Posty

Czerwony dywan

Bezprawie i Niesprawiedliwość radośnie nam niszczy Polskę i, co budzi zgrozę, ma spore szanse wygrać tegoroczne wybory (inna bajka, że nawet, gdyby zwycięstwo odniosła KO, to z Donaldem Tuskiem na czele niewiele zmieni się na lepsze, sporo może być za to zmian na jeszcze gorsze). Warto się zastanowić, kto otworzył PiS-owi drogę do władzy. I nie chodzi mi tu o zmanipulowanych wyznawców tej mafii/sekty, lecz o polityków, którzy rozścielili przed PiS-owcami czerwony dywan. A zatem trochę historii. Bliźniacy Lech i Jarosław Kaczyńscy – ten drugi był założycielem Porozumienia Centrum, a później Bezprawia i Niesprawiedliwości – politycznie wyrośli przy Lechu Wałęsie. Kiedy ten został prezydentem, szybko się z nim pokłócili, pan Wałęsa bowiem nie chciał być ich marionetką. Obrazili się na niego, trzaskali mu drzwiami, z tego, co się orientuję, palili nawet jego kukły; próby zawarcia porozumienia nie udawały się, a Lech Wałęsa i Jarosław Kaczyński do dziś skaczą sobie do oczu. Na początku la...

Pomysły konserw

Wczoraj było o nieszczęśliwym (i na dłuższą metę szkodliwym, także, jeśli chodzi o ewentualne odsunięcie PiS-u od władzy) pomyśle Donalda Tuska, polegającym na dosypywaniu publicznych, czyli naszych pieniędzy banksterom pod pozorem prowadzenia polityki mieszkaniowej. A dziś skupimy się na tym, co wydumali dwaj inni konserwatywni politycy z rzekomej „opozycji”. Chodzi o pana Hołownię Szymona, lidera Polski 2050, oraz pana Kosiniaka-Kamysza Władysława, przewodniczącego Polskiego Stronnictwa (niezbyt) Ludowego. Jak wiemy, obie te partie w nadchodzących wyborach mają stworzyć wspólną listę do Sejmu. Poczynili też, jak się okazuje, pewne uzgodnienia… hm… programowe, gdyż oznajmili, iż w pierwszych stu dniach po wyborach będą chcieli przeprowadzić referendum w sprawie aborcji. Pomysł ów, jak łatwo się domyślić, nie przypadł do gustu ani Lewicy, ani działaczkom i działaczom na rzecz praw kobiet oraz w ogóle praw człowieka. Z miejsca padł argument, słuszny zresztą, że o tym, czy przerwać ci...

Dosypać banksterom

Swego czasu partia Razem rzuciła hasło: „Mieszkanie prawem, nie towarem!”. Jest ono rzecz jasna stuprocentowo słuszne. Jako swój postulat wykorzystała je Lewica (czyli Nowa Lewica plus Razem). A od niej ukradła je Platforma Obywatelska z panem Tuskiem Donaldem na czele, oczywiście celem zmanipulowania, oszukania i pozyskania lewicowego elektoratu. No i zaprezentował ostatnio były premier szumny projekt rzekomo mieszkaniowy swojej partii, mający być propozycją zwłaszcza dla młodych ludzi, mających trudności z dachem nad głową. Chce oto pan Tusk wraz z PO, by oprocentowanie kredytu hipotecznego dla młodych ludzi wynosiło 0 proc. Oczywiście dzięki temu jego raty powinny nieco stanieć. Na pierwszy rzut oka pomysł ów wydaje się fajny… ale im dalej w bagno, tym bardziej grząsko. Z jednej strony oprocentowanie kredytów hipotecznych w Polsce faktycznie jest horrendalne, najwyższe w Unii Europejskiej, i trzeba coś z tym fantem zrobić. Wymaga to jednak rozwiązań systemowych, takich jak dob...

Oby słuszna droga

Dziś będzie coś pozytywnego. Otóż, Nowa Lewica (powstała z połączenia SLD i Wiosny, przypominam), Razem, Unia Pracy i Polska Partia Socjalistyczna podpisały wczoraj porozumienie o współpracy w wyborach. Nie jest to lista zamknięta, bowiem liderzy tych ugrupowań zapraszają inne środowiska lewicowe, organizacje pozarządowe oraz związki zawodowe. Co do PPS-u, mamy tu najwyraźniej do czynienia z powrotem tejże – najstarszej spośród działających w Polsce i mogących się pochwalić nader chlubną historią – partii na lewicowe łono, po jej paskudnym dość flircie z PO. Wszystko zatem wskazuje, że formacje opozycyjne (realnie bądź pozornie; Konfederacji oczywiście nie wliczam) wystartują z trzech list: konserwatywnej z liberalnymi elementami Koalicji Obywatelskiej, klerykalnej PSL-Polska 2050 i lewicowej. Swój głos zamierzam oddać (jeśli, rzecz jasna, dożyję do wyborów) na tę ostatnią. Pomysł wspólnej opozycyjnej (czy aby na pewno, panie Donaldzie?) listy, jak się wydaje, ostatecznie upadł, ...

Świadomość pokolenia Z

Według kapitalistycznej propagandy, młode pokolenia – zarówno w Polsce, jak i w innych państwach, gdzie nieludzki ów system zatriumfował – mają być „leniwe” oraz „roszczeniowe”. Rzekomo „nie chce im się pracować”, a kiedy już podejmują zatrudnienie, to „oczekują nie wiadomo czego”, z pozwalającym się utrzymać zarobkiem na czele. Rzecz jasna, są to utyskiwania pazernych, kapitalistycznych wyzyskiwaczy – wygłaszane z reguły ustami medialnych tudzież pseudo-naukowych propagandystów – którzy chcieliby mieć półdarmową siłę roboczą, jaką można dowolnie eksploatować, bez liczenia się z jakże prostym i (wydawałoby się) oczywistym faktem, że człowiek pracuje nie dla samej pracy, lecz celem zdobycia środków na utrzymanie. Najmocniej od kapitalistów i ich propagandowych marionetek dostaje się pokoleniu Z, urodzonemu w latach 1995-2009, nazywanemu Millenialsami lub generacją internetu. Chodzi o ludzi, który dopiero co weszli, właśnie wchodzą lub szykują się do wejścia na rynek pracy, rozpoczynaj...

Kiedy koniec wojny?

Równo rok temu rosyjskie wojska wkroczyły do Ukrainy, rozpoczynając kolejną fazę wojny trwającej od aneksji Krymu. Przez lata miała ona charakter konfliktu domowego, pomiędzy władzami w Kijowie a separatystycznymi (nie bez racji, biorąc pod uwagę, że po Majdanie ukraińska polityka wewnętrzna przybierała coraz bardziej nacjonalistyczny, banderowski charakter) Doniecką i Ługańską Republiką Ludową, które Rosja wspierała, również militarnie. Rozpoczęte 24 lutego 2022 roku działania wojenne miały oficjalnie na celu denazyfikację Ukrainy (później podawano inne uzasadnienia), choć car Putin żywił oczywiście plany jej podboju i uczynienia z niej państewka satelickiego. Był to efekt coraz mocniejszego rozpychania się nad Dnieprem imperialistów amerykańskich, którzy nie tylko chcieli skolonizować tamtejszy rynek, ale i rozmieścić uzbrojenie bezpośrednio zagrażające terytorium rosyjskiemu. Z kolei Rosjanie uważają Ukrainę za swoją strefę wpływów, a nawet część terytorium od połowy XVII wieku (U...

Streamingowy wyzysk

Oho! Kolejna odsłona konfliktu klasowego na linii praca-kapitał w Polsce. Tym razem chodzi o artystów filmowych i platformy streamingowe oraz wspierający je rząd. Przedmiotem sporu są rzecz jasna pieniądze, wynagrodzenie za pracę w postaci tantiem. Jak wiemy, kapitaliści – w tym oczywiście właściciele wielkich korporacji, do których należą platformy streamingowe – czerpią swoje zyski z wyzyskiwania siły roboczej. Czyli z płacenia pracownikom jak najmniej. Im praca tańsza, tym zysk kapitalistycznego wyzyskiwacza większy. Jeśli może komuś za robotę nie zapłacić, to korzysta z okazji i nie płaci. A właśnie takie złodziejskie działanie posiadaczom platform streamingowych umożliwia luka w polskim prawie. Otóż, artykuł 70 Ustawy o Prawach Autorskich i Prawach Pokrewnych stanowi, że tantiemy – za pośrednictwem organizacji zarządzania zbiorowego – trafić mają do współtwórców dzieła audiowizualnego (producenci, reżyserzy, scenarzyści, operatorzy i kompozytorzy, ale też mogą to być inni arty...