Zamknięta kopalnia

Jeśli miałbym wskazać postulat Roberta Biedronia i jego Wiosny, za który na tego polityka i nową partię wylewa się najwięcej krytyki, prawdopodobnie byłaby to osławiona „likwidacja kopalń węgla kamiennego do 2035 roku”. Proszę zauważyć, że były SLD-owiec i były palikociarz w jednej niezbyt skromnej osobie nie mówi o rozwoju energetyki opartej na odnawialnych źródłach energii (zaledwie coś o tym bąknął w dzień po swojej wspaniałej konferencji inauguracyjnej) czy na atomie, lecz właśnie o zamykaniu kopalń; jeszcze do tego wrócimy.
Zapoznałem się z wieloma wypowiedziami już to ekspertów, już to osób, które energetyką wprawdzie nie zajmują się zawodowo, lecz pewną wiedzę z tej dziedziny mają, i muszę przyznać, że padło wiele merytorycznych argumentów określających, dlaczego Wiosenny postulat anty-górniczy jest bezsensowny i szkodliwy. Nie będę się jednak dziś rozpisywał na tematy stricte energetyczne, niech wypowiadają się ludzie mądrzejsi ode mnie. Skupię się na tym, co zamknięcie kopalń węgla kamiennego oznaczać może dla społeczeństwa.
Na początek zauważyć trzeba, iż niektóre kopalnie zamknąć prędzej czy później będzie trzeba; chodzi tu oczywiście o te nierentowne, czyli takie, w których złoża węgla kamiennego się kończą lub są tak umiejscowione, że ich eksploatacja jest zbyt kosztowna i niebezpieczna. Problem z Robertem Biedroniem polega na tym, że on CAŁE polskie górnictwo węgla kamiennego uważa za nieopłacalne (a to nieprawda; odsyłam do odpowiednich danych), i zamierza zlikwidować całą tę branżę.
Zaprzestanie działalności nierentownych zakładów będzie oczywiście wymagało od państwa stworzenia programów, które pomogą ich pracownikom znaleźć nowe zatrudnienie. Likwidacja całego górnictwa na Górnym Śląsku oznaczała będzie za to katastrofę gospodarczą dla tego regionu. Już to zresztą przerabialiśmy, chociażby w rejonie Wałbrzycha. Gdyby Wiośnie udało się zrealizować jej kopalniany program, mielibyśmy powtórkę z historii, tyle że na znacznie większą skalę: wzrost bezrobocia, upadek wielu małych przedsiębiorstw, lawinowa pauperyzacja, bida-szyby… Pan Biedroń, obawiam się, nie wie, co z tym fantem zrobić i wszystko, co może zaoferować górnikom, to żeby kwiaciarnie sobie pootwierali…
Są oczywiście i tacy, co na ów rozwój wypadków czekają. Mowa oczywiście o kapitalistach, zarówno właścicielach wielkich międzynarodowych koncernów, jak też lipnych firm, zarejestrowanych gdzieś na Kajmanach, których celem jest pasienie się na oszustwach podatkowych.
Tacy właśnie kapitaliści bardzo chętnie wejdą na obszary pozostałe po wygaszonym górnictwie. Właściciele wielkich koncernów oczywiście pootwierają tam montownie i centra handlowe, ponieważ przyrost bezrobocia poskutkuje możliwością znalezienia taniej siły roboczej. Oczywiście państwo będzie ich zachęcało do „inwestowania”, przykładowo zwolnieniem z podatków, co dla tegoż kapitału oznaczało będzie dodatkowe źródło zysku. Problem w tym, iż zatrudnią oni znacznie mniej ludzi, niż pracowało w kopalniach, i najprawdopodobniej na o wiele gorszych warunkach, toteż sytuacja ekonomiczna społeczeństwa i tak się pogorszy. Za to lipni „przedsiębiorcy” będą po prostu chcieli za darmochę przejąć pozostałe po kopalniach grunta, na których będą udawali, że prowadzą działalność – oczywiście stanowiącą tylko przykrywkę dla wyprowadzania pieniędzy z Polski na konta w rajach podatkowych.
Taki rozwój wypadków, jako się rzekło, mogliśmy już obserwować w Wałbrzychu i jego szeroko pojętych okolicach, ale nie tylko. Po 1989 roku, czyli konkretnie po odbudowie w (k)raju nad Wisłą nieludzkiego systemu kapitalistycznego, na skutek umożliwionego przez prawicę postsolidarnościową skolonizowania naszego państwa przez międzynarodowy kapitał, zlikwidowano, poprzez wrogie przejęcia chociażby, bardzo wiele zakładów pracy, a nawet całych branż. Sam mogę w swojej miejscowości obserwować, co dzieje się na terenie dawnych zakładów obuwniczych, zlikwidowanych przy okazji realizacji planu Sachsa/Balcerowicza. Na ich terenie działa Specjalna Strefa Wyzysku, owszem, funkcjonują tam przedsiębiorstwa (ich liczba jest niemożliwa do precyzyjnego określenia, albowiem spora część to właśnie wspomniane wyżej lipne firmy, oficjalnie zarejestrowane na Kajmanach lub w tym podobnych miejscach); te uczciwsze spośród nich zatrudniają wszelako do kupy kilkuset, no, może nieco ponad tysiąc robotników, co stanowi ułamek całej załogi dawnych zakładów obuwniczych. Aha, i jest tam jeszcze udany (bez kpiny ani szyderstwa) przykład rewitalizacji, w postaci ośrodka kultury. Cała reszta, poza tymże ośrodkiem i prosperującymi przedsiębiorstwami, to ruiny…
Wspomniana miejscowość bardzo mocno ucierpiała na transformacji gospodarczej, a i tak nie ma mowy o katastrofie ekonomicznej, dlatego między innymi, że w pobliżu działają kopalnie, dzięki którym części mieszkańców udało się znaleźć pracę.
Likwidacja jednak branży górniczej z pewnością będzie katastrofą, i to dla całego regionu. I stanie się ona wielkim prezentem dla (niekoniecznie uczciwych) kapitalistów, na reprezentanta interesu których wyrasta pan Biedroń.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor