PiS-u prezent dla finansjery

A konkretnie dla określonej jej części, czyli branży ubezpieczeniowej – zarówno dla państwowego PZU, jak i dla prywatnych, przede wszystkim zagranicznych towarzystw.
Chodzi o senacki (a przypominam, że Senat, za sprawą jednomandatowych okręgów wyborczych, zdominowany jest przez Bezprawie i Niesprawiedliwość) projekt Ustawy o świadczeniu usług w zakresie dochodzenia roszczeń odszkodowawczych, który trafił już do Sejmu. Teoretycznie ma on na celu ukrócenie nieuczciwych praktyk kancelarii odszkodowawczych, ale w praktycznie, jeśli wejdzie w życie, niemal uniemożliwi im funkcjonowanie, co uderzy również w… warsztaty samochodowe (o tym za chwilę), przede wszystkim zaś – w nas, obywateli, bo każdy z nas może być poszkodowanym, który potrzebował będzie odszkodowania. Ubezpieczyciele zaś dzięki owemu bublowi prawnemu będą mogli zwiększyć swoje zyski, naszym oczywiście kosztem, bo trudniej będzie walczyć z praktyką wypłacania zaniżonych celowo odszkodowań.
Kancelarie odszkodowawcze pomagają (oczywiście za pieniądze; prowizję najczęściej stanowi część pozyskanego odszkodowania) klientom, których ubezpieczyciel orżnął, wypłacając im znacznie mniej kasy, niż to wynikało z polisy, albo też takim, którzy nie wiedzą dokładnie, jakie odszkodowanie i za co im przysługuje. W Polsce bowiem nie ma ustawowej tabeli odszkodowań, lecz towarzystwa ubezpieczeniowe mogą ich wysokość regulować po swojemu. Spowodowało to powstanie w zupełnie naturalny sposób rynkowej niszy, zajętej przez podmioty, które walczą o to, by odszkodowania były wyższe, czyli właśnie kancelarii odszkodowawczych. Istnienie których jest solą w oku ubezpieczycieli, zwłaszcza oczywiście tych nieuczciwych, częstokroć płacących poszkodowanym mniej, niż powinny.
Autorzy projektu, z panem Biereckim (tak, tym od SKOK-ów) na czele, podnoszą, że wśród kancelarii odszkodowawczych zdarzają się czarne owce, które pobierają od klientów nazbyt wysoką prowizję, okradają ich czy też promuję się nazbyt nachalnie, np. rozdając wizytówki na cmentarzach. Omawiana ustawa ma takie właśnie patologie zlikwidować, i to się senatorom z Bezprawia i Niesprawiedliwości chwali. Niestety, przy okazji znacząco ograniczona zostanie swoboda prowadzenia działalności gospodarczej, a wielu klientów będzie dosłownie odciętych od kancelarii.
Otóż, ustawa ma zakazać akwizycji, ale tylko kancelariom odszkodowawczym, bo agenci ubezpieczeniowi po staremu będą mogli spotykać się z (potencjalnymi) klientami w ich domach, tam sprzedawać swoje produkty i podpisywać umowy (w czym, żeby nie było, nie ma nic złego; branża ubezpieczeniowa opiera się wszak na bezpośrednim kontakcie z klientem). Pracownik zaś kancelarii odszkodowawczej będzie mógł spotkać się z poszukującym jej pomocy obywatelem w zasadzie wyłącznie w swoim biurze. Co w tym złego? – zapytacie. Pozornie nic. Ale osoby poszkodowane, np. w wyniku poważnego wypadku, częstokroć nie mogą się samodzielnie poruszać. Jeśli zaś czują, że wypłacone im z OC sprawcy odszkodowanie było zbyt niskie lub zechcą po prostu dowiedzieć się, ile pieniędzy i za co konkretnie im przysługuje, będą musiały OSOBIŚCIE stawić się u kancelisty – nie będzie możliwości, bo to on ich odwiedził. Kancelariom poważnie utrudni to możliwość sprawnego działania, oznaczało to również będzie osłabienie ich pozycji rynkowej wobec towarzystw ubezpieczeniowych, a co gorsza, część osób oszukanych przez tych ostatnich – właśnie tych niepełnosprawnych lub ciężko chorych – straci możliwość uzyskania pomocy. Już widzę, jak ktoś, kto w wyniku potrącenia przez samochód ma złamany kręgosłup i amputowaną nogę, a komu z ubezpieczenia sprawcy wypłacono niewielką jeno sumę, samodzielnie udaje się do kancelarii odszkodowawczej, by ta złożyła sprawę do sądu. Założeniem PiS-owców jest tu rzecz jasna to, że im mniej spraw trafi przed oblicze wymiaru (podobno) sprawiedliwości, czyli im mniej poszkodowanych zgłosi się do kancelarii odszkodowawczych, tym więcej ubezpieczyciele – zwłaszcza, ma się rozumieć, ci nieuczciwi – zarobią na zaniżonych odszkodowaniach. I tu właśnie kryje się PiS-owski prezent dla ubezpieczeniowego sektora finansjery. Ale niejedyny prezent.
Drugim bowiem szalenie niebezpiecznym pomysłem, zawartym w omawianym projekcie ustawy, jest likwidacja cesji wierzytelności. To z kolei, oprócz tego, że znów pozwoli ubezpieczycielom zarobić na zaniżonych odszkodowaniach, walnie we właścicieli warsztatów (zwłaszcza niewielkich) zajmujących się naprawami blacharsko-lakierniczymi, no i oczywiście w posiadaczy pojazdów uszkodzonych w wyniku zdarzeń drogowych. Dotychczas system funkcjonował tak, że właściciel uszkodzonego w stłuczce auta, jeśli miał w ręku tylko polisę OC, udawał się ze swoim wozem do warsztatu, z właścicielem którego podpisywał umowę, w której cedował dochodzenie roszczeń za naprawę i pojazd zastępczy na ów warsztat. Ubezpieczyciele bowiem z reguły proponują odszkodowania tak niskie, że na porządną naprawę mogą nie wystarczyć; warsztatowi zaś łatwiej jest pozyskać od nich odpowiednie środki. Taka praktyka sprawdza się, co wiem z własnego doświadczenia jako kierowcy (przy czym auta zastępczego nie brałem). Niestety, PiS-owcy chcą owo rozwiązanie zlikwidować, co oznacza, że poszkodowany kierowca będzie mógł liczyć tylko na takie odszkodowanie, jakie łaskawie przyzna mu ubezpieczyciel; jeśli będzie ono zaniżone, właściciel uderzonego samochodu czy motocykla dopłaci do naprawy z własnej kieszeni. A towarzystwo ubezpieczeniowe zarobi.
Jasne, nie wszyscy ubezpieczyciele działają w sposób nieuczciwy, wypłacając zaniżone odszkodowania. Nawet jednak w tych uczciwych pracują ludzie, którzy najzwyczajniej w świecie mogą się pomylić, popełnić błąd. Wówczas poszkodowany obywatel jak najbardziej ma prawo walczyć o swoje… co Bezprawie i Niesprawiedliwość zamierza oto poważnie utrudnić, a w niektórych przypadkach wręcz uniemożliwić, robiąc przy okazji prezent kapitalistycznym oszustom.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor