Minimum przyzwoitości
Media
głównego nurtu o tym nie wspominają (przyznam, że gdyby nie
Facebook, też bym nie wiedział), a tymczasem od tygodnia już trwa
protest represjonowanych emerytów mundurowych, którzy gromadzą się
pod sądami, domagając się, by te czym prędzej zajęły się
rozpatrzeniem ich spraw. Niedawno protestujący otrzymali wsparcie od
sejmowej Lewicy (i bardzo dobrze, bo ugrupowania lewicowe MUSZĄ
wspierać osoby pokrzywdzone, od tego polityczna lewica po prostu
jest!), zwłaszcza od posła Andrzeja Rozenka, który od lat zajmuje
się tą kwestią, z konsekwencją i uporem, które budzą mój
głęboki szacunek.
Protest
ów jest rzecz jasna pokłosiem chorej ustawy represyjnej, zwanej też
(totalnie, swoją drogą, kłamliwie) „dezubekizacyjną”, z
grudnia 2016 roku, która odebrała w całości lub częściowo
obcięła emerytury wszystkim osobom, jakie pracowały w instytucjach
podległych Ministerstwu Spraw Wewnętrznych przed 1990 rokiem. Swoje
pieniądze stracili zatem byli milicjanci (i policjanci po
transformacji ustrojowej), wykładowcy szkół i kursów zajmujących
się kryminalistyką, strażacy, sportowcy (grający w klubach
milicyjnych), agenci wywiadu i kontrwywiadu, pogranicznicy, itd. A
także, co już jest szczególnie odrażające i skrajnie
niehumanitarne, ich rodziny, np. niepełnosprawne dzieci, którym
obcięto rentę po zmarłych rodzicach – byłych funkcjonariuszach.
Ustawę tę, przypomnijmy, uchwalono podczas niesławnego
sfałszowanego głosowania na Sali Kolumnowej.
Poskutkowała
ona licznymi przypadkami załamań psychicznych, depresji, prób
samobójczych, zawałów, wylewów… Trudno się dziwić, że ludzie
tak reagowali na wiadomość, iż stracą środki potrzebne do życia.
Według Andrzeja Rozenka ofiar śmiertelnych tego chorego,
zbrodniczego aktu prawnego jest do tej pory pięćdziesiąt dziewięć.
Obawiam się, że liczba ta może być zaniżona.
Represjonowali
oddali sprawę do sądu, chcąc walczyć o swoje emerytury, czyli o
przysługujące im prawa. Pierwsze wyroki już są…
Niestety,
sądy w (k)raju nad Wisłą działają nader powoli, a po PiS-owskich
deformach jeszcze spowolniły, toteż byli funkcjonariusze służb
mundurowych po prostu obawiają się, że mogą nie doczekać
sprawiedliwości. I właśnie z tego powodu prowadzą swój obecny
protest, starając się wymóc przyspieszenie procedowania.
Oczywiście,
wpieram ich i życzę im powodzenia.
Nie,
nie jestem emerytem mundurowym, ani też nie mam nikogo takiego w
rodzinie. Wydawałoby się więc, że sprawa ta powinna mnie nie
obchodzić. A jednak obchodzi, o czym świadczy to, że po raz któryś
z rzędu ją poruszam.
Dlaczego?
Cóż, nie uważam się za nadmiernie przyzwoitą czy moralną
jednostkę, niemniej jednak pewnym minimum przyzwoitości i
moralności staram się w życiu kierować. Staranie to nakazuje mi
ujmowanie się, choćby poprzez pisanie notek na blogu czy komentarzy
na Facebooku, za osobami niesłusznie pokrzywdzonymi, ofiarami
czyjejś złej woli (w tym wypadku przeżartych nienawiścią,
prawackich fanatyków z Bezprawia i Niesprawiedliwości).
Przyzwoitość nakazuje być po stronie bitego, a bitymi są
wspomniani emeryci.
I
dlatego o tym piszę.
Komentarze
Prześlij komentarz