Posty

Pomysły pana oderwanego

Co się dzieje, kiedy prawicowiec postsolidarnościowy, który za czasów swoich rządów olewał kwestie społeczne i ciął niczym brzytwa szczątkowe świadczenia socjalne, postanawia, dążąc do odzyskania władzy, uderzyć w ugrupowanie nie-rządzące (Bezprawie i Niesprawiedliwość), a zwłaszcza w realnie opozycyjną konkurencję (w postaci, rzecz jasna, Lewicy)? Ano, sypie pomysłami, które trudno uznać za szczęśliwe. Tak oto Donald Tusk – bo o niego chodzi, jak się z pewnością domyśliliście – jeździ od pewnego czasu po Polsce, spotykając się z wyborcami. Nic w tym dziwnego ani złego. Gorzej wypada to, co mówi. Niedawno w Grudziądzu powtórzył niemający pokrycia w rzeczywistości mit, jakoby „socjal zniechęcał do pracy”, po czym zaczął sypać obietnicami… o charakterze jak najbardziej socjalnym. Posługuje się przy tym hasłami ukradzionymi Lewicy (jak wiemy, to ją pan Tusk uważa za głównego wroga, którego chciałby wyeliminować ze sceny politycznej lub doprowadzić do wchłonięcia przez PO). A to postuluj...

Bój o romans z hitlerowcami

Po nie-PiS-owskiej stronie sceny politycznej narasta zaniepokojenie. Oto sondaże pokazały, że zwiększyło się poparcie dla neonazistowskiej Konfederacji, ugrupowania powstałego na bazie kilku skrajnie prawicowych, moralnie oraz intelektualnie zdegenerowanych partyjek, członkowie których sytuują się bardzo daleko poza ludzką cywilizacją, a może i naszym gatunkiem. Ma program skrajnie antydemokratyczny (kwestionuje między innymi prawa człowieka), antyeuropejski, fanatycznie katolicki, jak również prokapitalistyczny do granic możliwości. Mówiąc krótko, Konfederaci, zwani też Konfiarzami, chcieliby w (k)raju nad Wisłą wdrożyć zbrodnicze rozwiązania w stylu Benita Mussoliniego, Francisco Franco, Adolfa Hitlera, Augusta Pinocheta, junty argentyńskiej, itd. Czyli po prostu zradykalizować procesy, jakie prawica postsolidarnościowa przeprowadza od 1989 roku, co wzbogaciliby ci hitlerowcy o wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej. Tak naprawdę, konfederacka wizja naszego kraju (o czym kiedyś j...

Króliczek w lśniącym opakowaniu

W kapitalizmie wszystko ulega komercjalizacji, religia też. I nie chodzi nawet o to, że zyski czerpią z niej związki wyznaniowe; one wszak przez cały okres swego istnienia zarabiały na ludzkiej religijności, jednostkowej oraz zbiorowej, często odgórnie wpojonej (tu pragnę zauważyć, iż wiara i religijność to dwie różne rzeczy, ale to temat na odrębną analizę filozoficzną). W kapitalizmie na religiach, a raczej powiązanej z nimi ornamentyce tudzież symbolice – nierzadko na siłę dorobionej, tak jak św. Mikołaj do Bożego Narodzenia – trzepie kasiorę stuprocentowo świecki kapitał. Ot, przykładowo, wszystkie święta są w mniejszym lub większym stopniu skomercjalizowane. Najbardziej chyba Boże Narodzenie, gdyż jego atrakcyjność marketingowa jest najwyższa – najłatwiej sprzedać towary, posługując się choinkami, bombkami, reklamami promującymi rodzinne świętowanie (są one, dodajmy, niebezpieczne dla wielu osób cierpiących na depresję, stąd fala bożonarodzeniowych samobójstw), tradycyjnymi potr...

Mordercze szczucie

W Polsce lawinowo przybywa próba samobójczych, również wśród dzieci i młodzieży. Dane w wymiarze ogólnym przerażają, ale mrożą krew bardziej niż ciekły azot, kiedy przyjrzymy się im szczegółowo. Oto według informacji udostępnionych przez parlamentarną Lewicę, ponad pięćdziesiąt procent (SIC!!!) młodych osób LGBT+ w Polsce próbowało odebrać sobie życie. Skóra cierpnie. Powodem jest oczywiście mowa nienawiści i powszechne zaszczuwanie, jakiego ofiarami ludzie ci padają praktycznie bez przerwy. Słowa odmawiające im człowieczeństwa („To nie ludzie, tylko ideologia”) oraz poczucia godności, określające ich „wrogami”, „zagrożeniem”, „zboczeńcami”, itd. płyną z politycznych mównic (w tym tych prowizorycznych, rozstawianych na wiecach i demonstracjach), kościelnych ambon, medialnych łamów… Homofobia, transfobia oraz inne formy nietolerancji i nienawiści wobec osób LGBT+ są powszechne. Zły przykład idzie z góry, rzecz jasna od skrajnie prawicowych politykierów (PiS, Konfederacja, Roman G...

Demokracja i byt

Politycy opozycji (zarówno prawdziwej, czyli Lewicy, jak i udawanej, czyli całej reszty, poza ewentualnie Zielonymi, niestety należącymi do KO), przychylni jej medialni komentatorzy oraz świadomi obywatele dużo mówią, od lat zresztą, że głównym zadaniem po odsunięciu PiS-u od władzy będzie ratowanie/odbudowa (to drugie jest właściwsze) demokracji i praworządności. W tym celu nie wystarczy jednak oderwać mafię/sektę Kaczyńskiego od stołków, zreformować sądownictwo i przywrócić jego realną niezawisłość, rozdzielić stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, cofnąć wszelkie patologiczne PiS-owskie zmiany w prawie, przestrzegać Konstytucji… Owszem, to wszystko i wiele innych działań jest niezbędnych, podobnie jak prawna likwidacja skrajnej prawicy (z PiS-em włącznie) oraz czasowe ograniczenie możliwości działania umiarkowanej (w Polsce nie ma demokratycznych ugrupowań prawicowych… i nigdy nie było). Odbudowanej – jeśli oczywiście uda się do tego doprowadzić – demokracj...

Obojętność i nasiąkanie złem

Wielu mądrych ludzi – zwłaszcza takich, którzy przeżyli prawdziwe koszmary, spowodowane przez (jakoby) bliźnich – powtarzało i powtarza, że główną przyczyną rozprzestrzeniania się zła jest obojętność na nie, milczenie w jego sprawie, niereagowanie. Fakt, że większość ludności miała gdzieś popełniane wokół złe czyny, powodował, że dokonywano masowych zbrodni, powstawały totalitaryzmy, wybuchały wojny… Jest to oczywiście w stu procentach racja. Ludobójstwa, czystki etniczne, pogromy, zniewolenie całych społeczeństw były możliwe przede wszystkim dlatego, że ludzie obojętnie na nie przyzwalali różnym politykom, ideologom, kapłanom, ekonomistom tudzież innym degeneratom. I tak dzieje się stale, w obecnej Polsce również. Dlatego należy koniecznie przestać być obojętnym na zło. Rzecz jasna, nie wolno nikogo zmuszać do heroizmu czy poświęceń. Nie każdy też dysponuje środkami, aby podjąć działania o szerokiej skali. Przykładowo, nie wszyscy mają pieniądze, czas czy ogólnie możliwość dotarci...

Xi i świat

Popłoch (w Polsce i nie tylko) zapanował wśród politycznych oraz medialnych marionetek Waszyngtonu. Oto Xi Jinping, Przewodniczący (prezydent) Chińskiej Republiki Ludowej, spotkał się w Moskwie z Władimirem Putinem, prezydentem Federacji Rosyjskiej. A wcześniej widział się z Aleksandrem Łukaszenką, prezydentem Białorusi. Owe spotkania przywódcy Chin skłaniają rozlicznych komentatorów do snucia – przeważnie raczej idiotycznych – teorii spiskowych, wedle których Xi Jinping i Władimir Putin już za dzień czy dwa zasypią świat atomówkami. Mówiąc krótko, rozkręca się propagandowe straszenie Chinami oraz (trwającym przecież od dawna) sojuszem chińsko-rosyjskim. Zapominają przy tym głosiciele kasandrycznych przepowiedni, iż Xi Jinping niby to wspiera Rosję, ale zarazem daje liczne sygnały, że wojna rosyjsko-ukraińska powinna zostać jak najszybciej zakończona. Antychińscy propagandyści jakoś też nie wspominają, że w ostatnich miesiącach przewodniczący spotykał się również z przywódcami wielu ...