Posty

Nie zapominajmy o zbrodniach

Parlament Europejski przegłosował powołanie komisji śledczej do spraw Pegasusa. Przypominam, że chodzi o izraelski program szpiegujący, oficjalnie zaprojektowany do inwigilacji organizacji terrorystycznych, ale w Polsce kupiony przez PiS-owski nie-rząd w celu nielegalnego gromadzenia informacji o politykach opozycji. I bardzo dobrze, że taka komisja zacznie działać – oby sprawnie! – ponieważ rzecz całą należy wyjaśnić i naświetlić; tak, powinny się tym zająć organa unijne, bo na rzetelność polskich, przyznam szczerze, nie liczę. No właśnie, Pegasus i jego – na co wskazują wszelkie znaki na ziemi i niebie – nielegalne użycie przez klerofaszystów od Kaczyńskiego nie schodziło z medialnych czołówek. Teraz sprawą mało kto się w (k)raju nad Wisłą interesuje, wojna u naszych sąsiadów przysłoniła tę aferę oraz wiele innych przestępstw, zbrodni tudzież nieudolnych działań Bezprawia i Niesprawiedliwości. Toteż warto przypomnieć przynajmniej niektóre spośród nich. W dalszym ciągu każdego dni...

Zaburzenia prawicowca

Psychopatia to specyficzny rodzaj zaburzenia osobowości, jaki charakteryzuje się trzema szeroko rozumianymi wymiarami: 1) zakłamanym, aroganckim stylem funkcjonowania interpersonalnego; 2) poważnymi deficytami rozumienia, przeżywania oraz ekspresji emocji; 3) mocno zaznaczoną impulsywnością zachowania. Psychopata zatem nie potrafi zbudować prawidłowych relacji z innymi ludźmi, ci bowiem kompletnie go nie obchodzą. Będzie ich zatem wykorzystywał do własnych celów, oszukiwał, okradał, a czasem nawet i zabijał. Ani sam nie przeżywa w pogłębiony sposób emocji, ani nie potrafi wczuć się w emocje innych. Przykładowo, cierpienie ludzi bądź zwierząt wywołuje u niego obojętność… choć może też sprawiać radość. Nie pojmuje konsekwencji własnych zachowań, skutkiem czego nie umie zachować dyscypliny, popełnia czyny zabronione prawem – i to pomimo tego, że jest za nie karany – z premedytacją łamie normy zwyczajowe, sprowadzając tym samym nieszczęścia na siebie i otoczenie. Najczęściej działa imp...

Upadek patriarchatu

Dziś 8 Marca, czyli Międzynarodowy Dzień Kobiet. Święto wywodzące się z USA, lecz ustanowione w Danii (z okazji zjazdu II Międzynarodówki), obchodzone każdego roku. Ma ono jak najbardziej socjalistyczny oraz oczywiście feministyczny rodowód. Oprócz oddawania należnej czci czy też wyrazów zwyczajnej sympatii przedstawicielkom płci żeńskiej, ideą tego dnia jest przypominanie o prawach kobiet oraz konieczności walki z ich łamaniem (przy czym o prawa te należy się troszczyć zawsze, nie tylko w jeden dzień w roku). A to jest, niestety, powszechne na całym świecie. Wciąż w licznych państwach i regionach kobieta traktowana jest jako własność mężczyzny. Żony, siostry, córki nie mogą podejmować samodzielnych decyzji, a czasami wręcz wykonywać takich czynności jak wyjście z domu bez męża, brata, ojca. O ich życiu osobistym, ze szczególnym uwzględnieniem zawarcia związku małżeńskiego, decydują męscy „opiekunowie”. Przyznanie im praw wyborczych traktowane jest jako abstrakcja, a praw reprodukcyj...

Uczeń i mistrzowie

Dla wielu ludzi z całego świata potępiających – jak najbardziej słusznie – zbrodniczy imperializm USA i ich sojuszników z NATO oraz spoza niego, putinowska Rosja wydawać się mogła atrakcyjna jako tama dla niego. Wynikać to mogło z kilku czynników. Jednym było kojarzenie obecnego rosyjskiego państwa z ZSRR – który faktycznie oferował alternatywną wobec amerykańskiej wizję gospodarki i społeczeństwa. Inny stanowiło zapewne przekonanie, iż Putin, jako były oficer KGB, ma w sobie cokolwiek z komunisty. No i Moskwa wykazywała o wiele mniej agresji niż Stanu Zjednoczone; poza Czeczenią, Gruzją, wsparciem dla Serbów, zaangażowaniem w Syrii i obecnie Ukrainą nie prowadziła wojen, podczas gdy amerykańskie imperium od lat rujnuje cały Bliski Wschód, a wcześniej przyczyniło się chociażby do krwawej wojny w Jugosławii. Podejście takie było i jest mylne. Dzisiejsza Rosja nie ma, niestety, nic wspólnego ze Związkiem Radzieckim, który często jest potępiany przez jej prominentów z Władimirem Putinem ...

