Sieć handlowa i wolność
Od
pewnego czasu „katolicka” (czyli prawacka – nie mylić z dobrze
pojętym katolicyzmem ani z prawicą nienacjonalistyczną i
niefaszystowską) część polskiego społeczeństwa żyje sprawą
szwedzkiej sieci handlowej, która ma swoje sklepy meblowe również
w Polsce. Jedną z jej strategii marketingowych jest przyjazne
nastawienie wobec osób LGBT. Toteż zwolniła ona pracownika (w
internecie przedstawił się jako „Tomasz”), który zamieścił
na swoim profilu skierowany przeciwko nim wpis, konkretnie cytat ze
Starego Testamentu: Ktokolwiek obcuje z mężczyzną, tak jak się
obcuje z kobietą, popełnia obrzydliwość. Obaj będą ukarani
śmiercią (...).
Sprawa
nabrała rozgłosu, kiedy ów człowiek zaczął komentować swoje
zwolnienie, twierdząc, iż jest wierzącym katolikiem, czego ów
wpis miał dowodzić; nie ma jednak nic przeciwko osobom o odmiennej
niż hetero orientacji seksualnej, jest tolerancyjny i w ogóle,
niemniej jednak nie mógł znieść ciągłej indoktrynacji LGBT w
pracy – toteż napisał to, co napisał.
Prawacy
– i to bynajmniej nie tylko ci fanatyczni – zaczęli krzyczeć o
prześladowaniach religijnych, a i część lewicowych publicystów
zwróciła uwagę na możliwe złamanie praw pracowniczych; byli i
tacy, którzy pisali o złamaniu wolności.
Cóż,
gdybym był człowiekiem odpowiedzialnym za kadry w tejże sieci
handlowej… nie wiem, czy zwolniłbym owego „Tomasza” za wpis
cytujący biblijny nakaz mordowania gejów. Na pewno jednak wezwałbym
go na dywanik, celem odbycia poważnej rozmowy.
W
całej tej sprawie zazębia się bowiem kilka kwestii. Nie wiem, na
ile głęboka jest wiara „Tomasza” (to sprawa czysto
indywidualna, nie da się tego określić z zewnątrz), niemniej
jednak, jeśli faktycznie traktuje on swoją religię i wiarę
poważnie, to powinien wiedzieć, że Stary Testament i jego krwawe
prawa… po prostu się zdezaktualizowały. Dla chrześcijan, w tym
oczywiście katolików, najważniejszy winien być Nowy Testament, ze
szczególnym uwzględnieniem zawartego w czterech Ewangeliach
nauczania Jezusa Chrystusa, który głosił wzajemną miłość,
przebaczenie i odcinał się od stosowania przemocy. Mordowanie
gejów, czy kogokolwiek innego, ze stanowiącą intelektualną oraz
moralną podstawę chrześcijaństwa filozofią Jezusa nie ma nic
wspólnego.
Dalej,
każdy tekst literacki stanowi produkt swoich czasów, a zatem
warunków społecznych, politycznych, religijnych, geograficznych i
przyrodniczych okresu, w jakim powstał; świętych ksiąg wszelkich
religii też to dotyczy. I tak, nakazy z Księgi Kapłańskiej, np.
ten przytoczony wyżej, zaczerpnięte najprawdopodobniej z norm prawa
zwyczajowego wszystkich ówczesnych społeczności bliskowschodnich,
adresowane były do nielicznych, koczowniczych plemion semickich, z
których wyewoluowali późniejsi Izraelici. Ze względu na małą
liczebność oraz stan ciągłego zagrożenia, w jakim żyli ci
koczownicy, ich kodeksy były nader surowe (inaczej niż u ludów
osiadłych; w murach miejskich panowało większe poczuci
bezpieczeństwa, toteż prawo było bardziej – jak powiedzielibyśmy
dzisiaj – liberalne), a wszelkiego rodzaju swobodę seksualną
traktowano jako zagrożenie dla populacji. Kara zaś śmierci była w
starożytności powszechna, występowała u wszystkich ludów i we
wszystkich religiach; odejście od niej w niektórych tylko państwach
zaczęło następować dopiero w wieku XX, i to w drugiej jego
połowie. Toteż dziś tegoż biblijnego nakazu (wielu innych zresztą
też) absolutnie nie należy odczytywać dosłownie, z tego prostego
powodu, że świat nasz zmienił się ogromnie, odkąd Księgę
Kapłańską (bazującą prawdopodobnie na jeszcze starszych
przekazach) spisano.
Gdyby
tak uczynić, i jeszcze wyrwać cytat ów z kontekstu – a to
właśnie na swoim profilu zrobił „Tomasz” - można byłoby się
w takim działaniu dopatrzeć nawoływania do nienawiści, przemocy
oraz mordowania (w tym przypadku) gejów. A nawoływanie do przemocy
to już przestępstwo. Tu oto dopatrywałbym się przyczyn zwolnienia
tego pracownika.
Jako
się rzekło, nie wiem, czy gdybym za to odpowiadał, wywaliłbym go
z roboty; zdecydowanie wolałby najpierw z nim poważnie porozmawiać.
Mam jednak głębokie wątpliwości, czy można tu mówić o
prześladowaniu ze względu na religię; powodem zwolnienia nie była
wszak wiara ani światopogląd tego człowieka, lecz wpis, który
potencjalnie jest nader niebezpieczny. Dalej, trudno też, moim
zdaniem, mówić o naruszeniu wolności. Wolność każdego człowieka
zawsze kończy się bowiem tam, gdzie zaczyna się wolność, jak
również bezpieczeństwo, kogoś innego. I tak, zamieszczając
teksty, w tym religijne, jakie mogą być odczytane jako nawoływanie
do nienawiści, nie korzystamy z wolności słowa, sumienia i
wyznania, itd., lecz jej nadużywamy. Szkalujemy bowiem kogoś, a
jednocześnie potencjalnie zagrażamy jego zdrowiu i życiu. No i
firmy, podobnie jak wiele innych organizacji, też mają swoje
wewnętrzne kodeksy etyczne, w czym nie ma nic złego. Jeśli ktoś
chce pracować w przedsiębiorstwie, które taki kodeks posiada,
powinien się do niego dostosować.
PS.
Poniedziałkowej notki może nie być (ważny wyjazd), za co z góry
serdecznie przepraszam.
Komentarze
Prześlij komentarz