego jednak, co przeczytałem, wnioskuję, że za Konwencją Ottawską stoją liczne względy humanitarne, aczkolwiek dominują oczywiście stricte wojskowe. Otóż, sprzęt to wielce paskudny. Niektóre typy na miejscu zabijają człowieka, który na nie nadepnie, większość wszelako rozrywa stopę lub całą nogę; innymi słowy, nie uśmierca, lecz okalecza do końca życia. Mało tego, na kontakt z miną...

Kontynuacja rzezi

Mimo formalnego zawieszenia broni pomiędzy faszystowskim rządem Izraela a Hamasem, rzeź Strefy Gazy, rozpoczęta po 7 października 2023 roku, wciąż trwa i ustać nie zamierza. Zeszłej nocy Izrael zbombardował zarówno samo miasto Gaza – a raczej to, co z niego zostało po kilkunastu miesiącach walk – jak i namiotowe osiedla palestyńskich uchodźców. Zginęło, wedle aktualnych danych, ponad trzysta osób, a przeszło tysiąc zostało rannych. Do tego dochodzą ludzie uwięzieni pod gruzami; nie wszystkich uda się wydostać na czas, by uratować ich życie. Jak zwykle, wśród ofiar są mężczyźni, kobiety i dzieci. To nie pierwszy raz, kiedy zawieszenie broni jest łamane przez faszystowskich okupantów. Tak naprawdę, to wątpię, by w ogóle obowiązywało, choćby przez jeden dzień. Na zniewolonych terytoriach palestyńskich ludzie w każdym wieku i każdej płci mordowani są, atakowani tudzież torturowani codziennie, ciągle też odbywają się aresztowania dziennikarzy; do więzienia, a raczej obozu koncentracyjn...

Żyć z socjalu

Jednym z najbardziej załganych mitów szerzonych przez polską prawicę – i w ogóle piewców nieludzkiego systemu kapitalistycznego – jest „życie z socjalu”, którego jakoby pragnąć mają miliony osób w (k)raju nad Wisłą. Oczywiście zamiast pracy. Marzą o tym podobno migranci (na przykład z Ukrainy, którzy tak naprawdę są bardzo pracowici), uchodźcy usiłujący dostać się do Polski (wielu spośród nich jest w takim stanie, że zatrudnienia nie da rady podjąć) czy oczywiście rodzime „nieroby”; im wszystkim rzekomo „nie chce się pracować”, w związku z czym „żebrzą o zasiłki”. A prawda jest taka, że z większości polskich świadczeń socjalnych utrzymać się nie da. Z 800 Plus też nie, nawet w przypadku rodziny wielodzietnej; koszta utrzymania po prostu przerastają uzyskane z tego programu kwoty. W ogóle polski „socjal” (cudzysłów nieprzypadkowy, jak się z pewnością domyślacie) jest skąpy i szczątkowy. Świadczeń jest niewiele i sprowadzają się głównie do bardzo niskich zasiłków (nie wszędzie funkcjo...

Wycieranie mordy

Jak wiemy, niedawno zmarł pan Marian Turski, ocalały z Holocaustu – przeżył Auschwitz, dziennikarz, intelektualista, a dla wielu osób również autorytet moralny. Przez dekady swojego życia ostrzegał on przed powrotem nazizmu lub podobnego do niego politycznego koszmaru. Ułożył nawet jedenaste przykazanie – „Nie bądź obojętny!”, oczywiście wobec przejawów łamania praw człowieka, będących wstępnym etapem tworzenia totalitaryzmu. Owo przykazane – znacznie bardziej słuszne niż niejedno spośród dziesięciu biblijnych – nader chętnie przywołuje betonowo konserwatywna, acz udająca liberalną, polityczna (oraz medialna, ale nią się dziś nie zajmujemy) prawica w postaci PO/KO i Polski 2050, z dodatkiem jeszcze bardziej betonowego PSL-u. Ale kiedy przyjdzie co do czego, na powoływaniu się oczywiście poprzestają. W zasadzie, nie tyle o powoływaniu się tychże polityków na przykazanie „Nie bądź obojętny!” należy tu mówić, ile o wycieraniu sobie nim przez nich mord („usta” to zbyt łagodne określenie...

Zamiast religii

Na jednym z portali społecznościowych popularność zyskuje mem: PRZYSPOSOBIENIE OBRONNE ZAMIAST RELIGII. Kiedy ujrzałem go po raz pierwszy, wzbudził we mnie cokolwiek mieszane odczucia. Z jednej bowiem strony jestem zdecydowanie za przeniesieniem katechezy ze szkół publicznych do przykościelnych salek; tam jest jej miejsce, nie wspominając o tym, że budżet państwa oraz poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego znacząco by zyskał. Z drugiej wszelako, trudno mi oprzeć się wrażeniu, że osoba, która mem stworzyła, zbyt mocno dała się uwieść wojennej propagandzie obecnego rządu oraz „opozycji”, mającej przecież na celu odwrócenie społecznej uwagi od takich kwestii, jak narastające (powoli, acz stale) bezrobocie czy trwający od dłuższego czasu (nawet w okresie, kiedy bezrobocie było na bardzo niskim poziomie!) rozrost skali skrajnego ubóstwa. Żadna wszak wojna Polsce nie grozi, Rosja – wbrew temu, czym nas straszą – do ataku na nas ani na żadne inne państwo europejskie, się nie szy...

Czy to potrzebne?

Niedawno pan premier Tusk Donald ogłosił pomysł obowiązkowych szkoleń wojskowych dla mężczyzn (ciekawe, dlaczego nie poszedł śladem Izraela i nie zaproponował takiego rozwiązania również dla kobiet?). Przychylne mu media szybko zmieniły jego narrację, iż nie miałby to być obowiązek, lecz zachęcanie do odbycia takowego przeszkolenia, które i teraz jest możliwe, ale zapewne cieszy się zbyt małą, zdaniem szefa rządu, popularnością. Oczywiście, miałoby ono w założeniu przygotować polskie społeczeństwo, a konkretnie męską jego część, do ewentualnej wojny, jakkolwiek żadna na razie Polsce nie grozi (no, chyba, że Trump wywoła trzecią światową, ale ta będzie nuklearna, co oznacza, że żadne szkolenia nie pomogą jej przetrwać). Reakcje na pomysł pana Tuska były różne. Najbardziej niechętnie komentowali go skrajnie prawicowi faceci, czyli ci, co werbalnie są najagresywniej wojowniczy i prowojenni. Dużo padło pytań takich jak to, które zadałem powyżej – dlaczego szkoleni mieliby być tylko mężc...

Podatek i groźba

Dobra wiadomość: ma zostać wdrożony podatek cyfrowy. Jego projekt wkrótce zaprezentuje Ministerstwo Cyfryzacji. Obejmie on tzw. Big Tech, czyli największe cyfrowe koncerny i korporacje – głównie oczywiście amerykańskie – jakie działają w Polsce, z czego uzyskują naprawdę gigantyczne kwoty. Uzyskane w ten sposób środki przeznaczone będą na nasz rozwój technologiczny. Pomysł ów z całego serca pochwalam. Raz dlatego, że trzeba wreszcie przestać pozwalać wielkiemu światowemu kapitałowi na wyprowadzanie miliardów znad Wisły; tylko na tym tracimy – wszyscy. Dwa, że to normalne i uczciwe, iż jeśli jakaś firma działa w danym kraju, to tam właśnie płaci podatki od zysków. Niech zatem, powiedzmy, Meta odprowadza w Polsce daninę za zyski z Polski, w Niemczech – z Niemiec, we Francji – z Francji, w USA – z USA i tak dalej, zależnie oczywiście od stawek podatkowych w poszczególnych państwach. Trzy, opodatkowanie wielkich graczy rynkowych jest niezbędne dla rozwoju gospodarczego, co podkreślają l...

Woda z błota

Na jednym z portali społecznościowych obejrzeć można filmik pokazujący, jak Palestyńczycy ze Strefy Gazy pozyskują wodę (rzekomo) pitną z… błota. Cały proces polega na wielokrotnym filtrowaniu, aż ze sporej ilości gliniastej owej substancji wyjdzie trochę pozornie czystej cieczy. Pozornie, bowiem można odfiltrować piach, ziemię i im podobne zanieczyszczenia, ale co z wirusami, bakteriami czy chemikaliami? Nie wszystkie spośród nich pomoże usunąć gotowanie, nawet wielokrotne (nie wiem zresztą, czy każdy mieszkaniec Strefy Gazy ma obecnie możliwość gotowania), potrzebne bowiem są zaawansowane technicznie filtry. Mówiąc krótko, Palestyńczycy z tamtego miejsca pić muszą wodę, jaka wprawdzie wygląda na czystą, ale może być bardzo szkodliwa dla zdrowia. I rzeczywiście jest. Ludzie umierają tam nie tylko od bomb – które cały czas spadają na palestyńskie namioty i inne namiastki domostw, mimo formalnego zawieszenie broni – czy pocisków pistoletowych tudzież karabinowych, ale też z chorób wy...