Kiedy proletariat zwycięża

W ostatnich dniach myślimy głównie o tragedii naszych wschodnich sąsiadów, u których rywalizacja imperializmów amerykańskiego i rosyjskiego doprowadziła do wybuchu wojny. A tymczasem w Polsce wydarzyły się nad wyraz pozytywne rzeczy z zakresu walki o prawa pracownicze, czyli o wolność i godność człowieka. Dobra wiadomość przyszła do nas kilka dni temu z Myślenic. Pracownicy tamtejszych zakładów Cooper Standard Automotive (amerykańska firma, która ma oddziały w tych państwach, gdzie zaleźć może tanią siłę roboczą) wywalczyli podwyżkę. Ich zarobki wzrosną od 2 do 2,50 zł za godzinę brutto, co miesięcznie przełoży się na kwoty do 420 zł. Poza tym, wysokość comiesięcznego dodatku za pranie odzieży roboczej zwiększy się z 60 zł do 110 zł. Spór zbiorowy w myślenickim Cooper Standard Automotive trwał od jakiegoś czasu, ale do strajku tam nie doszło. Zarząd bowiem poszedł po rozum do głowy i zdecydował się na zwiększenie płac robotnikom; pomogła nie tylko działalność związków zawodowych, al...

Życie droższe, życie tańsze

Wojna w Ukrainie, jak wszystkie inne konflikty zbrojne toczące się obecnie na świecie (a jest ich trochę), stanowi gigantyczną tragedię. Ale jak chyba żadna inna tego typu mordercza sytuacja, pokazała ona niesamowitą hipokryzję szeroko pojętego Zachodu, w tym Polski. Z jednej bowiem strony naprawdę pozytywnie zaskoczyła skala pomocy, jaką nasze (i nie tylko, jak sądzę), społeczeństwo udziela Ukrainie i Ukraińcom. Przekazywanie darów rzeczowych i pieniędzy, przewożenie osób i przyjmowanie ich pod dach, ewakuacja zwierząt… To wszystko jest bardzo piękne, a dla osób, które uskuteczniają tego typu działania, żywię gigantyczny szacunek. Podobnie oczywiście, jak dla ludzi, którzy nieśli i nadal niosą – często narażając wolność oraz zdrowie – pomoc dla uchodźców na granicy polsko-białoruskiej, gdzie PiS-owska zbrodnia nadal trwa. Ano właśnie, i tu dochodzimy jednego z elementów drugiej strony, tej znacznie bardziej ponurej, czyli ujawnienia pokładów rasizmu na szeroko pojętym Zachodzie, do...

Informacje z wojny

Czytałem kiedyś – w jednym z felietonów Piotra Jastrzębskiego, jakie swego czasu zamieszczał Dziennik Trybuna – jak tworzy się wiadomości z wojen. Podejrzewam, że ta w Ukrainie nie zalicza się pod tym względem do wyjątków. Otóż z grubsza wygląda to tak: Strona biorąca udział w konflikcie – ewentualnie siły pokojowe, gdy jest on już zakończony lub zmierza ku końcowi – biorą zagranicznego(ą) dziennikarza/dziennikarkę, wkładają mu/jej hełm na głowę i odziewają w kamizelkę kuloodporną, by – koniecznie w asyście uzbrojonych po zęby żołnierzy – wysłać jego/ją w region, gdzie akurat żadne walki się nie toczą i jest mało prawdopodobne, żeby z chwili na chwilę się one rozpoczęły. Dzielni wojacy otaczają pierwszego napotkanego człowieka (może to być zwykły przychodzień, wędkarz łowiący sobie rybkę lub ktokolwiek inny), po czym przedstawiciel(ka) światowych mediów zadaje mu pytania, rzecz jasna te, które zadać kazało szefostwo (narzucone przez daną stronę konfliktu, a przynajmniej uzgodnione ...