Polska Rzeczpospolita Policyjna

Pod adresem Bezprawia i Niesprawiedliwości często pada zarzut (słuszny zresztą), że buduje państwo policyjne. Mówi o tym na przykład profesor Karol Modzelewski, któremu niniejszym składam wyrazy ogromnego szacunku. I właśnie państwu policyjnemu poświęcimy teraz chwilkę czasu.
Co to takiego jest? Ano, jest to takie państwo, w którym rządy sprawowane są przy pomocy terroru policyjnego. Cały aparat państwowy wciela się w rolę zbiorowego policjanta, lecz bynajmniej nie takiego, który świadczy obywatelom pomoc i ochronę, ale takiego, co obywateli nadzoruje, represjonuje, uciska i ogranicza im wolność. Co istotne, obywatele państwa policyjnego nie mają możliwości (lub jest ona nader ograniczona) bronić się przed terrorem ze strony aparatu represji i nadzoru, ponieważ ich prawa oraz wolności są sukcesywnie redukowane, często wręcz do zera (wszystkie państwa totalitarne i autorytarne były i są państwami policyjnymi). Tymczasem służby państwowe otrzymują od polityków coraz to większe kompetencje, zaostrza się jednocześnie kary czy to za przestępstwa, czy za drobne choćby wykroczenia. Zastraszone, represjonowane społeczeństwo zostaje dosłownie przygniecione do ziemi, wola buntu – praktycznie zgaszona (poza nielicznymi jednostkami), większość lub zgoła wszystkie dziedziny ludzkiej aktywności poddane są kontroli…
Praktyka rządów PiS-u idealnie wręcz pasuje do definicji państwa policyjnego. Istniejącym służbom, w tym policji, przyznano nowe kompetencje, głównie w zakresie inwigilacji, powstają nowe służby (np. ta, która zastąpiła BOR), jakie również mogą poddawać obywateli kontroli i represjom, zaostrza się prawo (np. plany karania za badania naukowe i twórczość artystyczną o Polakach mordujących/wydających Żydów podczas II wojny światowej). Mamy publiczne rejestry przestępców skazanych wyrokami, na razie pedofilów (co ciekawe, nie ma tam księży). Przybywa przypadków tortur, a nawet zabójstw zatrzymanych obywateli na posterunkach, a także znacznie mniej drastycznych zatrzymań nieuzasadnionych. Mnożą się procesy polityczne (tak, tak!) uczestników antyrządowych i antyfaszystowskich demonstracji. Sądownictwo jest pozbawiane niezawisłości, na sędziów mianuje się pokornych sługusów PiS-u i ministra Ziobry – po to właśnie, by surowo karali przeciwników władzy. Przykłady można mnożyć.
Rację mają zatem wszyscy ci, co zarzucają Bezprawiu i Niesprawiedliwości budowę państwa policyjnego. I jak zawsze, gdzie takowe powstają, uzasadnieniem tej patologii jest zwiększanie „bezpieczeństwa” obywateli, czyli nas. Podobno mamy czuć się na ulicach bezpieczni, a ograniczanie praw i wolności obywatelskich ma do tego pożądanego stanu doprowadzić. Tymczasem prawa i wolności człowieka i obywatela istnieją po to właśnie, aby nas CHRONIĆ: przed torturami i bezprawnymi aresztowaniami, przed samowolą polityków, przywódców związków wyznaniowych i kapitalistów, przed śmiercią z rąk katów pracujących dla aparatu represji, przed jakąkolwiek krzywdą z rąk funkcjonariuszy państwa. Jeśli zatem politycy je ograniczą, to najzwyczajniej w świecie ZAGRAŻAJĄ naszemu bezpieczeństwu. Obywatel państwa policyjnego bynajmniej nie czuje się bezpiecznie na ulicy; przeciwnie, on bardzo się boi bandytów… w mundurach.
Państwo policyjne rzecz jasna potrzebne jest politykom o zapędach dyktatorskich (np. Jarosławowi Kaczyńskiemu) po to, aby mogli uzyskać pełną władzę, rozumianą jako kontrolę wszystkich lub przynajmniej większości obszarów życia społecznego. Nie ma większego zagrożenia dla dyktatorów niż wolni, aktywni obywatele, należy więc ich wolność oraz aktywność stłumić, czemu oczywiście służą restrykcje prawne plus rozbuchane kompetencje aparatu represji.
I taki jest cel Jarosława Kaczyńskiego.
Tyle, że Platforma (anty)Obywatelska, rządząc wespół z Polskim Stronnictwem niezbyt Ludowym, RÓWNIEŻ budowała w Polsce państwo policyjne. Służyły temu np. wszechobecne fotoradary, poustawiane zwykle tak, by fałszować pomiary i wlepiać wyższe kary (analogicznie działają mierniki prędkości Iskra i Rapid, stosowane przez drogówkę), i to bynajmniej nie w miejscach, gdzie rzeczywiście były potrzebne. Co ciekawe, partia Kaczyńskiego po dojściu do władzy dość szybko odebrała strażom miejskim prawo do używania fotoradarów, co było akurat krokiem w dobrą stroną.
Wszelako państwo policyjne PO i PSL różniło się od państwa policyjnego PiS-u jedną istotną rzeczą. Celem tego pierwszego było zdarcie z nas, obywateli, jak najwięcej pieniędzy (choćby poprzez niesprawiedliwe kary), które następnie szły na podreperowanie budżetu czy to państwowego, czy poszczególnych jednostek samorządu terytorialnego. Mówiąc krótko, Platformersi i Peeselowcy budowali fotoradarowe państwo policyjne, by się na nim nachapać. Celem państwa policyjnego PiS-u jest zaś represjonowanie i kontrolowanie nas wszystkich, abyśmy nie wysadzili ze stołków Jarosława Kaczyńskiego i jego akolitów.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor