Dziadocen

Żyjemy w antropocenie – epoce geologicznej, w której kształt naszej planety generują działania człowieka. Z tragicznymi konsekwencjami, dodajmy, takimi jak rozpętana przez kapitalistów i ich prawicowych sługusów katastrofa klimatyczna, czy też masowe wymieranie gatunków (wkrótce również naszego).

Tymczasem w Polsce radośnie trwa sobie dziadocen. Czyli okres (nie podejmuję się określać, kiedy się rozpoczął, acz mam wrażenie, że jest równie stary, jak nasz patriarchat, tyle że przybierał różne formy), w którym o losach społeczeństwa oraz państwa decydują dziadersi – mężczyźni o konserwatywnych, betonowych i wstecznych poglądach, przekonani, że wszystko wiedzą najlepiej i z góry spoglądający na ludzi młodych oraz na kobiety. Przy okazji warto przypomnieć, że określenie „dziaders” NIE odnosi się do wieku; Donald Tusk, Roman Giertych, Radosław Kaczyński, Krzysztof Bosak, Zbigniew Ziobro, Władysław Kosiniak-Kamysz i im podobni prawicowi (skrajnie bądź umiarkowanie) politykierzy do jednostek szczególnie wiekowych się wszak nie zaliczają, a dziadersami są, i to jeszcze jakimi!

Prawicowcami będąc (to przecież jeden z głównych elementów definicyjnych dziaderstwa), dziadersi uwielbiają skupiać się na obronie niesprawiedliwie uprzywilejowanej pozycji klas posiadających/pasożytniczo wyzyskujących, czyli kapitalistów, gloryfikowaniu klerykalizacji Polski, sprzeciwianiu się nowoczesnym trendom kulturowym (zwłaszcza tym, co promują równość płci, emancypację mniejszości, wiedzę o różnych orientacjach seksualnych i tożsamościach płciowych, itd.), a także kombinują, jak tu ograniczyć prawa człowieka – w szczególności kobiet, osób LGBT+ oraz dzieci – bądź przynajmniej nie dopuścić do poszczenia ich katalogu.

Sytuacja ta przypomina – nie licząc różnic wyznaniowych – zatem Arabię Saudyjską, Iran czy Afganistan, gdzie mężczyźni decydują przykładowo o tym, w co mogą ubierać się kobiety, gdzie i z kim wolno im chodzić, czy powinny się jakkolwiek edukować… W Polsce do aż takiej skrajności JESZCZE nie doszło (acz dojdzie, w miarę dalszych nie-rządów klerykalnej prawicy postsolidarnościowej, zwłaszcza, jeśli któreś z jej dwóch obecnie ugrupowań weszłoby w koalicję z neonazistowską Konfederacją), ale i tak widzimy, że o prawach kobiet decydują faceci z mózgami (o ile takowe mają) zaczadzonymi patriarchatem, czasami dla niepoznaki biorąc do swego grona kobietę o konserwatywnych poglądach, w kwestii praw osób LGBT+ rozstrzygają uwstecznieni, ignoranccy homofobowie, i tak dalej.

Efekty polskiego dziadocenu są zdecydowanie ponure, choć do, dajmy na to, afgańskiego talibanu jeszcze im daleko… chyba.

Mamy oto jedno z najbardziej restrykcyjnych – czyli okrutnych, nie czarujmy się – ustawodawstw antyaborcyjnych na świecie, powodujące, że kobiety nie doczekują pomocy i umierają w połogu, a inne wolą nie decydować się na ciążę, bojąc się śmierci (jedna z przyczyn tragicznie niskiego przyrostu naturalnego).

Polska przoduje w rankingach homofobii, zwłaszcza europejskich. Wiąże się to z powszechną mową nienawiści, pobiciami i innymi atakami, a także samobójstwami. Natomiast hitlerowski degenerat, który fanatyczną homofobię uczynił jednym z głównych instrumentów swojej działalności politycznej, startuje w wyborach do Sejmu z listy rzekomo „demokratycznej” formacji „opozycyjnej”.

Polski system wątpliwej oświaty od lat pozostaje zacofany i nienadążający za zachodzącymi na świecie przemianami, niemniej zamiast nadrabiać straty, z winy dziadersów odpowiadających za pseudo-edukację, jeszcze je pogłębia. Szkoły klerykalizują się w przerażającym stopniu (podczas gdy społeczeństwo szybko się laicyzuje), dzieciom i młodzieży nie przekazuje się rzetelnej wiedzy, lecz dorobek „intelektualny” Karola Wojtyły/Jana Pawła II, a co gorsza, przepełnione nienawiścią treści nacjonalistyczne.

To tylko trzy wybrane przykłady konsekwencji polskiego dziadocenu. Który będzie trwał tak długo, jak długo przy władzy pozostanie jakakolwiek partia bądź koalicja prawicowa.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor