Posty

Fałszywa jedność

Niejaki Duda Andrzej, mylnie nazywany prezydentem Polski, zawetował ustawę przyznającą śląskiemu status języka regionalnego. Oczywiście jest to cios w kulturę Górnego Śląska i jej rozwój, co nie zmienia faktu, że walka trwa. Być może Sejm uchyli prezydenckie weto, choć bardziej prawdopodobne, że z ustawowym uznaniem języka śląskiego trzeba będzie czekać do kadencji nowego, oby tym razem prawdziwego, prezydenta. Nijakiej niespodzianki w tym wecie nie ma. Wszak Duda jest li tylko marionetką podskakującą na sznureczkach, za które pociąga Kaczyński Jarosław, ten zaś Ślązaków nieodmiennie dyskryminował. Pamiętacie „ukrytą opcję niemiecką” i inne bzdury? No właśnie… Warto z kolei zwrócić uwagę na uzasadnienie owej paskudnej decyzji pseudo-prezydenta. Otóż, jednym z „argumentów”, jakie podał, jak to, że gdyby rzeczony akt prawny wszedł w życie, śląskim śladem pójść by mogły pozostałe regiony Polski. Innymi słowy, górale, Małopolanie, Wielkopolanie, Mazowszanie, itd., zdaniem PiS-owców, t...

Nóż na granicy

Polskie (czytaj: działające w Polsce, w zdecydowanej wszak większości obcy to kapitał) media znów popadły w amok. Oto na granicy polsko-białoruskiej ranny został mundurowy. Nożem. Dźgnięty przez migranta/uchodźcę (poszczególne ośrodki masowego przekazu najczęściej mylą te dwa pojęcia; pytanie, czy przez ignorancję, czy ze złej woli). Po raz któryś z rzędu więc biją nas po oczach tytuły w stylu: „Hordy migrantów szturmują Polskę!” i inne brednie, których nie powstydziliby się Kaczyński czy Hitler. Nie tylko media mają używanie, polityczna prawica, zarówno umiarkowana, jak i skrajna, również. Tymczasem przypomnieć trzeba, że migranci, owszem, do Polski przyjeżdżają, nie przedzierając się wszelako przez wschodnią naszą rubież, lecz w zupełności legalnie korzystając z przejść granicznych. Najczęściej szukają pracy (ilu Turków pracuje na budowach, zaś Indusów w transporcie?), a nasze społeczeństwo z ich przybywania powinno się cieszyć. Przez granicę z Białorusią natomiast usiłują się d...

Tablica z podziękowaniem

Polskie drogi do najbezpieczniejszych nie należą. Przeciwnie, mimo zachodzącej z roku na rok poprawy, statystyki wypadków, w tym śmiertelnych, wciąż są wysokie na tle europejskim. Przyczyn ponurego owego stanu rzeczy jest wiele. Piratów drogowych nie brakuje, podobnie jak idiotów wsiadających w stanie nietrzeźwym za kierownicę. Piesi czy rowerzyści też częstokroć zapominają o ostrożności (niektórym wydaje się, że mogą przekroczyć jezdnię bez rozglądania się, rowerzyści jeżdżą pod prąd, nocą bez świateł ani odblasków, itd.; oczywiście nie dotyczy to wszystkich, ale dostatecznie wielu prosi się o kolizję z autem). Niejedna nawierzchnia pozostaje marnej jakości, a złe oznaczenie jest raczej regułą niż wyjątkiem. No i nie czarujmy się, niska zamożność większości spośród nas też robi swoje. Niby jesteśmy najbardziej zmotoryzowanym społeczeństwem Unii Europejskiej (serio!), lecz wynika to z daleko sięgających niedostatków komunikacji zbiorowej, a jeździmy w większości starymi wrakami, któ...

Po dobrej stronie

To, co dobre, dotarło wreszcie do Polski. Mowa o studenckich wystąpieniach w sprawie Palestyny, osoby uczestniczące w których domagają się zakończenia ludobójstwa i uwolnienia tego kraju. Na Uniwersytecie Warszawskim rozpoczęła się w miniony weekend akcja „Okupacja Dla Palestyny”; nazwa nawiązuje oczywiście do działań studentów najpierw z USA, a później innych państw zachodnich. Podobne demonstracje zorganizowali żacy z Uniwersytetu Jagiellońskiego. Wcześniej był list otwarty w sprawie niepromowania Izraela, popełniającego wszak straszliwą masową zbrodnię (wzbudził liczne kontrowersje). Rzecz jasna, nie jest tak, że dopiero teraz polskie społeczeństwo = a przynajmniej jego świadoma część – otworzyło oczy i przyłączyło się do wspierających Palestyńczyków działań przeprowadzanych na całym świecie. Odkąd w październiku ubiegłego roku Izrael rozpoczął krwawe swe dzieło, także w (k)raju nad Wisła trwały demonstracje pokojowe (tej w stolicy usiłował zakazać rzekomo demokratyczny prezyde...

Groźby za uznanie

Izraelskie ludobójstwo, popełniane na Palestyńczykach w Strefie Gazy, które zaczęło się w październiku ubiegłego roku, a tak naprawdę jest kolejną odsłoną terroru stosowanego od 1948 r., trwa bezustannie. Świat przestaje być na nie obojętny, o czym świadczą nie tylko coraz liczniejsze (również, z czego się cieszę, w Polsce) demonstracje pro-palestyńskie czy wystąpienia studentów domagających się zaprzestania zbrodni, ale też reakcje ONZ, Międzynarodowego Trybunału Karnego i kolejnych państw, nawet tych z Globalnej Północy, dotychczas generalnie wspierających Izrael. Jako pierwsza przywozicie zachowała się Republika Południowej Afryki, składając skargę do MTK na masowe zbrodnie popełniane przez faszystów izraelskich, następnie dyplomatyczne działania podejęło kilka krajów latynoamerykańskich… a potem już poszło. W ostatnich dniach Norwegia i Irlandia, a nieco wcześniej Hiszpania ogłosiły, że uznają państwo palestyńskie. Przedstawiciele ich władz potępili przy okazji masowe zbrodnie p...

Kosiarką ku zagładzie

Mamy suszę. Co prawda, przez Polskę przechodzą opady deszczu i burze, niemniej jakoś nie przypuszczam, aby przyniosły wymierną poprawę sytuacji hydrologicznej. Nie jest to bowiem jednorazowy problem; (k)raj nad Wisłą wysycha od dawna, ma mniej wód gruntowych niż taki na przykład Egipt. A katastrofa klimatyczna powoli dokłada swoje, mimo iż NA RAZIE nie w tak tragicznej skali, co w rejonach bliżej równika, gdzie życie ludzkie staje się w coraz mniejszym stopniu możliwe, na dalekiej Północy, gdzie z kolei topnieje wieczna zmarzlina, czy na biegunach, gdzie oczywiście topią się lodowce. Tak czy owak, mamy sucho, czyli jest niewesoło. Odbije się to na rolnictwie, cenach żywności, wody… W związku z suszą pojawiają się w mediach, od portali społecznościowych po telewizyjne prognozy pogody, apele, aby nie kosić trawników. A jeśli już, to nie do gołej ziemi. Mocno skoszoną trawę słońce bowiem wypali, co w dłuższej perspektywie czasowej przełożyć się może na pustynnienie, erozję gleby… n...

Krzyż zastępczy

I znów kroczy (k)raj nad Wisłą drogą krzyżową. Nie chodzi jednak o katolickie nabożeństwo wielkopostne, lecz o to, że po raz któryś w ciągu ostatnich minionych przeszło trzech dekad opinię publiczną ogarnęła debata na temat symboli religijnych, na czele oczywiście z krucyfiksami, w przestrzeni publicznej: urzędach, szkołach, szpitalach, itd. Dyskusje rozgrzewają media, fora internetowe oraz polityków, którzy mają zarąbistą okazję, by nabić sobie punktów przed zbliżającymi się wyborami do Europarlamentu. Z jednej strony padają argumenty, że krucyfiksów ani innej religijnej symboliki w miejscach publicznych zdecydowanie nie może być; powinny się one znajdować w świątyniach poszczególnych kultów, a jak ktoś chce, może sobie dekorować nimi ściany w swoim domu. Po stronie przeciwnej mnożą się deklarację, że „Krzyża ze ściany nie zdejmę”. Rację mają oczywiście wszyscy, którzy chcą świeckiej przestrzeni publicznej. Miejsce symboli religijnych rzeczywiście jest w świątyniach, kaplicach, i...