Jak PiS strajki utrudnia

Bezprawie i Niesprawiedliwość, a konkretnie Komisja Kodyfikacyjna działająca przy Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej – ta sama, która chce wprowadzić nowe formy umów o pracę, oczywiście niekorzystne dla pracowników, wydłużyć czas pracy i ograniczyć prawo do odpoczynku, o czym pisałem we wcześniejszych notkach – planuje kolejne uderzenie w resztki polskich praw pracowniczych. Tym razem chce zadać cios prawu do strajków, sporów zbiorowych oraz innych form protestów.
Zarówno legalność sporów zbiorowych, jak też strajków, ma zdaniem PiS-owców podlegać… uprzedniej kontroli sądowej, czego od lat domagali się kapitaliści. W wypadku tych pierwszych zarówno pracodawca lub przedstawiciele związkowi mogliby złożyć do sądu wniosek, czy żądania strony pracowniczej faktycznie dotyczą interesów zbiorowych załogi (warunków pracy, płac, świadczeń socjalnych, praw i wolności związkowych). Jeżeli sąd uzna, że żądania pracowników spełniają te wymogi, wówczas strony miałyby trzy dni na podjęcie rokowań, czyli rozpoczęcie procedury rozwiązania sporu zbiorowego. Jeśli zaś orzeczenie będzie przeciwne, wówczas konflikt wygaśnie z mocy prawa.
Przejdźmy teraz do drugiej formy protestów robotniczych, mianowicie strajków. Tu proponowane przez PiS rozwiązania są podobne, co przy sporach zbiorowych. Mianowicie pomiędzy dniem ogłoszenia strajku a terminem jego rozpoczęcia (co najmniej pięć dni), pracodawca bądź związkowcy mogliby wystąpić do sądu z wnioskiem o zbadanie jego zgodności z prawem. Jeśli sąd uzna, że strajk jest z przepisami prawnymi niezgodny, wówczas będzie trzeba go natychmiast przerwać.
Nawet dziecko przewidzi, iż kapitaliści nader często będą korzystali z tejże sądowej kontroli legalności protestów pracowniczych. Rozwiązanie to bardzo mocno utrudni pracownikom prowadzenie zarówno sporów zbiorowych, jak i strajków. Ryzyko wydania korzystnego dla kapitalistów (wszakże polskie prawo im właśnie sprzyja) orzeczenia jest ogromne, nadto każdy sąd na rozpatrzenie danej sprawy potrzebuje czasu. Cała procedura sporu zbiorowego bądź ogłoszenia strajku rozwlecze się więc, a to może zagrozić sensowności tychże działań.
To jednak niestety nie wszystko, bo PiS-owska Komisja Kodyfikacyjna chce jeszcze uregulować zasady form protestacyjnych innych niż strajki. Nie mogłyby one prowadzić do ograniczenia lub zagrożenia funkcjonowania bądź organizacji zakładu pracy, a także zablokowania lub utrudniania dostępu na teren firmy osób nieuczestniczących w takiej akcji. Mało tego, ich organizatorzy mają być zobowiązani do poinformowania o planowanych protestach… pracodawcy (przeciwko działaniom którego chcą protestować!), i to aż pięć dni przed ich rozpoczęciem.
Po roku 1989 kolejne rządy postsolidarnościowej prawicy sukcesywnie, kawałek po kawałku redukowały katalog praw pracowniczych, aż zostały z nich resztki tego, co „Solidarność” wywalczyła jeszcze… w PRL-u. Chodziło, rzecz jasna, o podporządkowanie polskiego proletariatu kapitalistom, zarówno krajowym, jak i zagranicznym (mieliśmy wszak stać się rezerwuarem taniej siły roboczej). Polak miał tyrać jak najdłużej za jak najmniejsze pieniądze. Stąd plaga umów śmieciowych, bezpłatnych staży – wprowadzonych przez postsolidarnościową prawicową Platformę (anty)Obywatelską – wymuszonych jednoosobowych działalności gospodarczych, wciąż zbyt niskich w stosunku do wydajności płac… No, a teraz PiS, oczywiście również będący prawicą postsolidarnościową, robi kolejny prezent kapitałowi, prawa pracownicze redukując praktycznie do zera. Nie tylko planuje zdeformować prawo pracy tak, aby wprowadzić de facto pańszczyznę, ale też znacząco ogranicza i utrudnia proletariuszom możliwość protestów przeciwko wyzyskowi i innym nadużyciom ze strony prywatnych właścicieli środków produkcji. Mówiąc wprost, Bezprawie i Niesprawiedliwość dąży to tego, aby polski kapitalizm był jeszcze dzikszy, jeszcze bardziej barbarzyński niż do tej pory.
Oczywiście, proponowane przez Komisję Kodyfikacyjną deformy nie zakładają całkowitej delegalizacji strajków, sporów zbiorowych bądź innych form protestu. Jeśli jednak plany te wejdą w życie, organizacja różnego typu akcji protestacyjnych będzie mocno utrudniona, a jeżeli do tego PiS powymienia większość sędziów na swoich partyjnych nominatów, należy się spodziewać, iż zakaz strajków, sporów zbiorowych i im podobnych działań jednak wejdzie w życie – zawarty będzie w sądowych orzeczeniach. Formalna delegalizacja tychże form protestu będzie następnym krokiem. Po którym nastąpi całkowity zakaz działalności związków zawodowych… poza oczywiście tymi, na funkcjonowanie których zgodę wyrażą kapitaliści za pośrednictwem PiS-owskich włodarzy.
Czyż nie pisałem, i to wielokrotnie, że KAŻDE ugrupowanie prawicowe reprezentuje interesy wyłącznie kapitalistów?

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Zgon fanatyczki

Współwinni

Biały fosfor