Łamane zawieszenie

Palestyńsko-izraelski film dokumentalny Nie chcemy innej ziemi otrzymał Oscara (i bardzo dobrze!), co spotkało się z nader nieprzychylną reakcją światowych zwolenników bliskowschodniego faszyzmu, wyrosłego z ruchu syjonistycznego (który zawsze miał skrajnie prawicowy charakter). Przykładowo, w Polsce niejaki Lis Tomasz, znany dziennikarz, stwierdził, iż nagrodę tę przyznano… Hamasowi. Najwyraźniej jest tak durny, że wszystko, co palestyńskie – nawet, jeśli powstaje we współpracy z Izraelczykami (bo nie brak takich, którzy sprzeciwiają się zbrodniom faszystowskiego rządu Izraela) – wiąże z tą właśnie organizacją; to tak, jak gdyby wszystko, co rosyjskie, wiązać z Putinem, a wszystko, co Amerykańskie – z Trumpem. Film, w każdym razie, opowiada o tym, jak Izrael ruguje Palestyńczyków z ich ziemi, posługując się w tym celu oczywiście zbrodniczymi metodami. A tymczasem… Zawieszenie broni, jakie faszystowski rząd Binjamina Netanjahu zawarł niedawno z Hamasem, jest stale łamane, oczywiś...

Luksusowy samochód Ukraińca

Polskie Stronnictwo (niezbyt) Ludowe już dano przechyliło się bardzo mocno na prawo. Ze swoim chłopskim/rolniczym dziedzictwem partia ta nie ma nic wspólnego; Witos czy, tym bardziej, Mikołajczyk w grobach się przewracają. Obecny PSL to pas transmisyjny kapitalistów (ponawiane próby przepychania dopłat do kredytów hipotecznych, z czego nawet PO zrezygnowała), koncernów mięsno-spożywczych, myśliwych i oczywiście Kościoła katolickiego. Taki PiS-bis, zwłaszcza, że mafia/sekta Kaczyńskiego też przybiera jawnie prokapitalistyczną facjatę, wcześniej nieco skrytą za pseudo-socjalem. Mało tego, w PSL-u do głosu dochodzą, identycznie jak w PiS-ie, PO czy jawnie przecież neonazistowskiej Konfederacji, elementy nienawiści, jako żywo przypominającej treści… Ale o tym w dalszej części tekstu. Oto przed kilkoma miesiącami jeden z prominentów tejże partii nazwał uchodźców, wobec których na granicy polsko-białoruskiej popełniana jest ohydna zbrodnia, „bydłem”. A teraz przewodniczący PSL-u i minis...

Papieski show

Papież Franciszek, lat osiemdziesiąt osiem (jeśli dobrze pamiętam), zmaga się z problemami zdrowotnymi. Nic dziwnego w tym wieku. Niedawno trafił nawet do szpitala. Biorąc pod uwagę stanowisko, jakie ten pan zajmuje, przewodniczenie jednemu z największych związków wyznaniowych oraz (słabnącą, ale wciąż się liczącą) pozycję polityczną papiestwa, media mają używanie. Innymi słowy, znów trwa papieski show, nie tak wprawdzie intensywny (przynajmniej w Polsce; nie wiem, jak w winnych państwach), co w okresie, kiedy zbliżał się zgon Jana Pawła II, niemniej i tak niesmaczny. Te jeszcze jakoś strawne wiadomości dotyczą analiz, kto może zostać następcą Franciszka. W nich akurat nic dziwnego, ani na dobrą sprawę złego nie ma; wiadomo przecież, że pontyfikat obecnego papieża prędzej czy później skończyć się musi, a spekulacje, kto będzie następny i co może sobą reprezentować, są naturalne. To swoisty odpowiednik – w uproszczeniu – sondaży poparcia dla partii czy polityków. Nic dziwnego nie m...