Lewica dla wsi

W miniony weekend Lewica odbyła kolejną konwencję programową, tym razem poświęconą polskiej wsi i jej problemom. A tych jest trochę. Afera z ukraińskim zbożem to tylko jeden z nich. Inne trwają od wielu lat, przynosząc ponure konsekwencje dla rolników. A to zaniżanie cen w skupach (czyli wyzysk, nic innego; bywa, że czyniący działalność rolną nieopłacalną) i zaleganie przez nie z płatnościami za żywność, a to potężna konkurencja ze strony wielkiego kapitału, a to kiepskiej jakości pomoc w razie suszy, powodzi, innych klęsk…

Jakie remedia ma na te bolączki Lewica, co jej politycy proponują polskim rolnikom? Ano, sprawdźmy:

1) Maksymalnie trzydziestodniowe terminy płatności przez markety, firmy skupowe dla dostawców żywności.

2) Ochrona rynku wewnętrznego poprzez kontrolę jakości importowanej żywości.

3) Uproszczenie Wspólnej Polityki Rolnej z perspektywy rolnika.

4) Ustawowy zakaz kupowania żywności od rolnika poniżej kosztów wytworzenia.

5) Wsparcie produkcji żywności ekologicznej.

6) System ubezpieczeń upraw i hodowli oparty o Towarzystwa Ubezpieczeń Wzajemnych.

7) Walka z suszą poprzez program małej retencji.

To nie wszystko, gdyż są jeszcze postulaty dla wszystkich mieszkańców wsi (oraz mniejszych miejscowości):

1) Dofinansowanie samorządów ma modernizację targowisk.

2) Rozwój OZE, w tym poprzez tworzenie spółdzielni energetycznych.

3) Szkolne wycieczki agroturystyczne.

4) Odbudowa transportu publicznego na obszarach wiejskich.

5) Szkoła, przedszkole, żłobek, przychodnia, biblioteka dostępne dla mieszkańców wsi.

6) Szerokopasmowy internet na obszarach wiejskich.

7) Budowa sieci kanalizacyjnych na obszarach wiejskich.

8) Diety, bezpłatne przejazdy i status funkcjonariuszy publicznych dla sołtysek i sołtysów.

No dobra, to teraz czas na ocenę. Z perspektywy osoby nierolniczej, ale pochodzącej z rodziny wywodzącej się z podkarpackiej wsi, program ów wygląda całkiem atrakcyjnie. Najbardziej podobają mi się postulaty dotyczące ograniczenia wyzysku rolników/dostawców żywności: zakaz kupowania jej poniżej kosztów wytworzenia oraz maksymalnie trzydziestodniowy okres płatności; to powinny być standardy, i to oczywiste. Dalej, pochwalić muszę zwrócenie uwagi na odbudowę komunikacji publicznej. Przypomnę, że około 20 proc. mieszkanek i mieszkańców (k)raju nad Wisłą jest od niej albo całkowicie odciętych, albo mają najwyżej jedno połączenie dziennie. I nie tylko wsi to dotyczy, bo poza metropoliami, dużymi i średnimi miastami komunikacja publiczna szwankuje, funkcjonuje źle albo wcale (i fajnie by było, gdyby politycy Lewicy więcej o tym mówili). Wszelkie postulaty kulturowe tudzież edukacyjne – brawo za zwrócenie uwagi na te sprawy! – też są zaletami programu Lewicy.

Jakichś większych wad nie widzę. Ot, dobre, solidne założenia.

Lewica wyciąga wniosek z tego, o czym mądrzy ludzie mówią od lat – aby pokonać PiS, trzeba mieć dobry program z zakresu polityki społecznej. Bo owszem, przywrócenie demokracji, praworządności i niezawisłego sądownictwa to ważne kwestie, ale bez zapewnienia obywatelom godnego bytu, nic z tego nie będzie; głodnych one nie przyciągną do głosowania na daną formację, podobnie jak ludzi, którzy zapylają od rana do wieczora, a nie stać ich na opłacenie rachunków. Jak do tej pory, Lewica jest bodaj jedyną formacją na naszej scenie politycznej, jaka zdaje się to rozumieć.

A rolnicy zdecydowanie są grupą elektoratu, o jaką zdecydowanie warto powalczyć. Zwłaszcza, że polski dziki kapitalizm od samego początku, tzn. od wdrożenia zbrodniczego planu Balcerowicza, mocno w nich uderzał. Teraz natomiast padają ofiarami polityki Bezprawia i Niesprawiedliwości.

Pamiętajmy też, iż większość rolników w Polsce – tych, co posiadają drobne gospodarstwa – NIE MA swojej reprezentacji politycznej. Serio! Kiedyś takową było (lub aspirowało do tego; mowa o III RP) Polskie Stronnictwo Ludowe, ale szybko zmieniło się ono w stołkowe lemiesze, a następnie w formację rodzinną, lepiącą się do kleru. Samoobrona jak najbardziej mogła reprezentować interesy rolników – i długo faktycznie to robiła – ale upadła, częściowo z przyczyn zewnętrznych (wejście w alians z PiS-em), częściowo zaś wewnętrznych. AgroUnia to pas transmisyjny wiejskiej burżuazji, czyli po prostu kapitalistów z sektora produkcji żywności. Nic więc dziwnego, że większość mieszkańców wsi polskich (nie tylko zajmujących się zawodowo rolnictwem!), zwłaszcza na terenach wschodnich, poszło za PiS-em. Regiony tamte szczególnie mocno ucierpiały podczas transformacji gospodarczej, nic dobrego nie robiła dla nich PO, a Bezprawie i Niesprawiedliwość od 2005 roku reklamuje się jako ugrupowanie prospołeczne (oczywiście kłamliwie). A skoro jeszcze cieszy się poparciem kleru, wciąż jeszcze mającego na wsiach spore wpływy…

Toteż dobrze, że Lewica walczy o polską wieś. Na ile ta jej walka zakończy się powodzeniem, czas pokaże. Pamiętajmy wszelako, iż jest to formacja wściekle atakowana i ze strony PiS-u, i PO oraz ich mediów. Dlatego lewicowi politycy powinni robić wszystko, by docierać bezpośrednio do potencjalnego elektoratu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor