Ubyło katolików

W roku 2021 przeprowadzono w (k)raju nad Wisłą Narodowy Spis Powszechny. Na wyniki długo trzeba było czekać, ale wreszcie zaczęły się one ukazywać. Najgłośniej komentowane są te dotyczące sytuacji religijnej naszego społeczeństwa, jakkolwiek warto dodać, że cieszy, iż przybyło osób deklarujących narodowość śląską oraz posługiwanie się językiem śląskim.

Wróćmy jednak do wyznań, bo i ja dołożę swoje trzy grosze w tym temacie.

Otóż, spis powszechny ukazał, że jedynie 71,2 proc. (27,2 mln osób) mieszkańców naszego państwa identyfikuje się jako rzymscy katolicy, podczas gdy jeszcze przed dekadą było to 88 proc. (33,8 mln osób). Spadek jest zatem wyraźny, i to bardzo. Przy czym trzeba wziąć pod uwagę, że znacząco – z 2,7 do aż 7,6 mln – wzrosła liczba osób, które odmówiły odpowiedzi w sprawie deklaracji wyznaniowej; to już 20 proc. polskiej populacji (z tego, co pamiętam, i ja zaliczam się do owej grupy). Więcej rodaków zadeklarowało też bezwyznaniowość – przed dziesięciu laty było ich 2,8 proc., teraz jest 8,6 proc.

Dane te potwierdzają, że laicyzacja polskiego społeczeństwa postępuje, i to szybko. Oczywiście, nie przypuszczam, by rozkładała się ona równomiernie. Znacznie większą skalę ma zapewne w dużych aglomeracjach, niż w mniejszych miejscowościach czy na wsiach.

Przyczyn odchodzenia Polek i Polaków od Kościoła katolickiego jest, rzecz jasna, wiele, i trzeba by porządnych badań socjologicznych, aby je wszystkie przeanalizować. Bodaj jedną z ciekawszych była… pandemia Covid-19, a konkretnie sposób (kompletnie, niestety, nieskuteczny) walki z nią, czyli lockdown. Katolickie świątynie pozostawały przez jakiś czas zamknięte, część wiernych przekonała się zatem, iż może się spokojnie obejść bez coniedzielnej mszy i innych nabożeństw.

Nie oszukujmy się jednak – główne przyczyny tego procesu są inne. Zbrodnie pedofilskie, popełniane przez kler katolicki i tuszowane przez kościelną hierarchię, niekiedy przy pomocy prawicowych politykierów. Skandale seksualne, takie jak ten w Dąbrowie Górniczej. Unikanie przez księży i biskupów odpowiedzialności za czyny niezgodne z prawem. Przecież te czyny pasterzy wkurzają owieczki!

Pazerność funkcjonariuszy Kościoła katolickiego i jego gigantyczny majątek – stale zresztą powiększany z naszych pieniędzy, transferowanych przez państwo pod prawicową władzą – też rażą coraz więcej osób, podobnie jak fiskalne przywileje tego związku wyznaniowego. A także oczywiście biznesy, z Rydzykowymi na czele. To wszystko gorszy katolików oczekujących treści religijnych czy pomocy duchowej, nie zaś żerowania na ludzkiej religijności.

Do Kościoła katolickiego zniechęca również jego upolitycznienie, szczególnie związki z coraz bardziej skrajną prawicą (nie tylko PiS-owską). Przekłada się to na powszechnie spotykany przekaz ideologiczny, jaki pozostaje stuprocentowo sprzeczny z treściami ewangelicznymi; chodzi przede wszystkim o mowę nienawiści. Katolik najpierw słyszy słowa modlitwy do łaskawego, miłosiernego Boga i nakaz, by miłować się wzajemnie, a potem ksiądz wygłasza kazanie – czasem własne, czasem list pasterki lokalnego biskupa bądź całego Episkopatu – w którym osoby LGBT+ opluwane są jak Żydzi przez Hitlera, inne religie mieszane są z błotem, natomiast polityczna i społeczna lewica uznawane już samo zło.

Rzecz jasna, wpływ Kościoła na politykę znajduje przełożenie na literę prawa, czego sztandarowym przykładem jest aborcja, o której pisałem wczoraj. Zaostrzenie zalegalizowanego bezprawia antyaborcyjnego trzy lata temu wywołało negatywną reakcję społeczną, skierowaną również przeciwko rzeczonemu związkowi wyznaniowemu, jako czynnikowi sprawczemu. Wielu ludzi, zwłaszcza młodych, nie chce przecież, aby Kościół wtryniał się, za pośrednictwem ustaw, w ich życie, narzucał im swoje normy, kompletnie nieprzystające (nie tylko zresztą w dziedzinie etyki seksualnej) do współczesnego stanu wiedzy naukowej czy wzorców społecznych.

Ogólnie rzecz biorąc, kościelny przekaz mocno traci na atrakcyjności. Jest coraz bardziej skostniały, przestarzały, nudny, a nierzadko również fanatyczny i, jak wspomniano wyżej, pełen nienawiści. Za bardzo skupia się na seksie, za mało zaś na Bogu, co osoby uduchowione po prostu może zniechęcać, te natomiast, które poszukują atrakcyjnych wzorców życia dla siebie, Kościół zwyczajnie odstręcza.

Nie zapominajmy również o jednej z najważniejszych przyczyn laicyzacji polskiego społeczeństwa, ze szczególnym uwzględnieniem młodszych jego generacji, czyli szkolnej katechezie. Już kiedy solidaruchy wprowadzały ją w 1990 roku, co mądrzejsi księża ostrzegali, że poskutkuje ona, nawet, jeśli nie od razu, odpływem młodzieży. No i tak się stało, przy czym proces ów przyspieszył w PiS-owskich czasach.

Amen.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor