Tęczowa profanacja
Aktywiści broniący praw mniejszości seksualnych umieścili tęczową flagę na jednym z warszawskich pomników żydowskiego robotnika najemnego, żyjącego w Galilei w I wieku n. e., i będącego jednym z najwybitniejszych rewolucjonistów w dziejach ludzkości, prekursorem komunizmu oraz wszelkich innych ideologii lewicowych, a także feminizmu (tak, tak). Ów robotnik wędrował po Galilei, Judei, Syrii i innych bliskowschodnich terenach, głosząc przesłanie streszczające się w słowach: „Miłujcie się wzajemnie”. A że tęcza – w judaizmie i chrześcijaństwie stanowiąca przecież symbol pojednania Boga z człowiekiem i obietnicy, że ten pierwszy nie ześle na tego drugiego zagłady (po co zresztą miałby się męczyć, skoro ludzie ściągają ją na siebie sami, poprzez chociażby niszczenie przyrody) – jest znakiem tolerancji oraz miłości, wydawałoby się, że umieszczenie flagi w jej barwach na pomniku galilejskiego robotnika – zwłaszcza, że nie został on w żaden sposób uszkodzony ani zniszczony – należałoby ...