Xi i świat

Popłoch (w Polsce i nie tylko) zapanował wśród politycznych oraz medialnych marionetek Waszyngtonu. Oto Xi Jinping, Przewodniczący (prezydent) Chińskiej Republiki Ludowej, spotkał się w Moskwie z Władimirem Putinem, prezydentem Federacji Rosyjskiej. A wcześniej widział się z Aleksandrem Łukaszenką, prezydentem Białorusi.

Owe spotkania przywódcy Chin skłaniają rozlicznych komentatorów do snucia – przeważnie raczej idiotycznych – teorii spiskowych, wedle których Xi Jinping i Władimir Putin już za dzień czy dwa zasypią świat atomówkami. Mówiąc krótko, rozkręca się propagandowe straszenie Chinami oraz (trwającym przecież od dawna) sojuszem chińsko-rosyjskim. Zapominają przy tym głosiciele kasandrycznych przepowiedni, iż Xi Jinping niby to wspiera Rosję, ale zarazem daje liczne sygnały, że wojna rosyjsko-ukraińska powinna zostać jak najszybciej zakończona. Antychińscy propagandyści jakoś też nie wspominają, że w ostatnich miesiącach przewodniczący spotykał się również z przywódcami wielu innych krajów, w tym z władzami Arabii Saudyjskiej, będącej sojusznikiem (acz ostatnio cokolwiek chwiejnym) USA. Z Joem Bidenem też rozmawiał, co przyczyniło się do minimalnego – i, obawiam się, chwilowego – ocieplenia coraz chłodniejszych tudzież bardziej napiętych relacji między Pekinem i Waszyngtonem. Skoro już przy tym jesteśmy, to w ostatnich latach chiński przywódca parę ładnych razy spotykał się i rozmawiał także z Andrzejem Dudą, co zresztą stanowi bodaj jedyny pozytywy ze sprawowania najwyższego urzędu w naszym państwie przez tego faceta.

Mówiąc krótko, Xi Jinping najzwyczajniej w świecie pełni swoje obowiązki, czyli między innymi robi to, czego nie robią PiS-owcy – prowadzi politykę zagraniczną. A jednym z najważniejszych elementów tejże jest spotykanie się i utrzymywanie kontaktów z władzami krajów mających strategiczne znaczenie dla Chin; do tego grona zalicza się oczywiście Rosja.

A co zamierza osiągnąć Xi Jinping? Wbrew temu, co głoszą proamerykańscy propagandyści, nie chodzi mu o inwazję na Zachód i zniszczenie „wolnego” świata, lecz przeciwnie – o uspokojenie globalnej sytuacji. Bowiem stabilność oraz pokój są Chinom niezbędne do ich rozwoju gospodarczego, na przykład ekspansji tamtejszych przedsiębiorstw, produkujących coraz nowocześniejsze i lepsze produkty, na owe rynki. Państwo Środka musi wszak powetować straty poniesiona na skutek pandemii COVID-19. Bez dobrych stosunków i dyplomatycznego wpływu na najważniejszych graczy globalnych oraz regionalnych się nie obejdzie.

Dalej, nie od dziś wiadomo, że amerykańskie imperium bardzo chciałoby Chiny zrównać z ziemią. Od lat montuje wszak polityczno-militarną koalicję przeciwko nim; w jej skład, obok rzecz jasna USA, wejść mają: Australia, Japonia, Korea Południowa, może również Indie i Wietnam. Nic więc dziwnego, że Pekin stara się szukać sojuszników, a także sprawdzać dotychczasowych. To po prostu dyplomatyczna reakcja na imperialistyczne plany Waszyngtonu.

Co do spotkania Xi Jinpinga z Władimirem Putinem, nie wykluczałbym, że światu – ze szczególnym uwzględnieniem Ukrainy, Rosji oraz Europy – wyjdzie ono na dobre. Trwająca na wschód od naszej granicy wojna nie jest przecież Pekinowi na rękę, więc kto wie, może towarzysz przewodniczący stara się wpłynąć na cara, by ten zmądrzał?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor