Demokracja i byt

Politycy opozycji (zarówno prawdziwej, czyli Lewicy, jak i udawanej, czyli całej reszty, poza ewentualnie Zielonymi, niestety należącymi do KO), przychylni jej medialni komentatorzy oraz świadomi obywatele dużo mówią, od lat zresztą, że głównym zadaniem po odsunięciu PiS-u od władzy będzie ratowanie/odbudowa (to drugie jest właściwsze) demokracji i praworządności.

W tym celu nie wystarczy jednak oderwać mafię/sektę Kaczyńskiego od stołków, zreformować sądownictwo i przywrócić jego realną niezawisłość, rozdzielić stanowiska ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego, cofnąć wszelkie patologiczne PiS-owskie zmiany w prawie, przestrzegać Konstytucji… Owszem, to wszystko i wiele innych działań jest niezbędnych, podobnie jak prawna likwidacja skrajnej prawicy (z PiS-em włącznie) oraz czasowe ograniczenie możliwości działania umiarkowanej (w Polsce nie ma demokratycznych ugrupowań prawicowych… i nigdy nie było). Odbudowanej – jeśli oczywiście uda się do tego doprowadzić – demokracji, jak również praworządności, trzeba będzie zapewnić możliwość przetrwania, czyli osłonę przed siłami antydemokratycznymi. Tu nie wystarczą li tylko regulacje prawne. Absolutnie niezbędnie jest prowadzenie PRAWDZIWEJ polityki społecznej, chroniącej CAŁE społeczeństwo przed ubóstwem (zdecydowanie wyższe prace, renty i emerytury, a także świadczenia dla osób niemogących pracować z przyczyn zdrowotnych), niestabilnością bytową (walka ze śmieciówkami, krótkoterminowymi umowami o pracę czy wymuszonym samozatrudnieniem), bezdomnością, wykluczeniem społecznym i innymi kapitalistycznymi patologiami.

Mówiąc krótko, zadaniem państwa oraz, w miarę jego możliwości, samorządu jest zapewnienie osobom obywatelskim godnego, bezpiecznego, stabilnego bytu. Czyli dbanie o ludzi od strony ekonomicznej, zwłaszcza zaś o te jednostki i grupy, co znalazły się w trudnej sytuacji bytowej, najczęściej nie z własnej winy. Nie chodzi tu o żadne „rozdawnictwo”, bo świadczenia pieniężne powinny stanowić jedynie wycinek dobrze poprowadzonej polityki społecznej, do której muszą zaliczać się również: publiczna opieka zdrowotna (do gruntownej reformy w Polsce, a w zasadzie całkowitej systemowej odbudowy), publiczne szkolnictwo, transport zbiorowy, mieszkalnictwo (czyli coś, z czego państwo polskie wycofało się po 1989 roku), walka z patologiami rynku pracy (z szeroko pojętym wyzyskiem), gwarancje równouprawnienia oraz wiele innych zagadnień.

Nie obędzie się oczywiście bez reformy systemu podatkowego, czyli wprowadzenia realnej progresji. Niejednokrotnie pisałem, powtarzając w ślad za mądrymi ludźmi, że osobny mniej- i średniozamożne obłożone pozostają w (k)raju nad Wisłą nadmiernie wysokimi daninami publicznymi oraz wszelkimi opłatami, podczas gdy najbogatsi albo płacą je niziutkie (w stosunku do swoich dochodów), albo nie płacą wcale, albo transferują ogromne kwoty na konta w rajach podatkowych, okradając nas wszystkich. Gospodarce ani społeczeństwu rzecz jasna to nie służy; przeciwnie, hamuje rozwój oraz zwiększa rozwarstwienie dochodowe. No i nie czarujmy się, trzeba będzie wreszcie skończyć z przywilejami finansowymi Kościoła katolickiego (tudzież dopłacaniem do niego przez instytucje publiczne) i innych związków wyznaniowych.

Dlaczego wdrożenie prawidłowej polityki społecznej jest tak ważne z punktu widzenie odbudowy demokracji i jej ochrony przed siłami antydemokratycznymi? To proste. Jeżeli państwo nie wspomaga obywateli, nie troszczy się o ich stabilność bytową, wbija ich ekonomiczne w błoto, zamiast pomagać się z niego wydobyć, szybko następuje proces ubożenia większości społeczeństwa; przybywa ludzi żyjących w skrajnej nędzy lub obawiających się popadnięcia w nią. Naturalną koleją rzeczy rodzi to strach, ten zaś frustrację i agresję. A na owej korzysta skrajna prawica, obiecując ludziom w trudnej sytuacji, że wprowadzi silną władzę i będzie stała po ich stornie (oczywiście jest odwrotnie, bo skrajni prawicowcy zawsze stoją po stronie kapitału, zaś patologie kapitalizmu jeszcze pogłębiają). Dzięki swojej rzekomej prospołeczności oszukują wyborców (czyniąc z nich po drodze swoich fanatycznych wyznawców), dochodzą do władzy… po czym radośnie niszczą instytucje demokratyczne, budując autorytaryzm, a nawet totalitaryzm. W politologii mechanizm ten jest dobrze opisany, historia natomiast i współczesność dostarczają nam licznych jego przykładów: Mussolini, Hitler, Trump, Orban, bracia Kaczyńscy…

Dlatego właśnie opozycja powinna przestawić jak najlepszy program z zakresu polityki społecznej, program dla ludzi, nie dla pasożytniczego kapitału. Lewica taki ma i stale udoskonala. A reszta?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor