Kampania jak dotąd

Do wyborów niecały został miesiąc, w związku z czym kampania – formalnie trwająca od kilku tygodni, nieformalnie zaś od miesięcy – się rozkręca.

Przyznam, że jak dotąd (zgodnie zresztą z przewidywaniami) najbardziej podoba mi się ta prowadzona przez Lewicę. Jest spokojna, tzn. bez jadu, merytoryczna, skupiona na ważnych problemach (z bytowymi na czele), pełna spotkań z ludźmi… Co istotne, widać przywiązanie do takich wartości, jak: wolność, równouprawnienie, postęp, demokracja, tolerancja, prawa człowieka, itd.; nie można tego powiedzieć o innych ugrupowaniach. Politycy Lewicy twardo też stoją po stronie obywateli. Ugrupowanie to ma również najlepszy, najbardziej demokratyczny oraz nowoczesny program, jako jedyne nie zmienia co chwilę swoich postulatów. Ostatnim elementem, jaki wpłynął na moją pozytywną ocenę, jest dobrze zrobiona strona internetowa komitetu.

Na przeciwległym biegunie, pośród formacji obecnie parlamentarnych, sytuuje się skrajna prawica w postaci Bezprawia i Niesprawiedliwości oraz Konfederacji. Kampania w ich wykonaniu (też nie ma w tym niczego zaskakującego) bazuje na totalnych bredniach, łgarstwach tudzież mowie nienawiści, zaś u tej drugiej bandy dochodzą jeszcze obrzydlistwa w rodzaju promowaniu psiego mięsa, usprawiedliwiania przemocy – zwłaszcza wobec dzieci i kobiet – czy też zaliczania przedstawicielek płci żeńskiej do „inwentarza domowego”.

Kiepsko – choć nie aż tak tragicznie – jest także z kampanią Koalicji, a w zasadzie Platformy Obywatelskiej; jej „koalicjanci” to wszak tylko przystawki, pozbawione znaczenia politycznego. Mamy tu oto przykład niestałości poglądowej. Otóż, z jednej strony liderzy tej formacji dużo mówią o demokracji i praworządności, o prawach człowieka i wolności, a z drugiej… No właśnie. Nikt inny, jak Donald Tusk rozpoczął wyścig z PiS-em na rasizm i ksenofobię, wykorzystując w tym celu tragedię uchodźców (powołał się przy tym na przykład Francji, co wykazuje na jego straszliwą ignorancję; nad Sekwaną problemem jest dyskryminacja przestrzenna oraz patologicznie zabetonowane dziedziczenie pozycji społecznej). Działaczka na rzecz praw człowieka, Jana Shostak, wylatuje z listy wyborczej KO za swój humanitaryzm – ujęcie się za kobietami potrzebującymi aborcji oraz sprzeciw wobec zbrodni na granicy z Białorusią – a wkrótce potem pan Tusk wystawia kandydaturę Romana Giertycha, hitlerowca, zaciekłego wroga demokracji, praw człowieka, kobiet i osób LGBT+. Giertych, warto przypomnieć, jest degeneratem odpowiedzialnym na uczynienie z homofobii linii politycznej nadwiślańskiej skrajnej prawicy. Stanowi on zatem jeden z czynników, wobec których obietnice PO/KO dotyczące chociażby zliberalizowania prawa antyaborcyjnego czy wprowadzenia związków partnerskich, o świeckim państwie nie wspominając, wypadają totalnie niewiarygodnie. Podobnie zresztą rzecz się ma z „socjalnymi” postulatami PO/KO (podkradzionymi zresztą Lewicy, a następnie wypaczonymi); ich z kolei wiarygodność podważa praktyka rządów z lat 2002-15, które były bardzo mocno antyspołeczne… co oczywiście poskutkowało dojściem do władzy Bezprawia i Niesprawiedliwości. Generalnie, kampania wyborcza tej formacji jest kolejnym dowodem, iż w zasadzie niczym – poza łagodniejszym językiem i kilkoma szczegółami – nie różni się ona od PiS-u, a nawet Konfederacji, w związku z czym, jeżeli chcemy, aby w Polsce nastąpiły pozytywne zmiany, nie warto na nią głosować.

Jeśli chodzi o Trzecią Drogę (Polska 2050 wraz z PSL-em), to… w zasadzie nie ma o czym pisać. Działania kampanijne są mdłe i nijakie, kandydaci mają ładne pod względem graficznym ulotki – ot, i wszystko. Na ich wygląd zwróciłem uwagę w sumie tylko dlatego, że znalazłem jedną w skrzynce pocztowej i z ciekawości ją przeczytałem (postulaty sytuują się gdzieś pomiędzy Lewicą a KO; nie ma nic nowego ani ciekawego). Panowie Hołownia i Kosiniak-Kamysz wyraźnie się pogubili, zarówno, jeśli chodzi o wizję przyszłej Polski, jaką chcieliby zaprezentować (wątpię, czy takową w ogóle wypracowali), jak też o kampanię. Najwyraźniej chcą, aby kandydaci Trzeciej Drogi dostali się do Sejmu dzięki stałemu (rodowemu) elektoratowi PSL-u.

Jest jeszcze wyborcza drobnica, na przykład Bezpartyjni Samorządowcy czy komitety lokalne. Ich kampanią jednak nie będę się dziś zajmował.

Ogólnie, jak dotąd pod tym względem pozytywną ocenę zalicza u mnie tylko Lewica. Nie chodzi jedynie o to, że właśnie na nią zamierzam oddać głos, gdyż jako jedyna odpowiada mi światopoglądowo. Po prostu, jej kampania wypada w moich oczach najlepiej. Nic w sumie dziwnego, skoro wyłącznie to ugrupowanie ma sensowny program i usiłuje go przedstawiać.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor