Uchodźcy i praca

Często można usłyszeć wypowiedzi w stylu: „Nie mam nic przeciwko uchodźcom, ale jestem przeciwny(a) ich przyjmowaniu, bo nie będą pracowali, tylko żyli na socjalu”.

Cóż, jeśli mają zamiar „żyć na socjalu”, to w Polsce nie mają czego szukać, bo poza szczątkowymi, z reguły źle ukierunkowanymi i dalece niewystarczającymi świadczeniami, nijakiego „socjalu” u nas nie ma, chyba, że w wymysłach prawicowców. Co zaś do rzekomego lenistwa uchodźców, to ktoś, kto o nim mówi – pomijam tu złą wolę – nie jest świadom tego, przez co ci ludzie przeszli, i jakie skutki wywołało to w ich zdrowiu fizycznym oraz, zwłaszcza, psychicznym.

Sam zmagam się z depresją, i chociaż mój stan jak na razie się polepsza, a nigdy też nie był tak zły, żeby uniemożliwić mi wstanie z łóżka czy przyrządzenie sobie posiłków, wiem, że choroba owa potrafi skutecznie pozbawić zdolności do normalnego, codziennego funkcjonowania, w tym i pracowania. Uchodźcy tymczasem zmagają się z jeszcze gorszymi dysfunkcjami, wywołanymi traumą, jakiej my, mieszkający w – trzeba to uczciwie przyznać – w miarę (jeszcze) spokojnej części świata, nawet nie potrafimy sobie wyobrazić.

Jasne, to są ludzie, którzy mają swoje wady i zalety, jak wszyscy. Niektórzy z nich są silniejsi, inni słabsi. Wielu jak najbardziej chce podjąć pracę – przy czym nie zawsze pozwala im na to prawo kraju, do którego trafiają – inni pracować nie dadzą rady nie z powodu lenistwa, lecz tego, co przeszli. Mówiąc krótko, mogą być niezdolni do pracowania, przynajmniej do czasu, kiedy jako tako odzyskają zdrowie (może to nigdy nie nastąpić).

Przykładowo, kobieta, którą bojownicy ISIS trzymali w niewoli i zmuszali do jedzenia mięsa jej własnych dzieci (tak robiono z Jezydkami – serio!), najprawdopodobniej będzie w takim stanie, że jakakolwiek aktywność – zawodowa i nie tylko – okaże się dla niej ponad siły. Nie musi tak być, ale nie zdziwiłbym się, gdyby było. Oczywiście, ratunek stanowić powinna odpowiednia terapia.

Analogicznie rzecz ma się z kimś, na czyich oczach zmasakrowano najbliższe osoby: współmałżonka(ę), dzieci, rodziców, krewnych… Ile takich sytuacji jest na toczących się jak świat długi i szeroki wojnach? Albo z ofiarą wielokrotnych gwałtów czy pobić.

Ilu uchodźców nosi ślady tortur – nie tylko na ciele, lecz także w psychice? Trauma z tym związana pogłębiona bywa przez tę, jakiej zaznali podczas podróży: przeprawę przepełnionym dziurawym pontonem przez Morze Śródziemne lub pieszo przez granicę polsko-białoruską, bicie przez strażników granicznych, wojskowych lub innych siepaczy, push-backi, zamykanie w obozach koncentracyjnych, itd. Wiele takich osób długo nie da rady robić nic innego poza siedzeniem lub leżeniem w milczeniu, albo graniem na telefonie – to próba rozładowania stresu, a w zasadzie szoku. Ludziom takim pomóc może tylko specjalistyczna terapia, zajmująca oczywiście czas.

Inni uchodźcy aż takich koszmarów nie przeżyli, względnie poradzili sobie z traumami, niemniej muszą dopiero przystosować się do nowego miejsca. Bardzo chętnie podejmą zatrudnienie, najpierw jednak trzeba im nauczyć się języka czy zdobyć odpowiednie kwalifikacje; rolą państwa oraz samorządu (a nie tylko organizacji pozarządowych czy pojedynczych działaczy społecznych) jest nieść im pomoc w tym zakresie.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Migrantów (np. zarobkowych; migracje zresztą pozostają zupełnie naturalnym zjawiskiem społecznym) oraz uchodźców będzie jedynie przybywało. Wymusza to nie tylko coraz bardziej niestabilna sytuacja geopolityczna, wynikające ze skutków imperializmu amerykańskiego czy zbrodni Izraela bądź Arabii Saudyjskiej, a także coraz liczniej powstających systemów autorytarnych, lecz też z katastrofy klimatycznej, w wielu miejscach przyjmującej rozmiary tragedii. Niektórzy badacze zakładają, iż uchodźców klimatycznych w najbliższych latach, a przy dobrych układach dekadach, będzie setki milionów, o ile nie miliardy. Niektórzy spośród nich siłą rzeczy trafią do Polski, często z zamiarem osiedlenia się na stałe.

Dlatego, podobnie jak inne państwa członkowskie Unii Europejskiej, MUSIMY wypracować rozsądną politykę migracyjną, polegającą z jednej strony na niesieniu wymaganej pomocy osobom uchodźczym, a z drugiej na umożliwieniu zamieszkania i asymilacji w (k)raju nad Wisłą uchodźcom i migrantom, którzy zechcą u nas pozostać. Rzecz jasna, absolutnie nie można dopuścić, aby stali się oni (pół)darmową siłą roboczą dla kapitalistycznych wyzyskiwaczy.

Powiedzmy sobie też szczerze, że potrzebujemy tych ludzi. Tak, my – Polacy. Dlaczego? Ano, spoglądając na fatalny stan naszej demografii, bez przybyszów z Azji, Afryki czy innych części świata, najzwyczajniej w świecie nie przetrwamy jako społeczeństwo (możliwe, że cały gatunek ludzki wkrótce wymrze, lecz to temat na inne rozważania).

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor