Szlachetna Paczka i bieda

Zbliża się finał Szlachetnej Paczki, o czym trąbi telewizja TVN24. Chodzi oczywiście o akcję charytatywną, polegającą na przekazywaniu – zakupionych przez darczyńców, a dostarczonych przez wolontariuszy – darów rzeczowych potrzebującym, tzn. żyjącym w biedzie lub nędzy rodzinom lub osobom. W wydarzenie to angażują się różni celebryci: gwiazdy ekranu i piosenki, sportowcy, dziennikarze, nawet politycy.
Opinie o Szlachetnej Paczce są różne. Nie brak w społeczeństwie głosów, że dzięki tej akcji wielu ludzi uzyskało ogromną pomoc – co jest oczywiście nad wyraz pozytywne – ale są i oceny, wedle których tego typu pomaganie, tzn. poprzez typowanie beneficjentów i przekazywanie im darów, de facto stygmatyzuje te osoby. Nie chcę wnikać, jak jest w istocie, nie to jest tematem dzisiejszej notki; trudno jednakowoż nie zauważyć, że na Szlachetną Paczkę kubeł pomyj wylał sam jej pomysłodawca, ks. Stryczek – z jednej strony głosił konieczność pomocy biednym i rozkręcił służącą temu akcję, z drugiej gloryfikował patologie nieludzkiego systemu kapitalistycznego (skutkiem którego jest bieda właśnie), a jako pracodawca stosować miał mobbing.
Jakkolwiek jednakowoż oceniali będziemy Szlachetną Paczkę jako inicjatywę, stwierdzić trzeba, iż ma ona niepodważalną zasługę. A jest nią publikowany corocznie raport o biedzie (aktualny można znaleźć na stronie: https://szp.azureedge.net/upload/bieda2018/szlachetna-paczka-raport-o-biedzie-2018.pdf), choć określenie „raport o NĘDZY” byłoby znacznie właściwsze.
Oczywiście, te diagnozy społeczne siłą rzeczy są fragmentaryczne, tzn. nie oddają rzeczywistej skali biedy i nędzy w kapitalistycznej Polsce (osoby przeprowadzające badania nie wszędzie mogą dotrzeć), toteż czytając je, należy brać pod uwagę, iż sytuacja bytowa Polaków jest jeszcze gorsza. Nie można wszelako zarzucić tym badaniom nierzetelności, choćby dlatego, że przeprowadza się je po to, by wytypować ludzi potrzebujących pomocy (jak można dowiedzieć się ze strony Szlachetnej Paczki, pomaga ona „mądrze”, tzn. osobom zgłaszającym autentyczne potrzeby bytowe).
No i w tym roku mogliśmy się z owego raportu dowiedzieć, że:
1) osoby w co piątej rodzinie włączonej do Szlachetnej Paczki mają do dyspozycji 6 zł 70 gr na dzień… lub jeszcze mniej; średni miesięczny dochód w tychże familiach nie przekracza bowiem 200 zł (rzecz jasna po odliczeniu stałych kosztów utrzymania), podczas gdy według danych GUS-u czteroosobowa rodzina, by przeżyć przez miesiąc, potrzebuje minimum 1571 zł (a i to jest, moim zdaniem, liczba dwukrotnie zaniżona);
2) w mieszkaniach, gdzie nie ma łazienki, żyje 20 proc. rodzin włączonych do Szlachetnej Paczki… a przecież nie są to wszystkie takie (tzn. niedysponujące lokalem z łazienką) familie w (k)raju nad Wisłą;
3) ponad 1,2 mln dzieci (osób poniżej osiemnastego roku życia) zagrożonych jest ubóstwem lub wykluczeniem społecznym;
4) co najmniej 500 zł miesięcznie wydaje na leki 20 proc. rodzin włączonych do omawianej akcji, w których przynajmniej jedna osoba jest chora lub niepełnosprawna; a będzie jeszcze gorzej, wszak ceny leków też idą w górę;
5) tymczasem zasiłek pielęgnacyjny, przyznawany w celu częściowego pokrycia wydatków wynikających z konieczności zapewnienia opieki i pomocy dla innej osoby, niezdolnej do samodzielnej egzystencji, wynosi w cudownie ponoć się rozwijającej, „wstającej z kolan” Polsce 184 zł 42 gr miesięcznie – od 1 listopada, bo wtedy, na skutek lipcowych protestów w Sejmie, wzrósł o 31 zł 42 gr (wcześniej, przez dwanaście lat, jego kwota sięgała astronomicznych 153 zł)
6) kwota najczęściej wypłacanej kobietom emerytury wynosi 1065 zł (dane z marca 2018 r.); mężczyźni mają nieco lepiej, bo otrzymują świadczenie w wysokości najczęściej 2177 zł 80 gr;
7) spośród gospodarstw domowych, w których są dzieci, 9 proc. nie obchodzi uroczystości rodzinnych, takich jak urodziny – oczywiście dlatego, że nie mają na to pieniędzy; w co dziesiątym rodziców nie stać na opłacenie pociechom wycieczek szkolnych; natomiast dzieci z co czterdziestej rodziny nie mają zabawek, nowych ubranek czy przyborów szkolnych – rzecz jasna również z powodu nędzy.
Nie będę tutaj komentował tych danych. Sami się nad nimi zastanówcie i je oceńcie. Napiszę tylko, że ludzi, którzy się za przytoczonymi wyżej liczbami kryją, nie są – jak chce nam wcisnąć neoliberalna, prawicowa, kapitalistyczna propaganda – nierobami i nałogowcami, co sami są winni swojej nędzy. Nie, większość z nich to osoby ciężko pracujące, którym kapitalista nie płaci za harówę. Albo takie, które wpadły w pułapkę oszukańczych kredytów. Albo ludzie starsi, ciężko chorzy czy niepełnosprawni – w kapitalistycznej Polsce starość, ciężkie choroby i niepełnosprawność, mimo funkcjonowania rzekomo bezpłatnej opieki zdrowotnej, często oznaczają popadnięcie w nędzę, nierzadko skrajną.
Tak czy owak, dane te stanowić powinny wyrzut sumienia apologetów nieludzkiego systemu kapitalistycznego, ekonomistów i prawicowych polityków, którzy przyczynili się do tego, że system ów zaistniał w (k)raju nad Wisłą po 1989 roku. Oraz, ma się rozumieć, kapitalistów wyzyskujących proletariuszy.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor