Bój o romans z hitlerowcami

Po nie-PiS-owskiej stronie sceny politycznej narasta zaniepokojenie. Oto sondaże pokazały, że zwiększyło się poparcie dla neonazistowskiej Konfederacji, ugrupowania powstałego na bazie kilku skrajnie prawicowych, moralnie oraz intelektualnie zdegenerowanych partyjek, członkowie których sytuują się bardzo daleko poza ludzką cywilizacją, a może i naszym gatunkiem. Ma program skrajnie antydemokratyczny (kwestionuje między innymi prawa człowieka), antyeuropejski, fanatycznie katolicki, jak również prokapitalistyczny do granic możliwości. Mówiąc krótko, Konfederaci, zwani też Konfiarzami, chcieliby w (k)raju nad Wisłą wdrożyć zbrodnicze rozwiązania w stylu Benita Mussoliniego, Francisco Franco, Adolfa Hitlera, Augusta Pinocheta, junty argentyńskiej, itd. Czyli po prostu zradykalizować procesy, jakie prawica postsolidarnościowa przeprowadza od 1989 roku, co wzbogaciliby ci hitlerowcy o wyprowadzenie Polski z Unii Europejskiej.

Tak naprawdę, konfederacka wizja naszego kraju (o czym kiedyś już pisałem) od wizji PiS-u i PO nie różni się niczym szczególnym. Wszystkie one chciałyby przekształcić Polskę – i dążą do tego od początku istnienia III RP, przypominam – w zacofany, klerykalny zaścianek Europy i świata, a zarazem rezerwuar taniej, półniewolniczej siły roboczej dla rodzimych oraz międzynarodowych koncernów i korporacji; taki obóz koncentracyjny Gilead. Tyle, że w konfederackim obozie więźniowie (czyli my) dostawaliby jeszcze mniej jedzenia i wody niż w PiS-owskim czy PO-wskim, za to częściej byliby bici.

Konfederacja zdobywa popularność głównie wśród młodych byczków z burżujskich rodzin, co to siedzą na kasie i nie zakosztowali patologii życia w kapitalizmie. Nadto mają mózgownice zatrute barbarzyńskim (innego zresztą nie ma) patriarchatem – Konfederacja, że tak przypomnę, odmawia kobietom człowieczeństwa, o równouprawnieniu nie wspominając, a przy tym gloryfikuje przemoc seksualną – kultem siły i uwielbieniem dla kapitalizmu. Jako się rzekło, po okresie sondażowych spadków, znów zaczęła zyskiwać. Przeprowadziła bowiem reorganizację wewnętrzną, skierowała na dalszy plan oszołomów bardziej porąbanych niż cała reszta, np. Janusza Korwin-Mikkego, nadto promuje się jako ugrupowanie spoza establishmentu. Wszystko to, wespół z głupotą panującą w części przynajmniej polskiego społeczeństwa (nikt mądry i myślący na ten konglomerat zboczonych, hitlerowskich barbarzyńców głosu wszak nie odda), przekłada się na poprawę sondażowych notowań. Jak trwała ona będzie, zobaczymy.

Konfederacja z jednej trony odcina się zarówno od Bezprawia i Niesprawiedliwości, jak też od opozycji udawanej (KO), a zwłaszcza realnej (Lewica), z drugiej natomiast wysyła sygnały, że z PiS-em mogłaby po wyborach zawrzeć koalicję nie-rządową.

I to właśnie boli Donalda Tuska oraz pozostałych polityków Platformy Obywatelskiej – nie sam wzrost poparcia dla Konfederacji w sondażach, ale to, iż ugrupowanie owo szerzej uśmiecha się do mafii/sekty Kaczyńskiego Jarosława niż do PO. Tymczasem właśnie Platforma chciałby mieć Konfiarzy w przyszłej koalicji; ich neonazizm i skrajnie antydemokratyczne postulaty wcale panu Tuskowi i jego ludziom nie przeszkadzają, obie formacje są światopoglądowo bardzo sobie bliskie.

Przypomnijmy sobie, że krótko po swoim „triumfalnym” powrocie do polskiej polityki w 2021 roku, Donald Tusk zapowiadał, że będzie przychylniej spoglądał na Konfederację, czym skompromitował się nie tylko jako „demokratyczny” i „opozycyjny” polityk, ale przede wszystkim jako istota ludzka (podobnie zresztą rzecz się ma z jego współpracą z Giertychem Romanem). Inny prominent PO, Nitras Sławomir, zagroził, że kiedy jego partia będzie współrządziła z Konfederacją, ta druga zajmie się Lewicą. Paweł Poncyliusz zadeklarował, iz bliżej mu do Konfederacji niż do Razem. Nawet Rafał Trzaskowski, składając gratulacje Krzysztofowi Bosakowi po pierwszej turze wyborów prezydenckich w 2020 r., powiedział, że pod względem poglądów gospodarczych wiele ich łączy – wychodzi, iż im obu podoba się model ekonomiczny obozu koncentracyjnego.

Pamiętajmy, że Platforma Obywatelska jest partią prawicową. Jej zatem liderom chodzi wyłącznie o władzę, przez którą rozumieją zajęcie jak najlepszych stołków, gwarantujących dostęp do koryta, za jakie uznają nasze państwo. Nie uznają żadnego głębszego systemu wartości, takiego jak demokracja, prawa człowieka, wolność czy inne idee (z PiS-owcami i resztą prawicy jest identycznie). Jeśli mogą dorwać się do władzy/koryta z pomocą Konfederacji czy innych nazioli, bardzo chętnie skorzystają z okazji.

Tuska i spółkę wnerwia jednak, kiedy Konfiarze wdzięczą się do ich konkurentów (nie przeciwników, w żadnym razie; przeciwnicy to są w Lewicy) z Bezprawia i Niesprawiedliwości. Dlatego na razie ostrzegają społeczeństwo przez Konfederacją, twierdząc, że każdy oddany na nią głos będzie głosem oddanym na PiS; prawda, pod warunkiem, że obie formacje faktycznie stworzą po wyborach wspólny nie-rząd. Będą też straszyli Bosakiem i spółką oraz wyśmiewali ich. A jeśli to nie wywoła spadku poparcia dla Konfederacji, Platformersi zaczną się do nich wdzięczyć, obiecując im korzystne stanowiska w przyszłym rządzie…

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor