Orgia księży

Jednym z kilku głównych tematów, jakie w ostatnich dniach rozpalają media (ku wielkiej radości ich udziałowców i reklamodawców, bo mają z tego więcej kasy), a wraz z nimi opinię publiczną, jest niedawna orgia księży w Dąbrowie Górniczej, na którą to imprezę zaproszono pracownika seksualnego. Niestety, o mało co nie doszło do tragedii, gdyż niewiele brakowało, a jeden z uczestników przypłaciłby udział w orgii życiem; pozostali nie chcieli dopuścić na miejsce służb ratowniczych.

Generalnie, nic mnie nie obchodzi czyjeś życie seksualne. Orgie same w sobie też nie, pod warunkiem oczywiście, że DOBROWOLNY udział w nich biorą osoby świadome, dysponujące pełną zdolnością do czynności prawnych. I pod warunkiem, że nikt z zewnątrz nie jest w to wciągany.

W tym konkretnym jednak przypadku finał mógł być tragiczny, czy oznacza, że orgia przestała dotyczyć samych tylko uczestników; gdy w grę wchodzi ludzkie życie, sprawa siłą rzeczy staje się publiczna (do pewnego przynajmniej stopnia).

Dalej, chodzi o księży. Owszem, można odczuć swego rodzaju ulgę, że swoje popędy seksualne rozładowywali między sobą – z udziałem, niestety, pracownika seksualnego – zamiast gwałcić dzieci, co wszelako nie zmienia faktu, iż ich postępowanie stoi w jawnej sprzeczności z treściami, jakie zawodowo głoszą. Innymi słowy, mamy tu do czynienia z – jakże typową dla Kościoła katolickiego oraz dla prawicy – obłudą i hipokryzją.

To, że ci mało czcigodni kapłani niby to nawołują do zachowywania czystości przedmałżeńskiej, a seks oficjalnie kojarzą głównie z prokreacją, gdy tymczasem zabawiają się grupowo, w celach zdecydowanie odmiennych niż poczęcie progenitury, jest zwyczajnym załganiem, po prostu ohydnym. Zarazem też jest to policzek dla wiernych, których obłudnicy owi ośmielają się moralizować; policzek może odrobinę słabszy niż czyny o charakterze pedofilskim bądź gwałty podczas „egzorcyzmów”.

Niby (już) nie mój cyrk, a więc i małpy nie moje… Ale jednak zawsze to miło skrytykować katolicko-prawicowe załganie.

Gorzej, że Kościół katolicki jest instytucją, która – zarówno samodzielnie, jak też we współpracy z ugrupowaniami prawicowym – szerzy mowę nienawiści wobec osób LGBT+. Odziera ludzi tych z człowieczeństwa, poprzez chociażby nazywanie „ideologią”, opluwa uczestników Parad Równości (sam słyszałem takie kazanie, kiedy jeszcze chodziłem do kościoła), potępia (nierzadko nader obelżywie) ich orientację seksualną, a często wręcz tożsamość płciową (nie wiem, na ile księża i hierarchowie potrafią odróżniać te dwie rzeczy… i czy w ogóle)… Skutki bywają tragiczne: napaści i pobicia ze strony skrajnych prawicowców (lub osób bez ukształtowanego światopoglądu, za to zmanipulowanych przez Kościół katolicki, PiS, Konfederację, itd.), rozpady związków tudzież rodzin na skutek kiełkowania nietolerancji i nienawiści, samobójstwa (również dzieci i młodzieży!!!).

Tymczasem zawodowi funkcjonariusze instytucji, jedną z głównych linii ideologicznych której jest skrajnie fanatyczna homofobia, urządzają sobie homoseksualną orgię. To tak, jak gdyby Adolf Hitler założył seraj złożony z samych Żydówek. Coś więcej niż obłuda czy zakłamanie.

Jeśli zatem samą tę księżą orgię uznać za paskudną, to zachowanie Kościoła katolickiego wobec osób LGBT+ trzeba nazwać odrażającym. Z jednej strony mamy sianie chorej nienawiści i niszczenie ludziom życia, z drugiej natomiast zabawy we wskazanym wyżej stylu. Już nie wspominam o zbrodniach, takich jak molestowanie czy gwałty na dzieciach bądź na „egzorcyzmowanych” kobietach.

Amen.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor