Szymon Hołownia i uchodźcy
Wczoraj w mojej miejscowości odbyło się, w ramach projektu prowadzonego przez lokalną bibliotekę, spotkanie z Szymonem Hołownią. Oczywiście wybrałem się na nie, nie tylko dlatego, że chciałem zobaczyć na żywo znanego człowieka i dowiedzieć się, co ma do powiedzenia, ale przede wszystkim z tego powodu, iż pan Hołownia należy do grona publicystów, jakich naprawdę szanuję. Jest to człowiek o gigantycznej wiedzy, wielkiej wrażliwości społecznej, robi dużo dobrego dla Afryki i Afrykanów, no i pozostaje jednym z ostatnich chrześcijan w Polsce. Dowodem na tę ostatnią tezę jest to, co podczas wczorajszego spotkania mówił o uchodźcach. Pozostaje on mianowicie zwolennikiem przyjmowania ich w Polsce (z czym się w stu procentach zgadzam), podobał mu się – niestety niezrealizowany – pomysł, by jedna parafia przyjęła jedną rodzinę uchodźców, kpił również (jak najbardziej trafnie) z propagandowego prawicowego przekazu, jakoby „pięćdziesiąt dzieci miało przymusowo zislamizować trzydziestoośmiom...