Młodzież i media
Wczoraj
na antenie TVN24 transmitowano wywiady ze specjalistami, dotyczące
dzieci i młodzieży, a ściślej rzecz ujmując, ich problemów i
trudności życiowych. Od kwestii związanych ze zdrowiem psychicznym
(coraz bardziej palący problem w Polsce), poprzez nieradzenie sobie
nastolatków z mową nienawiści (zwłaszcza internetową), padanie
ofiarą nietolerancji ze względu na np. orientację seksualną, po
brak edukacji seksualnej w szkołach i mityczną „seksualizację”,
o której tyle bzdur opowiadają PiS-owcy i inni prawacy, że o
biskupach nie wspomnę. Nie będę tutaj szczegółowo omawiał tych
programów, nie o to bowiem chodzi. Nie zamierzam też ich
krytykować, ponieważ były naprawdę interesujące oraz ważne.
Zastanawiam
się tylko, dlaczego media – a raczej to konkretne medium, jakim
jest TVN24 – zainteresowało się z taką intensywnością tematem
owym dopiero teraz, w trakcie wakacji, a nie chociażby kilka
miesięcy temu, kiedy strajkowali nauczycieli (podczas swojego
protestu podnosili, jak bardzo szkodliwa jest PiS-owska deforma
edukacji dla uczniów, a i nieszczęścia, jakie spadają na dzieci i
młodzież też wypłynęły). Czyżby wzięcie się przez
dziennikarzy i publicystów za tak ważne kwestie stanowiło efekt
sezonu ogórkowego?
Tymczasem
o problemach psychicznych polskich dzieci i młodzieży na łamach,
przykładowo, tygodnika Polityka pisano od lat; w ostatnich
miesiącach czasopismo to zaczęło również poruszać temat zapaści
psychiatrii dziecięcej w (k)raju nad Wisłą. Podobne teksty znaleźć
też można było w innych tytułach prasowych. Niektóre artykuły
poszukiwały socjologicznych i ekonomicznych przyczyn owego kryzysu
związanego ze zdrowiem psychicznym młodych pokoleń, np.
eurosieroctwem (problem, niestety, ostatnio zapomniany, choć
przecież nie zaniknął), inne zwróciły uwagę na ponure skutki
deformy szkolnictwa, wdrożonej przez PiS (przemęczenie,
przepracowanie, stres związany z rekrutacją, itd.). Inni autorzy i
publicyści skupili się, słusznie zresztą, na obcinanie przez
mafię/sektę rządzącą środków na infolinie i inne formy pomocy
dla dzieci i młodzieży, prowadzone przez organizacje pozarządowe,
oraz oczywiście na zapaści finansowe tudzież organizacyjnej
psychiatrii dziecięcej, będącej zresztą jedynie częścią
wielkiego kryzysu, trawiącego obecnie polską służbę zdrowia.
Ale
dysfunkcje edukacji i ich skutki dla psychiki to jedno. Nie od dziś
też wiadomo, że polska (i, jak sądzę, nie tylko) młodzież nie
radzi sobie z mową nienawiści, jaką, często na swój temat,
spotyka głównie na portalach społecznościowych. I nie ma gdzie
znaleźć pomocy, ponieważ jest to zjawisko relatywnie nowe,
związane z rozwojem internetu, czyli medium, z którym starsze
pokolenia – mam tu na myśli rodziców i nauczycieli – nie miały
takiej styczności, jak dzisiejsze dzieci i nastolatki. Toteż wielu
dorosłych, w tym nauczycieli, mimo chęci, nie potrafi pomóc młodym
podopiecznym, a inni mają ich problemy w głębokim poważaniu.
Media temat ów, owszem, poruszają; niestety, najczęściej w
postaci sztucznych, schematycznych i naiwnych seriali
paradokumentalnych; poważnych analiz jest stosunkowo niewiele, z
rzadka jedno trafi się dobry artykuł albo telewizyjny reportaż. A
przecież nieszczęść z tym związanych będzie tylko przybywało…
Jeśli
chodzi o przemoc fizyczną i seksualną, dotykającą młode
pokolenia Polaków, to media zajmują się nią nader chętnie, ale
po sępiemu, czyli wówczas, gdy dojdzie do tragedii, traktowanej
oczywiście jako sensacja. Tak to wygląda głównie w telewizji,
gdzie od święta trafi się poważny, dobrze zrobiony reportaż,
kwestię ową poruszający. Prasa wypada pod tym względem nieco
lepiej… ale tylko nieco.
Ostatnio,
przy okazji rekrutacji do szkół średnich (przed tym, jak to będzie
wyglądało, specjaliści do systemu edukacji ostrzegali już na
samym początku wdrażania nieszczęsnej owej deformy, i mieli
rację), taka na przykład TVN24 pochyliła się nad tym, co
niedostanie się do wymarzonych szkół, przepełnienie ich i nawał
lekcji o różnych dziwnych godzinach oznaczają dla współczesnych
nastolatków (marnowanie talentów, niszczenie szans rozwojowych,
stres, itd.), niemniej jakoś nazbyt szybko rozeszło się to po
kościach… Przypuszczam, że do momentu, kiedy przybędzie
samobójstw wśród osób, jakim owa deforma zniszczyła życie;
zostaną one jednak najprawdopodobniej potraktowane jako kolejna
sensacja, zaś poważnych analiz znów zabraknie.
Jasne,
co za dużo, to nie zdrowo, są też inne ważne tematy, na których
media muszą się skupiać. Niemniej jednak, biorąc pod uwagę, że
w rządzonej przez Bezprawie i Niesprawiedliwość, kapitalistycznej
oraz szybko faszyzującej się Polsce problemów dotykających dzieci
i młodzież będzie tylko przybywało, należałoby oczekiwać, iż
ośrodki medialne na poważnie zainteresują się tymi kwestiami nie
tylko od święta albo przy okazji jakiejś tragedii.
A
wraz z mediami, życiem i trudnościami dotykającymi młode
pokolenia Polaków, zainteresować się powinni opozycyjni politycy,
zwłaszcza lewicowi.
Komentarze
Prześlij komentarz