Nowy świat

Już wkrótce stuknie nam rok z pandemią koronawirusa. Polska, Europa czy USA radzą sobie z nią bardzo źle; za sprawą to zaostrzanego, to częściowo znoszonego lockdownu zaraza nie ustaje, a wręcz szerzy się coraz bardziej, uderzając w nas kolejnymi „falami”, sam zaś paskudny mikrob mutuje, przybierając zapewne coraz groźniejsze formy. Za to Australia, Nowa Zelandia, Daleki Wschód, a nawet niektóre państwa afrykańskie (Ghana dla przykładu) poradziły sobie z walką z COVID-19 o wiele skuteczniej niż nasza część świata… Cóż, za to, że koronawirusem wciąż zarażają się kolejni ludzie, spośród których część umiera, winić możemy przede wszystkim rządzących nami – lub nie-rządzących – polityków, których opanowała najwyraźniej zaraza głupoty i niekompetencji. I nie tylko o polskich PiS-owców tu chodzi, ale o władze większości państw europejskich…

W każdym razie, zarówno sama pandemia, jak i związane z nią obostrzenia doskwierają nam coraz bardziej. Końca tego wszystkiego nie widać, a ludzie mają dość, chcą wracać do dawnej aktywności, nawet, jeśli w maseczkach czy z ograniczeniami liczby osób w sklepach, ośrodkach kultury lub instytucjach publicznych. Odczucia takie są zupełnie naturalne, nie dziwi, że często pada pytanie: „Kiedy wreszcie wrócimy do normalności?”. Przy czym „normalność” z reguły definiowana jest jako stan życia sprzed pandemii.

No i właśnie, może należy się zastanowić, czy chcemy wracać do tego, co BYŁO… czy też może warto podjąć próbę budowy nowego świata?

Takie opinie, głównie ze strony lewicowych bądź przynajmniej lewicy (szeroko pojętej) bliskich intelektualistów, również padają.

Wiele z nich dotyczy zmiany stylu życia, abyśmy przybliżyli się do przyrody, poprzez chociażby więcej spacerów po lasach (dopóki jeszcze nie zostały wyrąbane), kupowanie produktów przyjaznych środowisku naturalnego czy inne działania proekologiczne. Najczęściej propozycja ta łączy się ze spowolnieniem tempa życia, porzuceniem szaleńczego, ślepego pędu przed siebie, dostrzeżeniem, iż ważne są też inne rzeczy poza karierą i pracą (na rzecz nie własną, lecz jakiegoś kapitalisty, przypominam). Do tego dochodzi postulat zastąpienia konkurencji współpracą; słusznie, słusznie i jeszcze raz słusznie.

Padają też propozycje dalej idące, czyli systemowe. Aby, chociażby, odejść od rabunkowej, niszczącej przyrodę i perspektywicznie prowadzącej go zagłady gatunku ludzkiego (i, co gorsza, wielu innych) gospodarki kapitalistycznej. Nie tylko zresztą o przyrodę tu chodzi, lecz również o nas, ludzi, a dokładniej o to, by zmienić system gospodarczy na taki, który służył będzie nie garstce kapitalistycznych pasożytów, lecz ogółowi.

Mówiąc krótko, przybywa – w skali świata – głosów, żeby odejść od dzikiego kapitalizmu, który nie dość, że doprowadza do degradacji planety (czego skutkiem nie tylko zbliżająca się, a w zasadzie rozpoczynająca katastrofa klimatyczna, lecz także kolejne epidemie, COVID-19 wliczając), to jeszcze powoduje masowy głód w wielu rejonach świata, nędzę w innych, eksploatacje klas pracowniczych, niesprawiedliwych podział dochodów… o wojnach nie wspominając.

Pandemia COVID-19 to faktycznie doskonała okazja, by wprowadzić konieczne poważne, a wręcz rewolucyjne reformy systemowe, zarówno w skali poszczególnych państw, jak też całego w zasadzie świata. Należy poświęcić interesy wąskiej grupy kapitalistów – klasy nie tylko zbędnej, ale wręcz szkodliwej, bo my, zwyczajni ludzie, „zawdzięczamy” jej wyłącznie śmierć, już to ze stresu, depresji, przemęczenia i przepracowania, już to od zanieczyszczeń tudzież ogólnie zniszczenia środowiska i katastrofy klimatycznej – dla ratowania naszej planety i zaspokojenia potrzeb ogółu ludzkości. Przy czym chodzi tu AUTENTYCZNE potrzeby, a nie te sztuczne, kreowane przez kapitalistów za pomocą chociażby reklam, po to rzecz jasna, by wydoić nasze pieniądze. Pada zatem również jak najbardziej słuszny postulat zmiany naszego stylu życia na mniej konsumpcyjny… co też nie podoba się kapitalistycznym pasożytom.

Co cieszy, świadomość konieczności takich zmian rośnie w młodym pokoleniu.

Problem jest tylko jeden. Do takiej rewolucji nie dojdzie, jeśli nie nastąpią zmiany polityczne. Przede wszystkim konieczne jest odsunięcie od władzy WSZELKIEJ prawicy, ślepo zapatrzonej w nieludzki system kapitalistyczny i, w imię interesów swoich mocodawców-prywatnych właścicieli środków produkcji, pragnącej go konserwować. To samo dotyczy ekonomistów, a raczej propagandystów kapitalistycznych; wszyscy prokapitalistyczni neoliberałowie (czyli neokonserwatyści, jak trafnie określa się ich w USA), trafić powinni do lamusa, a ich opinie postawić należy w jednym szeregu z Mein Kampf Hitlera. Aby nasz świat zmienił się na lepsze, poszczególnymi państwami rządzić muszą lewicowcy zapatrzeni w przyszłość i wiedzący, w jakim kierunku iść winny reformy. To samo dotyczy organizacji międzynarodowych – one również powinny znaleźć się pod kontrolę postępowej lewicy. Autentycznej, czyli stawiającej w centrum człowieka i przyrodę.

Jak na razie, najbogatsi wyzyskiwacze korzystają na pandemii, bo ich majątki rosną, podczas gdy coraz więcej ludzi popada w nędzę. Może więc czas, byśmy zrozumieli, że COVID-19 to okazja do przeprowadzenia rewolucyjnych zmian… i stworzyli nowy, lepszy świat. Świat dla ludzi i innych istot, nie dla kapitalistów i ich sługusów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor