Kapitalizm morduje planetę
Uczestnicy
katowickiego szczytu klimatycznego, podobnie zresztą jak wszystkich
innych tego typu wydarzeń, podkreślają skalę zniszczeń, jakich
człowiek dokonał w przyrodzie i w ogóle na Ziemi. Mówią dużo i
trafnie o zmianie klimatu, zanieczyszczeniach, eksploatacji surowców
naturalnych, rabunkowej wycince lasów, doprowadzaniu do wyginięcia
licznych gatunków zwierząt i roślin, itd. Mało jednakże pada
informacji, że przyczynami niszczenia naszej planety przez człowieka
W TAKIEJ SKALI są prywatna własność środków produkcji oraz
kapitalizm jako system. I bez ich likwidacji tudzież obalenia
niewiele się w tym względzie zmieni.
Człowiek
prawdopodobnie od początku istnienia swojego gatunku (a raczej
gatunków, bo długo było ich wiele, zaś współczesny Homo sapiens, jak
się okazuje, stanowi międzygatunkową genetyczną hybrydę, czy
raczej hybrydy, różne w zależności od rejonów globu) polował na
zwierzęta i ścinał drzewa, przed tysiącami lat nauczył się
wydobywać i obrabiać surowce. Przez tysiąclecia wszystko to działo
się wszelako w skali niezagrażającej planecie. Dopiero
uprzemysłowienie (które zaczęło się w XVII wieku, a najsilniej
rozwijało od stulecia XIX) i powstały równolegle z nim kapitalizm
– system ekonomiczny, w którym prym wiodą najpotężniejsi
prywatni właściciele środków produkcji, czyli posiadacze wielkich
koncernów, kierowani oczywiście żądzą maksymalizacji zysków –
odprowadził do tego, że ludzkość jęła niszczyć Ziemię.
To
bowiem żądza zysku właścicieli wielkich holdingów żywieniowych
doprowadziła do znaczącego ograniczenia liczebności całej masy
gatunków zwierząt i roślin, czy też do wyjałowienia ziemi pod
uprawy. To żądza zysku poskutkowała rabunkowym globalnym wyrębem
lasów. To żądza zysku doprowadziła do gigantycznego
zanieczyszczenia środowiska wywołanego przez przemysł. To żądza
zysku doprowadziła do zniszczeń spowodowanych przez rabunkową
eksploatację surowców. To dla zysku morduje się zwierzęta
hodowlane, bynajmniej nie tylko celem produkcji mięsa – takie na
przykład futra z lisów czy norek, bestialsko zabijanych na fermach,
są w obecnych czasach nikomu niepotrzebne. To dla zysków organizuje
się komercyjne polowania, safari i inne zbrodnicze imprezy. I tak
dalej…
Jasne,
ktoś może powiedzieć, że wdrażana jest społeczna
odpowiedzialność biznesu, także w sferze ochrony środowiska.
Łatwo też wskazać, iż przecież w coraz większym stopniu
wykorzystywane są odnawialne źródła energii. To oczywiście
prawda, i należy się z tego cieszyć. Ale nie czarujmy się;
odpowiedzialności społecznej biznesu w kwestiach ekologicznych by
nie było, gdyby nie nacisk społeczny, no i dalece nie wszystkie
przedsiębiorstwa ją stosują. Przerzucenie się na alternatywne
źródła energii przez poszczególne państwa również wynika ze
społecznego nacisku, a także z tego, że dotychczasowa gospodarka
energetyczna staje się coraz droższa.
Nadal
jednak istnieją potężne kapitalistyczne lobby (np. naftowe,
górnicze, związane z przemysłem drzewnym, farmaceutycznym, itd.),
które z pomocą wysługującym się im prawicowych polityków
usiłują nie dopuścić, by jakiekolwiek proekologiczne zmiany
zachodziły. W kapitalizmie bowiem (podobnie jak we wszystkich
systemach społeczno-ekonomicznych opartych o prywatną własność
środków produkcji) liczy się wyłącznie zysk kapitalistów. A ci,
jak mawiał Lenin, „sprzedadzą nawet sznur, na którym się ich
powiesi”. Czyli, chcąc uzyskać doraźny przypływ ogromnych
pieniędzy, gotowi są choćby na unicestwienie ziemskiego ekosystemu
czy wręcz całej planety; najwyżej, jeśli na naszym globie nie
będzie się dało dłużej egzystować, burżuje ewakuują się w
kosmos – ponoć taka opcja jest jak najbardziej serio rozważana.
Podporządkowanie
wszystkiego interesom garstki posiadaczy największych
przedsiębiorstw w zasadzie uniemożliwia na dłuższą metę
przeprowadzenie jakichkolwiek reform systemowych, w tym
proekologicznych; kapitaliści jako klasa panująca po prostu to
uniemożliwią, gdyż w przeciwnym wypadku dostaliby po kieszeni. Tu
nie ma miejsca na żadne kompromisy, chyba że takie, co będą
opłacały się samym kapitalistom.
Dlatego
bez zmiany logiki całego systemu gospodarczego, czyli bez obalenia
kapitalizmu i uspołecznienia – oczywiście w skali
ogólnoświatowej, bo w pojedynczych państwach jest to niemożliwe –
środków produkcji przy jednoczesnym przeorganizowaniu jej tak, by
służyła zaspokajaniu potrzeb poszczególnych społeczeństw (w tym
także tych związanych z czystym środowiskiem), nie da się wdrożyć
trwałych, skutecznych sposobów na ratowanie przyrody i Ziemi.
Gospodarka musi być podporządkowana ogółowi ludzkości, a nie
konkretnym jednostkom – właścicielom koncernów, kapitalistom.
Aby tak się stało, własność prywatną trzeba zlikwidować i
uspołecznić.
A
sami kapitaliści zrozumieć muszą, że ich interes się nie liczy.
Jeżeli bowiem dalej będzie zaspokajany, planetę Ziemię czeka
zagłada. I nas wszystkich razem z nią.
Komentarze
Prześlij komentarz