Pomysły pana oderwanego
Co się dzieje, kiedy prawicowiec postsolidarnościowy, który za czasów swoich rządów olewał kwestie społeczne i ciął niczym brzytwa szczątkowe świadczenia socjalne, postanawia, dążąc do odzyskania władzy, uderzyć w ugrupowanie nie-rządzące (Bezprawie i Niesprawiedliwość), a zwłaszcza w realnie opozycyjną konkurencję (w postaci, rzecz jasna, Lewicy)? Ano, sypie pomysłami, które trudno uznać za szczęśliwe. Tak oto Donald Tusk – bo o niego chodzi, jak się z pewnością domyśliliście – jeździ od pewnego czasu po Polsce, spotykając się z wyborcami. Nic w tym dziwnego ani złego. Gorzej wypada to, co mówi. Niedawno w Grudziądzu powtórzył niemający pokrycia w rzeczywistości mit, jakoby „socjal zniechęcał do pracy”, po czym zaczął sypać obietnicami… o charakterze jak najbardziej socjalnym. Posługuje się przy tym hasłami ukradzionymi Lewicy (jak wiemy, to ją pan Tusk uważa za głównego wroga, którego chciałby wyeliminować ze sceny politycznej lub doprowadzić do wchłonięcia przez PO). A to postuluj...