Posty

Szymon Hołownia i uchodźcy

Wczoraj w mojej miejscowości odbyło się, w ramach projektu prowadzonego przez lokalną bibliotekę, spotkanie z Szymonem Hołownią. Oczywiście wybrałem się na nie, nie tylko dlatego, że chciałem zobaczyć na żywo znanego człowieka i dowiedzieć się, co ma do powiedzenia, ale przede wszystkim z tego powodu, iż pan Hołownia należy do grona publicystów, jakich naprawdę szanuję. Jest to człowiek o gigantycznej wiedzy, wielkiej wrażliwości społecznej, robi dużo dobrego dla Afryki i Afrykanów, no i pozostaje jednym z ostatnich chrześcijan w Polsce. Dowodem na tę ostatnią tezę jest to, co podczas wczorajszego spotkania mówił o uchodźcach. Pozostaje on mianowicie zwolennikiem przyjmowania ich w Polsce (z czym się w stu procentach zgadzam), podobał mu się – niestety niezrealizowany – pomysł, by jedna parafia przyjęła jedną rodzinę uchodźców, kpił również (jak najbardziej trafnie) z propagandowego prawicowego przekazu, jakoby „pięćdziesiąt dzieci miało przymusowo zislamizować trzydziestoośmiom...

Gminne M i SLD

Jedną z licznych patologii kapitalistycznej Polski jest problem mieszkaniowy. Z jednej bowiem strony na mieszkańca (k)raju nad Wisłą przypada jeden z najmniejszych w Unii Europejskiej metrażów, a polskie lokale są przepełnione. Z drugiej, mamy ogromny nawis mieszkaniowy, czyli na rynku jest masa pustych lokali, których nikt nie chce lub, częściej, nie może kupić. Jest to skutek tego, że po 1989 roku, czyli od restauracji w Polsce nieludzkiego systemu kapitalistycznego w barbarzyńskiej, neoliberalnej wersji, nie powstała żadna ogólnopaństwowa strategia rozwoju mieszkalnictwa; prawicowe, postsolidarnościowe rządy wycofały się się z tego sektora, naiwnie licząc, iż problemy mieszkaniowe Polaków rozwiążą samorząd gminny i tzw. „wolny rynek” (a kiedy w latach 1993-97 i 2001-05 akurat rządził SLD, budżet i gospodarka były w tak fatalnym stanie, na skutek rządów prawicy oczywiście, że wielu kwestii społecznych rozwiązać się po prostu nie dało). Brak takiej strategii spowodował, iż nie ...

Jak PiS życiu zagraża

Kampania wyborcza – czy to parlamentarna, czy to europarlamentarna, czy to prezydencka, czy wreszcie samorządowa – rządzi się swoimi prawami. Kandydaci na takie czy inne wybieralne stanowiska zasypują nas, wyborców, obietnicami, piętnują błędy poprzedników i konkurentów, chwalą się na wyrost, niektórzy łżą w żywe oczy (premier Morawiecki i prezes Kaczyński, żeby daleko nie szukać). Czasem, zwłaszcza przed wyborami samorządowymi, aby pokazać, jacy to są aktywni, rozpoczną bezsensowny remont dobrej drogi… Cóż, różne są metody pozyskania naszych jakże cennych głosów, jedne bardziej, inne mniej moralne. Stosowanie kłamstw i półprawd moralne, rzecz jasna, nie jest, zaś opowiadanie przez polityków bzdur urąga inteligencji obywateli-wyborców. Jednakże, jakkolwiek są to patologie, których bronić się nie da, jakoś tam mieszczą się one w dość ponurym standardzie… przynajmniej do momentu, kiedy kampanijne manipulacje nie zagrożą czyjemuś zdrowiu i życiu. A raczej nie tyle same manipulacje,...

Bez dojazdu

Kampania przed wyborami samorządowymi rozkręca się. Media głównego nurtu skoncentrowane są na aferach i tym, który polityk którego załatwił, tymczasem ważne sprawy są przez dziennikarzy oraz publicystów, a zwłaszcza redaktorów naczelnych kompletnie ignorowane. Zwłaszcza takie, które w kampanii samorządowej powinny być wśród głównych tematów. Jak choćby transport publiczny. W kapitalistycznej Polsce jest z nim, delikatnie i łagodnie rzecz ujmując, niewesoło, przy czym sytuacja pogorszyła się mocno w ostatnich latach. Aż 13 mln Polaków żyje bez dostępu do jakiejkolwiek komunikacji publicznej lub przez ich miejscowość przejeżdża tylko jeden autobus dziennie. Ci z jednym autobusem i tak mają relatywnie nieźle, bo według danych Instytutu Spraw Obywatelskich, aż do 20 proc. wsi nie dociera ŻADEN transport; ich mieszkańcy, jeśli sami nie jeżdżą samochodami lub nie ma ich kto podwieźć, są częstokroć dosłownie odcięci do świata, co w największym stopniu dotyka oczywiście dzieci i osób sta...

Ryż od prawicowca

No i mamy nową aferę taśmową. Wyciekły nagrania, na których występuje niejaki Morawiecki Mateusz, znany skądinąd. Na jednym z nich mówi on tak: „Trzeba słuchać ludu. Obiecać im, czego oczekują. Wygaszać ich oczekiwania. Mają zap...ć (cenzura moja – W. K.) za miskę ryżu”. Taki oto plan podporządkowania Polaków wysnuł… No właśnie. Nagrania pochodzą sprzed kilku lat, z czasów, kiedy Mateusz Morawiecki nie był jeszcze PiS-owskim wicepremierem, premierem ani w ogóle PiS-owcem, lecz banksterskim doradcą rządu Platformy (anty)Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa niezbyt Ludowego. Ale to w sumie nieważne, i to bynajmniej nie tylko dlatego, że PiS i PO pod względem ideologicznym są nader podobne (ostatnio trochę się w tej kwestii zmienia, gdyż PiS do swej ideologii i programu wciąga coraz więcej elementów nacjonalistycznych i czysto faszystowskich, których u Platformy, na szczęście, nie ma) – czyli są prawicą, bezkrytycznie akceptującą kapitalizm i nierozerwalnie z nim związane, wysoce n...

Kruszejący fundament

Trzeba albo kompletnie nie interesować się polityką, albo żyć w PiS-owski Matriksie kłamstw i głupoty, by nie dostrzec, że niemiłościwie nam panujące Bezprawie i Niesprawiedliwość buduje w Polsce coraz brutalniejszą dyktaturę. A każda dyktatura implikuje powstanie państwa policyjnego, czyli takiego, którego władza polityczna i administracja biorą na siebie rolę policjanta, nie takiego jednak, co ludzi chroni i im pomaga, lecz takiego, który karze i represjonuje. (K)raju nad Wisłą pod nieświatłymi rządami PiS-u również to dotyczy, choć gwoli ścisłości i uczciwości dodać należy, że Platforma (anty)Obywatelska do spółki z Polskim Stronnictwem niezbyt Ludowym także tworzyły państwo policyjne, a nawet policyjne samorządy – przy użyciu licznych fotoradarów, ustawianych tak, aby zafałszować pomiary prędkości i zedrzeć z kierowców jak najwyższe mandaty. Kończąc jednak dygresję, zauważyć trzeba, iż żadna dyktatura nie będzie mogła skutecznie funkcjonować bez rozbudowanego aparatu represj...

Głupstwa przedwyborcze

Wybory samorządowe zbliżają się wielkimi krokami. A że ich stawka w tym roku jest bodaj najwyższa w historii III RP i bynajmniej nie ogranicza się do tego, czy wybierzemy kandydata obiecującego nowe drogi, czy tego, co chce budować basen, politycy i politykierzy robią, co mogą, by pozyskać nasze głosy. I tak, stojący na czele rządu Jarosława Kaczyńskiego bankster jeździ po całej Polsce (zupełnie, jakby kampania samorządowa pomyliła się mu z parlamentarną, w którą premier, owszem, powinien się zaangażować), podczas ustawionych „wizyt gospodarczych” obiecując gruszki na wierzbie za ciężkie miliardy; skąd te pieniądze zamierza wziąć, tego oczywiście nie precyzuje. Sam Wódz Jarosław też się zresztą uaktywnił i ruszył w podróże po (k)raju nad Wisłą (kolanko już nie boli?), z tym, że on nie tylko składa obietnice bez pokrycia, ale też obraża nas wszystkich. Kampania prowadzona przez Bezprawie i Niesprawiedliwość jest brudna i nieuczciwa, mało też jest w niej tematów stricte samor...