Dlaczego czytam

Wczoraj pisałem, że pseudo-liberalne, a w istocie głęboko konserwatywne środowiska medialne i polityczne (np. niektóre osoby z Koalicji Obywatelskiej) opluwają aktywistkę i dziennikarkę Maję Staśko za to, że na antenie TVN24 stwierdziła, iż snobizmem czytelniczym nikogo do sięgania po książki się nie zachęci. Miała oczywiście rację, ponieważ jeżeli z samego faktu regularnego kontaktu z literaturą czerpali będziemy poczucie (fałszywe), że jesteśmy nie wiadomo kim, to automatycznie zaczniemy pogardzać ludźmi, którzy książek nie czytają lub czytają mało (powody ku temu mogą być różne). A gardząc kimś, nie zachęcimy go do robienia tego, co uważamy za słuszne; przeciwnie, jeszcze go do tego zniechęcimy. Podkreślam – chodzi o zachęcanie, nie przymuszanie. No, ale snoby nie lubią, kiedy wytyka im się snobizm, nadto konserwatystów udających liberałów (np. polityków KO lub dziennikarzy Gazety Wyborczej, TVN i im podobnych mediów) cechuje wysoki stopień pogardy wobec osób, jakie uważają za „gorsze”: biedniejszych, słabiej wykształconych czy właśnie mniej oczytanych. Cóż, prawicowiec prawicowcem pozostanie; może wkładać liberalne maski, lecz prędzej czy później one opadną, ukazując wykrzywione w furii oblicze Adolfa Hitlera.

Ale przejdźmy do meritum. Poziom czytelnictwa w Polsce od lat pozostaje naprawdę niski (nawet, jeśli liczbę osób nieczytających w ogóle do pewnego stopnia równoważy liczba bibliofilów i bibliomanów, czytających oraz kupujących naprawdę dużo książek) i chyba każdy w miarę rozgarnięty człowiek zdaje sobie sprawę, że trzeba coś z tym fantem zrobić.

Rzecz jasna, potrzebne są zmiany systemowe:

1) reforma listy lektur szkolnych (zwłaszcza danie uczniom większego wpływu na jej zawartość), tak, by zachęcała ona do czytania, zamiast – jak teraz – zniechęcać;

2) wprowadzenie pewnych regulacji rynku książki, np. stałej ich ceny (chodzi o to, by przez, powiedzmy, rok od ukazania się na półkach księgarskich, książki nie mogły być sprzedawane po cenie innej niż ta widniejąca na okładce), aby pozycje literackie stały się cenowo bardziej dostępne;

3) rozwój i modernizacja sieci bibliotek, zwłaszcza w małych i średnich miastach tudzież na wsiach;

4) reforma rynku pracy, tzn. odejście od typowego dla dzikiego kapitalizmu modelu zatrudnienia opartego na totalnej eksploatacji pracowników, którzy, przepracowani i przemęczeni, często po prostu nie mają ani czasu, ani siły, by sobie poczytać, nawet, jeśli to lubią.

Póki jednak nie zostaną one wdrożone (na co w bliżej określonej przyszłości szans, niestety, nie ma), konieczne jest promowanie czytelnictwa, czyli prezentowanie zalet regularnego kontaktu z literaturą piękną lub faktu. Co oczywiste, nie może się to odbywać w sposób snobistyczny, potępiony przez Maję Staśko, czyli stwierdzenie, że jak człowiek czyta, to jest zarąbisty, a jak nie, to jest „głupi”. Nie! Tu potrzebny jest dobry przykład, czyli informowanie bliźnich, dlaczego lubimy sięgać po książki. No to poniżej przedstawiam listę moich osobistych powodów, dla których lubię czytać i czytam:

1) rozrywka – czytanie to naprawdę fajna forma spędzenia wolnego czasu, jedna z moich ulubionych, obok oglądania filmów i spacerów z czworonożnym przyjacielem; znam też wiele powieści, lektura których zwyczajnie odstresowuje;

2) możliwość wyobrażenia sobie sytuacji, w jakich w realnym życiu nigdy się nie znajdę;

3) rozwój wyobraźni;

4) poszerzenie horyzontów myślowych i rozwój umiejętności kreatywnego, a także krytycznego myślenia, dzięki czemu jestem mniej podatny na manipulację (tu ważne jest oczywiście, jakie książki się czyta);

5) wzbogacenie słownictwa, poznawanie ortografii, gramatyki i interpunkcji, ogólny rozwój kompetencji językowych;

6) sama przyjemność z brania książki do ręki, zwłaszcza, jeśli wydanie cechuje się dobrą jakością: dotyk okładki i papieru, zapach i tym podobne wrażenia;

7) dzięki zapoznawaniu się ze stylem innych pisarzy, rozwijam własny styl pisarski (czego, rzecz jasna, nie mógłbym osiągnąć, samemu nie pisząc), innymi słowy – uczę się od lepszych;

8) oderwanie się na chwilę od szarej rzeczywistości;

9) możliwość obcowania z dorobkiem filozoficznym ludzkiej cywilizacji, często zawartym w literaturze pięknej;

10) dobrze jest od czasu do czasu poczytać sobie tekst skłaniający do przemyśleń natury politycznej, społecznej, ekonomicznej, filozoficznej lub po prostu życiowej.

Ma się rozumieć, nie uważam za gorszych od siebie ludzi, którzy czytają mniej niż ja lub nie czytają w ogóle. Sam fakt, że lubię spędzać czas nad książką, w żaden sposób nie czyni mnie lepszym; ot, czytam, bo lubię z wymienionych wyżej powodów. Zaprezentowałem je, aby pokazać, że z kontaktu z literaturą można czerpać przyjemność. Bo na tym właśnie polega zachęcania do czytania – na promowaniu przyjemności.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor