Posty

Na lodzie

Dziś odejdziemy od polityki, religii, mediów, systemów ekonomiczno-społecznych i innych tego typu zagadnień. Chciałbym bowiem poruszyć temat, który mnie ostatnio frapuje. Otóż, zaczęła się nam zima, przynajmniej we wschodnich i południowych regionach Polski, czyli m. in. tam, gdzie mieszkam. Jedni za nią tęsknili, inni nie. Tak czy owak, pada śnieg, temperatura utrzymuje się poniżej zera stopni Celsjusza („Jak jest zima, to musi być zimno. Takie jest odwieczne prawo natury”), chodniki i jezdnie są oblodzone. Już od kilku ładnych miesięcy, mimo iż październik, listopad oraz grudzień do nazbyt mroźnych ani śnieżnych nie należały, ludzie zamarzają na śmierć. Głównie oczywiście bezdomni; w tym miejscu warto powtórzyć, iż bezdomność – w poprzednim ustroju, czyli technokracji biurokratycznej, stanowiąca zjawisko marginalne, przynajmniej, odkąd kraj podniesiony został z ruin pozostawionych przez II wojnę światową – w obecnej skali to ponury skutek nieludzkiego systemu kapitalistycznego:...

Pasienie się na tragedii

Przyznam szczerze, że po raz kolejny odczuwam ogromny niesmak, wywołany i przez media, i przez niektórych polityków, a raczej politykierów. A w zasadzie, nie tyle nawet niesmak, ile wręcz obrzydzenie, bo trudno bez tego właśnie odczucia spoglądać, jak media i politykierzy pasą się na tragedii. Jak wszyscy wiemy, w pożarze koszalińskiego escape roomu zginęło pięć nastolatek, które bawiąc się tam, celebrowały urodziny jednej z nich. Ucierpiał również pracownik, który miał pieczę nad tamtym miejscem. Dokładne przyczyny tragedii nie są jeszcze znane; najprawdopodobniej pożar wywołała butla z gazem. Rzecz jasna, stała się rzecz straszna, rodzinom ofiar należy się współczucie, samym zaś ofiarom – pamięć. Wymiar nieszczęścia jest tym większy, że śmierć poniosły osoby bardzo młode. Niestety, od samego początku sprawa znalazła się na celowniku mediów (w odróżnieniu od chociażby częstych pożarów pustostanów, podczas których również giną ludzie); dziennikarze na bieżąco relacjonują, ko...

Przymus propinacyjny

Dziś zajmiemy się historią Polski, a raczej pewnym faktem, o którym w szkołach nie uczą, a i eksperci w programach popularnonaukowych poświęconych naszym dziejom mówią niewiele, czyli przymusem propinacyjnym. O ile bowiem z lekcji historii w miarę dobrze wiemy, co to była pańszczyzna – niewolnicza, darmowa praca chłopów na rzecz panów-właścicieli ziemi, czyli szlachty, magnaterii i kleru (ten ostatni w analizach pańszczyzny z przyczyn ideologicznych często bywa pomijany), wymiar której od czasów Zygmunta Starego stale wzrastał, o tyle znacznie rzadziej informowani jesteśmy o tym, że pańszczyznę znieśli – czyli dali wolność polskiemu społeczeństwu! – zaborcy: najpierw etapami Prusacy, potem Austriacy, na koniec zaś Rosjanie. A już prawie żadnych informacji nie ma, że pańszczyźniana niewola nie ograniczała się tylko do harówy na pańskim/księżym polu, lecz miała jeszcze jeden element. Otóż, chłop pańszczyźniany miał OBOWIĄZEK (niewykonanie którego groziło karami cielesnymi, czyl...

System tandety

W szafce stoi młynek do kawy. Nie wiem, w którym konkretnie roku został wyprodukowany, ale na pewno w okresie PRL-u, może w latach 80., może w 70. I działa! Z kolei w garażu mam jeszcze radziecki prostownik – też działa, żadnych awarii. Podobnie rzecz się ma z odkurzaczem „jamnikiem”, używanym głównie do odkurzania auta. Tymczasem czajnik elektryczny, wyprodukowany już za kapitalizmu (przez polską firmę, choć w Chinach) działał niecałe dwa lata i radośnie sobie padł tuż przed Świętami. Zastanawiam się, czy kupić nowy, czy gotować na gazie. Trwałość produktów elektrycznych i elektronicznych w ogóle jest bardzo niska, podobnie jak np. nadwozi samochodowych. Bardzo tandetne są elementy wykończenia wnętrza domowego, takie jak rolety do okien. W ogóle trwałość praktycznie wszystkiego z roku na rok się pogarsza – i chodzi mi tu o fabrycznie nowe rzeczy, wprowadzane na rynek. Kapitalizm jako system doprowadził do tego, że jesteśmy zalewani tandetnymi, nisko-trwałymi produktami, nad...

Ułatwić życie sadystom

Nowy rok się nam zaczął i od razu mamy złe wiadomości. Skrajnie konserwatywna (czyli pod względem intelektualnym tkwiąca w głębokiej i ciemnej jaskini) władza Bezprawia i Niesprawiedliwości chce zafundować części obywateli – a zwłaszcza obywatelek – (k)raju nad Wisłą nowy koszmar. Oto Ministerstwo Rodziny (aczkolwiek w tym kontekście nazwa ta brzmi tyleż szyderczo, co niesmacznie), Pracy i Polityki Społecznej przygotowało projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie. Z miejsca wzburzył on środowiska feministyczne i grono co światlejszych obywateli; wzburzenie to, jak najbardziej słuszne, można obserwować chociażby na łamach portali społecznościowych, a i niniejsza notka jest jego wyrazem. Proponowane bowiem przez rząd zmiany wyglądają jak wyjęte ze snu psychopaty i sadysty, a już na pewno posłużą właśnie psychopatom i sadystom znęcającym się nad swoimi familiami i zmieniającym życie najbliższych osób w piekło na ziemi. Mianowicie, z definicji przemocy...

Na rok 2019

Już jutro zacznie się nam nowy rok – 2019 wedle rachuby chrześcijańskiej (choć pamiętać trzeba, że Jezus Chrystus narodził się w 6 lub 7 roku p.n.e.), 1397 od Hidżry. Licząc od początku istnienia naszej planety, czort jeden wie, który dokładnie; może kiedyś naukowcy obliczą do do minuty i sekundy, czego im w sumie życzę. Tak czy owak, z tej okazji, składam Wam wszystkim, Drogie Czytelniczki i Drodzy Czytelnicy mojego bloga, najserdeczniejsze życzenia. Przede wszystkim życzę Wam, aby ten Nowy Rok okazał się pod każdym względem lepszy niż mijający: żebyśmy byli zdrowi, spokojniejsi i bogatsi. Mam nadzieję, że niczego Wam nie zabraknie, że przeżyjecie najbliższe dwanaście miesięcy w szczęściu i spokoju, i będziecie odnosili same sukcesy na obszarze zarówno zawodowym, jak też prywatnym. Wszystkim Polkom i Polakom życzę, aby nasz kraj przez ten rok stał się wreszcie miejscem NORMALNYM pod względem politycznym, prawnym i ustrojowym. Ażebyśmy potrafili wybrać mądrych, odpowiedz...

O biskupie Tadeuszu

Wczoraj w wieku lat zaledwie osiemdziesięciu czterech zmarł Tadeusz Pieronek. Jeden z najbardziej znanych polskich hierarchów Kościoła katolickiego, nadto specjalista od prawa kanonicznego, profesor nauk prawnych. W latach 1992-1998 pełnił funkcję biskupa pomocniczego sosnowieckiego, pomiędzy 1993 a 1998 rokiem był również sekretarzem generalnym Konferencji Episkopatu Polski, natomiast w latach 1998-2004 zasiadał w fotelu rektora Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie. Jak to zwykle bywa, gdy umiera znana osobistość, człowiek zasłużony, media wychwalają go pod niebiosa. I tak, we wczorajszych relacjach na antenie TVN24 dominowały opinie, jaki to biskup Tadeusz Pieronek był fajny, ile dobrego zrobił dla Kościoła i Polski, itd. I tak, nie da się zaprzeczyć, że zmarły hierarcha na tle większości polskiego Episkopatu oraz duchowieństwa rzeczywiście, pod niektórymi przynajmniej względami, wyróżniał się nader pozytywnie. Przede wszystkim, nie tylko nie krył, że potrafił myśleć...